reklama

Pomóżmy Karinie Antczak z Magnuszewic w walce z chorobą. To jest już trzecie starcie z nowotworem

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Materiały organizatora zbiórki

Pomóżmy Karinie Antczak z Magnuszewic w walce z chorobą. To jest już trzecie starcie z nowotworem - Zdjęcie główne

Pomóżmy Karinie Antczak z Magnuszewic w walce z chorobą. To jest już trzecie starcie z nowotworem | foto Materiały organizatora zbiórki

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościU Kariny Antczak z Magnuszewic nastąpiła kolejna wznowa nowotworu. Potrzebna jest pomoc finansowa dla samotnej matki.
reklama

Karina Antczak z Magnuszewic niedawno skończyła 30 lat. Od siedmiu choruje na nowotwór piersi HER2-dodatni - niezwykle agresywną postać raka, który w błyskawicznym tempie daje przerzuty do innych narządów. Pierwsza diagnoza lekarzy brzmiała dla niej jak wyrok. Początkowe niedowierzanie i strach zastąpione zostały szybko postanowieniem walki o życie. Chemioterapia, radioterapia i 2 operacje, potem brachyterapia. Pomimo zakończonego leczenia i rozbudzonych nadziei, po upływie roku nastąpił nawrót choroby. Wyniki badań były przerażające: przerzut do obojczyka, dwie zmiany na płucach i zajęte śródpiersie.

Pomóżmy Karinie Antczak z Magnuszewic w walce z chorobą

Nadzieją okazało się leczenie Herceptyną. Niestety nie kwalifikowała się do refundacji leku, za swoją szansę na życie musiała zapłacić pieniędzmi, których nie miała. Pomogli ludzie o otwartych sercach, wsparcie darczyńców pozwoliło podjąć walkę i pokonać raka. Byli wśród nich również czytelnicy portalu i "Gazety Jarocińskiej". O historii Kariny Antczak z Magnuszewic pisaliśmy w kwietniu 2018 roku. Prosiliśmy Was o pomoc w zebraniu środków na lek. Dzięki Waszym wrażliwości udało się zebrać brakujące pieniądze w zaledwie dwa dni. Lek działał, ale w lipcu okazało się, że konieczne będzie przyjęcie kolejnych sześciu dawek. I w tej sytuacji znowu niezawodni okazali się mieszkańcy Ziemi Jarocińskiej. Pieniądze zbierano również podczas Gołębiego Babiego Targu.      

reklama

Dzień, w którym usłyszałam od lekarki, że zmiany ustąpiły, był drugim najszczęśliwszym  w moim życiu, bo pierwszym zawsze będzie ten, w którym na świat przyszła moja córka - Kornelia. Tak, jestem mamą. Dumną, od 11 lat zakochaną ponad wszystko w swojej córeczce. To dla niej walczyłam i dla niej chciałam żyć. Dla niej znosiłam wszystko i nie ma takiego bólu, którego nie wytrzymałabym, byleby móc być z nią. Zwłaszcza, że wychowuję ją bez ojca. Kolejne dwa lata upłynęły nam w spokoju. Co poł roku poddawałam się badaniu PET, które nie wykazywało nowych zmian. Nieśmiało zaczęłam marzyć o dobrym życiu dla siebie i swojego dziecka. Pół roku temu poznałam wspaniałego mężczyznę i wydawało mi się, że wreszcie szczęście zapukało również do moich drzwi - pisze trzydziedziestolatka. 

reklama

Karina Antczak z Magnuszewic musi walczyć z nowotworem już po raz trzeci

22 lipca zeszłego roku odebrała wynik PET i jej świat znów runął: progresja choroby, zmiany na płucach, węzłach chłonnych, w układzie kostnym i wątrobie. 

- Moja pani onkolog zaproponowała mi zupełnie nowatorskie leczenie, w ramach programu klinicznego od sierpnia przyjmowałam lek Enhertu. Pojawiła się ogromna nadzieja. Wyniki się poprawiały, zmiany traciły aktywność. Aż do maja, kiedy badanie PET wykazało ...... progresję chooby. Lek na, który tak liczyłam przestał działac. I znów ten sam strach i żal, i przerażenie. Kolejne konsultacje i szukanie sposobu leczenia. 14 czerwca rozpocznę kolejną walkę - tym razem będę leczona lekiem o nazwie Myocet liposomal doxorubicin, do tego kwas zoledronowy na zmiany w kościach oraz radioterapia. W tej chwili czuję głównie strach... O córkę, jak zniesie moją chorobę, co z nią będzie, gdy się nie uda.  Jestem przerażona. Ale wiem, że muszę walczyć. Kolejny raz idę na wojnę. Z bliznami, nadszarpniętą wiarą, ale wyposażona w miłość i wsparcie najbliższych znowu zmierzę się z rakiem - podkreśla pani Karina. 

reklama

Pierwsze dawki zniosła dobrze. Nie będzie ponosiła kosztów leczenia, ale trakcie w chemioterapii trudno jest jej normalnie funkcjonować i pracować. Do tego dochodzą koszty dodatkowych badań, dojazdów do szpitala (80 km w jedną stronę). Jako osoba samotnie wychowującą dziecko, nie była w stanie odłożyć żadnych oszczędności, a poprzednie lata choroby mocno uszczupliły możliwości finansowe również jej rodziny. Dlatego była zmuszona znowu poprosić o wsparcie. Nie zostawmy jej samej z problemem. Jeszcze raz pokażmy, że w swojej walce może liczyć na ludzi dobrej woli.

Zbiórka prowadzona jest za pośrednictwem Alivia Onkozbiórka. Do tej pory udało się zebrać nieco ponad 12 z 30 tysięcy złotych. Z Waszym wsparciem ta zbiórka na pewno nabierze tempa. I da nadzieję oraz spokój, że mama Kornelii nie będzie się musiała przejmować dodatkowo problemami finansowymi. Pomóc może każdy. Liczy się każda złotówka. Chcesz pomóc? KLIKNIJ TUTAJ.

reklama

Informacje na temat przebiegu leczenia można śledzić na facebookowym fanpage'u Karina.   

[AKTUALIZACJA, 8 sierpnia]

Niestety początek sierpnia nie przyniósł dobrych wiadomości. Po ostatnim pobycie Kariny w szpitalu i wynikach rezonansu głowy wiadomo, że rak zaatakował mózg. W trakcie badania wykryto 8 guzów. Zmiany nie nadają się do ingerencji chirurgicznej ani radioterapii punktowej. W grę wchodzi tylko radioterapia calosciowa głowy i kontynuacja chemioterapii. Przebywa obecnie w szpitalu w Poznaniu, gdzie przyjmuje lek przeciwobrzękowy. Fizycznie czuje się dobrze. Ustąpiły problemy z mową i bóle głowy.

- Karina była również na konsultacji w sprawie udziału w badaniu klinicznym dotyczacym leku Tucatynib. Z pomocą przyjaciół szukamy też alternatywy w leczeniu za granicą - w Szwecji. Nie próżnujemy. Was proszę o to samo. Nie ustawajcie w byciu z Kariną w tej cholernie trudnej drodze - apeluje Ola Plucińska-Grzęda, administrator grupy "Karina"

 

Nie tylko Karina Antczak z Magnuszewic liczy na Waszą pomoc 

Na naszą pomoc liczy również 10-letni Piotrek Lewandowski z Cielczy. Chłopiec zmaga się z ostrą białaczką szpikową. Obecnie poddawany jest leczeniu, które pozwoli przeprowadzić u niego przeszczep szpiku. Na szczęście dla niego wytypowano w Polsce dwóch "bliźniaków genetycznych", którzy mogą zostać dawcami. Mieszkańcy Cielczy i Cząszewa udowodnili niedawno, że potrafią być bardzo solidarni w pomaganiu. Zorganizowali dla Piotrka festyn, na którym udało się zebrać prawie 30 tysięcy złotych [SZCZEGÓŁY TUTAJ].  

 

Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama