Paweł Łuczak pochodzi z Cielczy, a obecnie mieszka w Mieszkowie. Do Społecznego Ogniska Muzycznego zaczął chodzić w październiku zeszłego roku. Zawsze marzył o śpiewaniu, ale swoją pasję zaczął realizować na serio dopiero w wieku 33 lat.
- Pod koniec września postanowiłem sprawdzić, czy opinie wielu ludzi o tym, że dobrze śpiewam i że mi to wychodzi, są prawdziwe. Widząc w mediach społecznościowych, na facebooku informację o naborze do Społecznego Ogniska Muzycznego, zdecydowałem się pójść i zobaczyć, czy powinem zająć się śpiewaniem czy zostać w domu i robić to tylko pod przysłowiowym prysznicem. Trafiłem do pani Gosi Bierły, zresztą mojej dawnej sąsiadki z Cielczy i poprosiłem o rzetelną opinię, czy coś potrafię czy nie. Kiedy po zaśpiewaniu pierwszej piosenki były pozytywne sugestie, to stwierdziłem, że zostanę i będę się uczyć - wspomina Paweł. - Moje życie może nie zmieniło się jakoś szczególnie, ale na pewno mam więcej pozytywnych bodźców.
Czy to będzie początek kariery Pawła Łuczaka?
Dodaje, że w ognisku panuje wyjątkowa, niemal rodzinna atmosfera. To nie jest typowa placówka edukacyjna, choć nauka jest tutaj bardzo ważna. Społeczne Ognisko Muzyczne w Jarocinie 12 kwietnia obchodzić będzie 60-lecie działalności. Obecnie z zajęć korzysta około 300 osób, zarówno dzieci, młodzież, jak i dorosłych.W zeszłym roku Paweł za namową swojej nauczycielki pojechał na przesłuchania do "Szansy na sukces". Nie zakwalifikował się do programu, ale i tak było to dla niego ważne doświadczenie. Bardzo podobał mu się udział w listopadowej imprezie "Dorosłe Dzieci mają... głos", która jest organizowana przez GOK dla śpiewających amatorów w Jaraczewie. Dzięki temu miał okazję zaśpiewać z zespołem, grającym na żywo a nie z gotowym podkładem.
- Powoli się otwieram. Proces jest dość trudny, mimo że mam śmiałość do ludzi i nie boję się wyjść na scenę. Jestem takim pozytywnym wariatem. Jednak brak wiary w swoje możliwości trochę mnie blokował. Mam nadzieję, że wydanie tej pierwszej piosenki doda mi wiatru w skrzydła i pozwoli mi odważniej realizować swoje plany. W każdym razie uczę się powoli, krok po kroczku. Najbardziej w pamięci utkwił mi występ na Dniach Miasta Krobi i słowa, które usłyszałem od piosenkarki Ani Wyszkoni. Po moim występie powiedziała, że powiniem iść w tym kierunku i działać w tym temacie - podkreśla mężczyzna.
Kiedyś podnosił ciężary, teraz wychowuje samotnie 10-letniego syna
Na co dzień Paweł jest rodzicem samotnie wychowującym syna, który jest dla niego całym światem. Pracuje w fabryce Volkswagena we Wrześni jako monter na produkcji. Obowiązuje tam system zmianowy.
- Najgorszy okres "pieluszkowy" mam już za sobą. Teraz mój syn ma 10 lat. Jest więc już o wiele łatwiej. Nauka w ognisku, śpiewanie to jest dla mnie swoistego typu ucieczka od codziennych problemów, odskocznia od obowiązków oraz rutyny. Praca, dom, dziecko... A to jest taki czas tylko dla siebie. Mogę tutaj przyjść pośpiewać, pobawić się, pośmiać się i porozmawiać z innymi ludźmi. Atmosfera, która tu panuje, daje mi wiele pozytywnych bodźców. Uważam, że w naszym życiu radość jest nam szczególnie potrzebna - podkreśla Paweł. - Mogę być zmordowany, zniechęcony, bez energii, ale w ognisku odżywam. Kiedy łapię mikrofon, to szaleję. Lubię tańczyć, "dzikować". Cieszę się, że takich śpiewających dorosłych jest coraz więcej. Fajnie, że ludzie zaczynają szukać czasu dla siebie. Jak już trafią do ogniska, to trafiają w najlepsze ręce. To jest świetna terapia.
Znajduje czas na to, aby angażować się w życie szkoły, do której uczęszcza jego syn Alan, który chodzi obecnie do 4 klasy "podstawówki" w Mieszkowie. Dumny jest z osiągnięć w nauce i w sporcie, ponieważ jego pociecha gra w rugby. On sam w czasach nauki w Zespole Szkół w Tarcach uprawiał podnoszenie ciężarów. Był w kadrze narodowej. Dzięki temu został "ściągnięty" do klubu do Bydgoszczy, gdzie trenował jeszcze przez kilka lat i przy okazji ukończył studia.
- Jestem wyluzowanym tatą, ale mój syn zna granice. Staram się go wychować na dobrego człowieka. I kładę nacisk na naukę - tłumaczy z powagą. - To jest moje oczko w głowie. Gdyby pani go zapytała: "co ty jesteś taty?", to odpowie "miłość, życie, skarb". Od małego to powtarza. Ostatnio byli na wycieczce w Jarocinie i zrobił mi taki emblemat jak Supermana, ale z napisem "Dla mojego taty". Dzisiaj kazał mi to zabrać na rozmowę. Wiem, że mam w nim wsparcie. I razem dajemy radę. Nigdy nie miałem takiego momentu zwątpienia.
Z przyjemnością uczestniczy w różnego rodzaju koncertach. Chętnie korzysta z każdej okazji do występów. Nawet jeśli wymaga to wprowadzenia zmian w jego grafiku. Ale jak podkreśla, jego szefowie są bardzo wyrozumiali i życzliwi.
- Lubię jak w moim życiu się coś dzieje. Lubię odkrywać nowe możliwości. Wcześniej był sport, teraz pojawił się ten pociąg do muzyki. Dobrze się w tym czuję i chętnie poświęcam na to czas. Pani Wyszkoni chwaliła mnie za swobodę sceniczną, łatwość w wyjściu do publiczności. Nie mam paraliżu na myśl, że za chwilę wyjdę. Nie mam z tym problemu, chociaż świadomość, że będę na jednej scenie z rozpoznawalną w świecie muzyki artystką spowodowało, że w pewnym momencie zacząłem się bać, że zapomnę tekstu. Musiałem na chwilę odejść na bok, aby raz jeszcze sobie przypomnieć słowa piosenki - wspomina Paweł.
Paweł Łuczak sam prowadzi dom. Radzi sobie z codziennymi obowiązkami. Jego pasją są również gołębie i drób ozdobny. Jak tłumaczy hodowla to zamiłowanie, które jest dziedziczone w jego rodzinie z pokolenia na pokolenie. Interesuje się również muzyką, prawem cywilnym, psychologią, pedagogiką, chemią. Lubi też prace manualne, plastyczne. Do tego dobrze gotuje i piecze. Przywiązuje dużą wagę do detali. Jednocześnie nie przejmuje się hejtem. Ceni sobie konstruktywną krytykę.
- Idealny kandydat na męża - śmieje się pani Gosia. - W zeszłym roku Paweł przygotował nam potrawy na wigilię w ognisku. Były miodzio. I sam wykonał świąteczne dekoracje. Wszyscy byli w szoku. Niejedna kobieta mogłaby się wiele od niego nauczyć.
Nowa piosenka Pawła ma być prezentem na Boże Narodzenie
W maju pojawiło się na YouTubie pierwsze nagranie coveru. Jest to piosenka "Nie wiem jak" Łukasza Łyczkowskiego z zespołu "5 rano".
- Od niej zaczęła się moja przygoda ze śpiewaniem. Odnajduję się w tej piosence. Jej przekaz, treść bardzo mnie urzekły. Ten wokalista jest mi też bliski. Na co dzień pracuje w DPS-ie. Nie wywyższa się. Jest normalnym, życzliwym człowiekiem - podkreśla. - Póki co staram się próbować różnych gatunków muzycznych. Ja tak naprawdę nie mam jeszcze jasno określonej drogi artystycznej.
Małgorzata Bierła mówi, że jej uczeń jest niezywkle emocjonalnym, wrażliwym człowiekiem, który wiele przeszedł w swoim życiu. Jest zawsze gotowy do pomocy innym. Przygotowuje m.in. świąteczne stroiki i ozdoby, z których dochód przeznacza na cele charytywne. Teraz jest to pomoc dla chorego Oskarka, siostrzeńca jego koleżanki. Znalazł też inne osoby, które też coś przeznaczą na aukcje. Zaproponował również, aby zrobić pomocowy koncert. Prace można nabyć na profilu na fb.
W święta Bożego Narodzenia premierę będzie miała jego nowa piosenka. O jej napisanie poproszona została Katarzyna Krzyżaniak, znaną z występów w zespole "Senders". Paweł opowiedział o tym, co chciałby zawrzeć w tym utworze i o swoich życiowych doświadczeniach. Liczy na to, że dotrze on do ludzi i spowoduje najdrobniejszą chociażby refleksję i poruszy ich wrażliwość. Pocżatkowo piosenka nosiła tytuł roboczy "Nadzieja", a obecnie oficjalny brzmi "Zapatrzenie" (chociaż ciągle rozważany jest jeszcze tytuł "Otwórz się na mnie"). Ma to być prezent na Boże Narodzenie, który wpłynie pozytywnie na słuchaczy.
- Fajnie, że w ludziach, mimo iż nie znają tego dzieciątka, rodzi się taka chęć pomocy. Uważam, że powinno się być autentycznym. Nie zakładać maski, tylko pokazać to, co niesiemy w sobie i z sobą. Bądźmy empatyczni w stosunku do drugiego człowieka. I stąd jest ta piosenka. To jest prośba, abyśmy spróbowali spojrzeć inaczej na drugiego człowieka i skupić się na tym, co jest dobre. Chcę przypomnieć o wartościach, które są znane, ale często zapomniane. Niektórzy ludzie przez takie niezdrowe zainteresowanie zamyka się w sobie, a często również w czterech ścianach. Pozwólmy innym żyć tak, jak chcą, a nie tak jak muszą. Nie narzucajmy innym tego, jak mają żyć i jaką iść drogą - tłumaczy mężczyzna.
Nagrania piosenki odbywały się w studiu Dominika Bukowskiego. Na początku grudnia wprowadzane były ostatnie poprawki.
Koledzy z pracy zaskoczyli go tak bardzo, że nie mógł dojść do siebie
Drugą piosenkę Paweł planuje nagrać wspólnie z synem. O przygotowanie utworu niosącego nadzieję poprosiła go również koleżanka, która chorowała na raka.
- Wiedząc, jaki jestem, jakie niosę emocje i uczucia, zapytała mnie, czy nie nagrałbym czegoś, co da osobom walczącym z nowotworami nadzieję, radość i siłę do walki. Obiecałem jej, że gdy tylko skończę ten autorski projekt, to zajmę się spełnieniem prośby. Czuję się dzięki temu potrzebny, ale i dowartościowany. To dla mnie ważne, że ludzie widzą we mnie jakiś potencjał i wrażliwość, która do nich ewidentnie trafia - podkreśla Paweł Łuczak.
Mieszkowianin wspomina, że po publikacji piosenki na YouTube jego koledzy z zakładu pracy przygotowali mu z tej okazji niespodziankę. Praca na jego wydziale stanęła na chwilę, a z głośników puszczono jego nagranie na całą halę produkcyjną. Wszyscy koledzy, których jest blisko 70, nagrodzili go brawami. Było to dla niego niezwykłe przeżycie.
- Dostałem po nim wiele pozytywnych reakcji, wiadomości. To znaczy, że praca w ognisku daje efekty, które są zauważalne. To były takie emocje, że aż się rozpłakałem. Nie pamiętam, co mi kto mówił i kto mnie ściskał. Przez godzinę musiałem być zwolniony z obowiązków, bo dochodziłem do siebie - wspomina Paweł Łuczak. - Wiele osób głowało na mnie też na plebiscycie "Odkrycie Roku". I na 123 osoby zająłem wysokie, 7. miejsce. To daje mi moc do dalszego działania.
O czym marzy?
- O tym, żeby zapewnić synowi godny start w dorosłość. I wychować go na dobrego człowieka, przekazując mu wszystkie wartości i cechy, które są najbardziej budujące, najwartościowsze dla człowieka. Chciałbym nagrać płytę. Mam swoje mieszkanie, ale chyba chciałbym mieć dom z podwórkiem, które pomieściłoby wszystkie moje kury i gołębie - wymienia Paweł Łuczak. - Nie mam zbyt wiele marzeń, raczej oczekiwania. Chciałbym, żeby moja nowa piosenka, którą opublikujemy w święta, trafiła do ludzi i odbiór był taki, jaki bym chciał. Żeby zmusiła ludzi do refleksji, do myślenia.
Małgorzata Bierła również dodaje, że chciałaby usłyszeć kiedyś piosenkę w wykonaniu swojego ucznia w stacji radiowej.
Posłuchajcie utworu Pawła.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.