Walka Kariny Antczak z Magnuszewic rozpoczęła się, gdy usłyszała diagnozę - złośliwy rak piersi 3 stopnia. Przeszła chemioterapię, radioterapię oraz dwie operacje. Wtedy wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze.Niestety, po upływie roku nastąpiła wznowa.
Badania wykazały przerzut do obojczyka, dwie zmiany na płucach i zajęte śródpiersie. Nadzieją dla niej jest leczenie Herceptyną. Jedna dawka to około 7 tysięcy złotych. Niestety pani Karina nie kwalifikuje się do refundacji, dlatego sama musi zapłacić za lek. Na początek ma zaplanowane sześć dawek, podawanych co trzy tygodnie. Każdy może pomóc wchodząc na stronę: TUTAJ - https://www.siepomaga.pl/ratunekdlakariny i wpłacając dowolną kwotę lub wysyłając smsa o treści S9761 na nr 72365 (koszt 2,46 zł).
Oprócz pieniędzy ważny jest też czas. Aby terapia była skuteczna pani Karina musi rozpocząć ją już 13 kwietnia. "Jak każda matka, marzę o tym, by przy niej być, by patrzeć, jak moja córeczka Kornelia rośnie i się rozwija, jak po przyjściu ze szkoły przybiega się do mnie przytulić. Boję się, że ta historia zakończy się w tym miejscu, kiedy ona jest mała, a ja mam dopiero 27 lat. Muszę zebrać te pieniądze w tydzień, jeśli mam jeszcze myśleć o powrocie do zdrowia. Bez leku umrę, a moja córeczka będzie półsierotą. Proszę, dajcie mi szansę, której nie chce mi dać choroba. Proszę Was jako matka, dla której liczy się tylko jedno - dziecko” - apeluje mieszkanka gminy Kotlin. Do tej pory udało się zebrać ponad połowę kwoty potrzebnej na rozpoczęcie leczenia. Niewykluczone jednak, że pani Karina będzie potrzebowała w przyszłości jeszcze kilku podobnych akcji, aby w razie potrzeby móc sfinansować dalsze leczenie Herceptyną, nazywaną często "lekiem ostatniej szansy".