Pierwsza drużyna jest na dobrej drodze do IV ligi. Na dzień dzisiejszy - co prawda jest nad strefą spadkową, ale będące za nią Unia Solec Kujawski i Bałtyk Gdynia mają jeszcze przed sobą walkower za mecz z Unią Janikowo. Jarota te trzy darmowe punkty już ma przypisane. Na dzień dzisiejszy nie widzę możliwości, by drużyna w miarę szybko zapunktowała, bo przez najbliższe trzy tygodnie zagra z obecnie piątym zespołem w tabeli oraz liderem i wiceliderem trzeciej ligi, gr. 2. A punkty są JKS-owi bardziej potrzebne niż tlen. W tym przypadku pozostaje mieć nadzieję, że coś szybko się zmieni i zaczną wpadać zarówno bramki (tych również brakuje), jak i punkty. Inaczej od lata 2023 roku zamiast podróży po makroregionie Jarotę będą czekały jedynie krótkie wyjazdy dookoła województwa.
Kolejna sprawa to skład. Ostatnio odeszło wielu zawodników, którzy jesienią stanowili o sile Jaroty, jaka by ona nie była. Co pół roku dochodzi do w zasadzie gruntownej przebudowy. Jak drużyna ma się utrzymać na poziomie centralnym jeśli co pół roku dochodzi do w zasadzie rewolucji? Nie da się tego zrobić, bo w momencie, w którym zawodnicy się zgrają nadchodzi koniec sezonu i kolejna rekonstrukcja składu i tak w kółko Macieju. Żeby zespół prezentował jakiś poziom musi być jakiś monolit, a takiego Jarocie brakuje, bo ktoś nawet dobrze się nie rozpakuje i już odchodzi.
Może i piłkarsko jest źle, ale za to organizacyjnie jest lepiej? Niestety nie wygląda mi na to. Za to, jak robiona jest polityka transferowa odpowiada najprawdopodobniej zarząd. A zimowe okienko transferowe do tego stopnia złe, że z klubem w trakcie sezonu pożegnał się dyrektor sportowy. Może był winnym tego całego zamieszania? Z tego co słyszę to nie, ponieważ miał mieć odmienną wizję tego jakich piłkarzy sprowadzać w stosunku do zarządu. Klub nawet nie wystosował żadnego komunikatu, by mu podziękować. To bardzo słabe zachowanie.
Kolejna sprawa. Mecz z Zawiszą a raczej jego brak. Rozumiem, że rano spadł śnieg, ale tego dnia byłem w redakcji, skąd widać główne boisko Jaroty. Mniej więcej godzinę po odwołaniu spotkania białego puchu było naprawdę mało. Naprawdę nie dało się poprosić chociażby kibiców w zamian za darmowe bilety, aby pomogli w przygotowaniu boiska? Nawet jeśli JKS by przegrał z Zawiszą, to lepsza byłaby porażka po walce na boisku niż taka przy zielonym stoliku. Mam nadzieję, że chociaż odwołanie, które klub wysłał, okaże się skuteczne i spotkanie z klubem z Bydgoszczy dojdzie do skutku. A propos jeszcze meczu z Zawiszą. Taki sam walkower otrzymał Świt Skolwin i oni jakoś mogli niemal od razu po wyjściu tej informacji wydać oświadczenie. Tymczasem komunikat Jaroty wyszedł mniej więcej po dziesięciu godzinach. No chyba nie tak to powinno wyglądać. Sam komunikat był tylko suchym tekstem nie podpisany żadnym nazwiskiem.
Ciężko jednak, by ktokolwiek je podpisał, ponieważ według KRS Jarota nie ma prezesa. Być może to tylko zwykły błąd, bo wątpię, by rządowy wykres oszukiwał, ale nawet jeśli to tylko pomyłka to może warto byłoby to naprawić.
A skoro jesteśmy przy zarządzie to raczej on jest odpowiedzialny za umowy ze sponsorami. Podczas sobotniego meczu z Cartusią Kartuzy naliczyłem ich dwudziestu (nie liczyłem spółek gminnych, ponieważ myślę, że ich część sponsoringową płaci Gmina Jarocin). Gdyby każdy z dwudziestu sponsorów dorzucił 5000 złotych do kasy klubowej, to razem mielibyśmy 100 tysięcy złotych. Z mniej więcej takich pieniędzy potrafi utrzymać się Polonia Środa Wielkopolska, a ma podobnie jak Jarota trzy drużyny seniorskie i to na wyższym poziomie. Znaczy się można. Myślę, że 5000 złotych od każdej firmy to nie dużo i niejeden pan dyrektor, czy członek zarządu tyle zarabia, ale nie rocznie tylko miesięcznie (a znając życie zdecydowanie więcej).
Czy to już koniec złych wiadomości? Niestety nie. Ze struktur piłkarsko-organizacyjnych przejdziemy do tych kibicowskich. Mam pytanie do fanów Jaroty. Wiecie co łączy chociażby Kartuzy ze Stargardem? Oba miasta od Jarocina są oddalone o ponad trzysta kilometrów a mimo to kibice Cartusi i Błękitnych przyjechali do naszego miasta, by wspierać swoje kluby na meczach wyjazdowych. Co więcej to oni byli najgłośniejsi na stadionie przy ulicy Sportowej. Na meczach jest zawsze kilkadziesiąt w porywach do setki osób, ale są to raczej obserwatorzy, którzy od czasu do czasu krzykną “Jarota”. Ale tu potrzeba zorganizowanego dopingu. A wiem, że kibiców JKS na to stać! Naprawdę nie zależy wam na tym, żeby Jarota się utrzymała? Bez waszego wsparcia może to być bardzo trudne. Głośniejsi od was drodzy kibice są także rodzice dzieci, które grają w turniejach SBG. Nie jest wam wstyd? Mi gdybym był ultrasem (bo o tych kibicach głównie mówię) byłoby wstyd do tego stopnia, że zacząłbym jeździć nawet na każdy mecz rezerw czy juniorów. Chyba czas przemyśleć to, co robicie, a w zasadzie czego nie robicie, bo obecnie w młynie można byłoby kręcić sceny, które znajdują się w westernie przed jakąś dużą strzelaniną.
Podsumowując jest naprawdę źle i to pod wieloma względami, a pewnie gdybym się jeszcze bardziej zastanowił, to znalazłbym więcej powodów, które pokazują słabości Jaroty. Pomimo tego wszystkiego żywię nadzieję, że JKS się utrzyma. W zapowiedzi przed rundą wiosenną pisałem, że wierzę w 12. miejsce na koniec sezonu i dalej to podtrzymuje. Mam tylko nadzieję, że nie jestem jedyną osobą poza piłkarzami, sztabem trenerskim i zarządem klubu, która w to utrzymanie wierzy. Bo drugi spadek w historii na 25-lecie klubu byłby tragedią i nie wiem czy nie trzeba byłoby wtedy wszystkiego zaczynać od nowa…
Jakub Piotrowicz
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.