Nie milkną echa tragicznego zdarzenia w jednym z bloków na ul. Tragutta w Jarocinie. W sobotę wieczorem doszło do eksplozji w piwnicy. 51-letni lokator miał składować w komórce substancje i materiały łatwopalne. Mężczyzna „kolekcjonował” od dawna. W tym celu - jak mówią sąsiedzi - przejmował „komórki” innych mieszkańców.
- Zagracił suszarnie. Nie możemy z niej korzystać - mężczyzna mieszkający w tym samym bloku przy Tragutta. Ludzie opowiadają, że piwnicy odbywały się spotkania towarzyskie, w czasie, których spożywano alkohol. - Więcej nocował w piwnicy niż w mieszkaniu - mówi jeden z lokatorów.
Lokatorzy w bloku w Jarocinie: „Pędzili bimber”
W sobotę wieczorem 51-latek zaprosił swojego kompana. Obaj zeszli do piwnicy.
- Oglądałem w mieszkaniu telewizję. Usłyszałem huk, jakby coś wybuchło. Syn ukraińskiej rodziny schodził na hulajnogę. Poczuł swąd na klatce schodowej. Zadzwonił do ojca. Sąsiad zaczął zbiegać na dół. Pukał w drzwi. Wybiegłem z mieszkania i biegliśmy do piwnicy - opowiada jeden z lokatorów, który ratował poparzonych mężczyzn.
- Pędzili bimber, ewidentnie coś kombinowali z alkoholem.
Akcja była utrudniona bo mężczyźni zamknęli się od wewnątrz.
- Wyważaliśmy drzwi. Było coraz większe zadymienie, coraz trudniej nam się oddychało. Przyświecałem telefonem - relacjonuje na rozmówca.
Ostatecznie mężczyznom udało się sforsować drzwi.
- W tym dymie dostrzegłem nogi. Chwyciłem leżącego i wyciągnąłem go na zewnątrz. Potem we dwóch wynieśliśmy go przed blok na chodnik - dodaje.
Mężczyźni, którzy ruszyli na ratunek nie wiedzieli, ile osób znajduje się w piwnicy objętej pożarem. Usłyszeli jęki i ponownie wrócili do pomieszczenia. Wyciągnęli drugą osobę.
- Byli bardzo mocno poparzeni. Co gorsza były pojemniki z paliwem, które na szczęście nie wybuchły - zaznacza.
Potem działania przejęły służby ratunkowe.
To nie był pierwszy pożar w piwnicy tego bloku
Lokatorzy bloku są przekonani, że gdyby spółdzielnia mieszkaniowa zareagowała wcześniej na ich skargi, nie doszłoby do sobotniego zdarzenia. - Nagminnie przesiadywali w piwnicy. W nocy były hałasy. Wielokrotnie tam zbiegałem, aby ich uciszyć, bo przecież chodzimy do pracy - żali się jeden z mieszkańców.
- W tym całym zdarzeniu z tłumu ludzi nawet ktoś krzyczał „Bimbrownicy”. Kupowali cukier w dużych ilościach. Owoców raczej nie zaprawiali - przekonuje kolejny lokator
- Policja nie przyjechała, nic nie zabezpieczyła. Teraz jego rodzina wysprzątała piwnicę - podkreśla mieszkaniec bloku.
To miał być nie pierwszy pożar wywołany przez poparzonych mężczyzn. Z relacji lokatorów wynika, że jakiś czas temu 51-latek za pomocą farelki suszył drewno zgromadzone w piwnicy, które zajęło się od urządzenia. Wtedy w porę zareagował jeden sąsiadów.
Prezes spółdzielni w Jarocinie: Jest nam przykro
Władze jarocińskiej spółdzielni wiedziały o sytuacji mieszkańców bloku przy ul. Tragutta.
- Z lokatorem były prowadzone rozmowy oraz korespondencja . Ostatnia pochodzi z marca tego roku. O sprawie była informowana policja, która w marcu nam odpisała, że ostatnia interwencja wobec mężczyzny była w listopadzie 2021 roku. - Wiedzieliśmy o sprawie, próbowaliśmy oddziaływać na tego pana. Niestety, ale nie podporządkował się. Jest nam przykro, że doszło do takiego zdarzenia - mówi Paweł Niewiadomski, prezes spółdzielni.
Podkreśla, że administrator nie ma prawnych instrumentów, które umożliwiłyby dyscyplinowanie uciążliwych najemców.
- Zobowiązaliśmy lokatora, aby zlikwidował w mieszkaniu kominek, wysprzątał mieszkanie i piwnice z materiałów, które potencjalnie mogą stwarzać zagrożenie - informuje Paweł Niewiadomski.
Co może zrobić spółdzielnia, kiedy lokatorzy rażąco łamią regulamin i niewłaściwie się zachowują? Sądownie usunąć go z zajmowanego mieszkania. Paweł Niewiadomski podaje, że takie sytuacje miały miejsce.
- Gdyby nadal były skargi na tego lokatora, to nie zawahałbym się, aby skierować powództwo o eksmisję, żeby zapewnić bezpieczeństwo pozostałym – dodaje prezes spółdzielni.
Policja w Jarocinie: Nie prowadzimy czynności
Czy rzeczywiście poparzeni mężczyźni, którzy walczą o zdrowie w szpitalach produkowali alkohol w warunkach amatorskich? Czy substancje zgromadzone w pomieszczeniu były legalne, odpowiednio przechowywane i czy stanowiły zagrożenie dla innych? Nadal nie wiadomo. Policja, tłumacząc zbyt dużą ilością interwencji, nie przyjechała w feralny wieczór na Tragutta.
- W tym roku nie mieliśmy żadnych interwencji pod tym adresem. Póki co nie otrzymaliśmy też żadnej informacji ze straży pożarnej. W związku z tym nie prowadzimy żadnych czynności - mówi asp. sztab. Agnieszka Zaworska, oficer prasowy KPP w Jarocinie.
[AKTUALIZACJA 01 sierpnia]
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.