W dniach 14-17 lipca odbędzie się tegoroczna edycja Jarocin Festiwal. Organizacją wydarzenia ponownie zajmie się poznańska agencja Good Taste Production. Komentarze uczestników i nagłówki podsumowujące zeszłoroczny festiwal informowały, że Jarocin powrócił na właściwe tory, a na boisku na Maratońskiej przez trzy dni znów odczuwalny był wyjątkowy klimat. Czy uda się go stworzyć i w tym roku?
Pozytywne recenzje to dobry prognostyk, szczególnie w obliczu sygnałów z poprzednich lat, że format musi się zmienić, bo za droga jest jego organizacja.
Rozmawiamy z kierowniczką działu marketingu Good Taste Production, Zuzanną Oses, o nadchodzącej oraz zeszłorocznej odsłonie festiwalu. Zadajemy też pytania o przyszłe plany firmy względem imprezy.
W 2021 roku Jarocin Festiwal powrócił po roku przerwy. Z wielu powodów była to szczególna edycja wydarzenia. Przede wszystkim należało zorganizować ją z uwzględnieniem reżimu sanitarnego – uczestnicy właściwie do końca nie byli pewni, jakiego poziomu restrykcji mogą się spodziewać. Poza tym festiwal wracał po wielu negatywnych ocenach poprzednich odsłon. Co było największym wyzwaniem przy realizacji zeszłorocznej edycji?
Zuzanna Oses, Good Taste Production: Rozpoczynaliśmy organizację w trudnym momencie – zarówno dla branży koncertowej, jak i całego świata. Tak naprawdę wszyscy na nowo uczyliśmy się przeżywania koncertowych emocji i bycia razem. Stawiało to przed nami wiele trudności i oczekiwań. Główną motywacją, jaka przyświecała nam przy organizacji festiwalu było oddanie jego ducha – takiego, jakiego pamiętamy z najpiękniejszych lat Jarocin Festiwal, kiedy wykreował się jego indywidualny, unikalny charakter. Bardzo zależało nam na tym, żeby ten charakter przywrócić. Było wiele różnych prób i zmian, zmieniły się też czasy, ale najwierniejsi fani Jarocina zawsze wiedzieli, jaka jest jego największa wartość i przesłanie. Patrząc na komentarze czy zainteresowanie tegoroczną edycją – wydaje mi się, że oddanie tego nam się udało. Zależało i zależy nam przede wszystkim na tym, żeby zaproszone zespoły reprezentowały to, co Jarocin miał zawsze najsilniejszego i co fani najbardziej w nim kochali.
Wokół festiwalu nieustannie toczy się dyskusja na temat tego, w którą stronę powinien zmierzać, w jakiej formule się odbywać, co powinno się na nim prezentować. Jaką marką jest dzisiaj Jarocin Festiwal z perspektywy organizatora? W kontekście historii wydarzenia pisze się, że ta jest jego największym atutem, ale jednocześnie krępuje organizatorów.
To jest duże wyzwanie. Została nam powierzona organizacja legendy festiwalowej w Polsce, festiwalu z jedną z najdłuższych historii. Jest to dużo trudniejsza i bardziej wymagająca sytuacja niż kiedy tworzymy coś od początku. Jednocześnie to bardzo nobilitujące, że nam zaufano. Rzeczywiście, każdy ma na ten festiwal trochę inny pomysł, toczy się na jego temat wiele debat. Czy obrana przez nas droga jest słuszna? Pewności nie mam, ale patrząc na komentarze (uczestników oraz prasy) dotyczące zeszłorocznej edycji oraz zainteresowanie, którym festiwal znów cieszy się po latach wielu różnych prób – wydaje mi się, że to odpowiednia droga.
Czasy się zmieniły i manifestacja tego, co przede wszystkim przyświecało Jarocinowi w latach 80. czy 90., kiedy był to jeden z niewielu festiwali na polskim rynku – jak wolność słowa czy anarchia – dzisiaj wygląda zupełnie inaczej. Nie chodzi o to, żeby oddać to 1 do 1, ale dostosować do dzisiejszych czasów. Artyści, których dobieramy są kontynuacją i ukłonem w stronę tamtej historii, ale również głosem pokolenia, które dzisiaj mówi nam o tym, czym jest wolność i przekazuje wartości, na których zbudowany jest festiwal.
Ale mówi się też, że publiczność jarocińska jest wymagająca. Niektórzy, szczególnie w mediach społecznościowych, wyrażają postawę „wszystko albo nic”, nie dopuszczają półśrodków, np. jeśli chodzi o gatunki muzyczne reprezentowane przez wykonawców.
Trudno jest dogodzić wszystkim i to pewnie nam się nie uda. Jeśli mamy spełnić oczekiwania pewnych grup, to zapewne nie spełnimy tych innych. Nie jesteśmy w stanie jednocześnie coś zrobić i tego nie zrobić. Staramy się skupić na tym, co postrzegamy w Jarocinie, jako najważniejszy punkt, co było w festiwalu przez lata najlepsze. Zapoznaliśmy się z jego historią i staraliśmy się wysłuchać głosów fanów czy dziennikarzy. Ale mamy też na to trochę swojego pomysłu, chcemy dołożyć swojego pierwiastka. Patrząc na zeszłoroczne wydarzenie, jak i komentarze dotyczące tegorocznej edycji, wydaje się, że to zadowolenie jest większe niż mniejsze. Cieszy nas, że ludzie wracają na festiwal po latach, w których trochę z niego zrezygnowali.
Co jest tym waszym pierwiastkiem?
Uwzględniamy to, że czasy się zmieniają, a na scenie pojawiają się nowi twórcy. Zależy nam na tym, żeby zapraszanym przez nas artystom przyświecały wartości kojarzone z Jarocinem. Jednocześnie bierzemy pod uwagę to, że żyjemy w XXI w. i obserwujemy zmiany, jakie zachodzą na polskiej scenie muzycznej. W tym roku zaprosiliśmy np. Ralpha Kaminskiego, który ma przeróżne twarze. Niedawno koncertował z albumem poświęconym Korze, ale ma też ciekawą własną twórczość, której przesłanie opiera się na obserwacji dzisiejszych czasów. Staramy się więc patrzeć na nowe i nie boimy się zmian, ale też podchodzimy z szacunkiem do tradycji i zespołów, które występowały przez wiele lat na Jarocinie, jak Pidżama Porno czy Kult – dla nich również znajdujemy miejsce w aktualnych line-upach.
Poza Jarocinem organizujecie wiele innych wydarzeń, m.in. Stay Wild Festival, Lekko Festiwal czy trasę Letnie Brzmienia. Czym Jarocin Festiwal może się dziś wyróżniać na tle innych imprez odbywających się w Polsce?
Na pewno wyróżnia się tradycjami, które tworzyli przede wszystkim ludzie, a nie organizatorzy. My staramy się je kontynuować. Rynek koncertowy jest teraz bardzo mocno nasycony. Po pandemii branża budzi się na nowo, w tym roku wraca dużo wydarzeń, które w ostatnich latach się nie odbywały. Pewna powtarzalność na tych festiwalach jest nieunikniona i my też się z tym spotykamy w przypadku naszych propozycji. Jednak atmosferę tych wydarzeń tworzą przede wszystkim uczestnicy.
Według przekazów podczas zeszłorocznej odsłony przez boisko na Maratońskiej przewinęło się ok. 10 tys. osób. To dużo w porównaniu chociażby z wcześniejszą edycją. W tym roku przy organizacji nie musicie uwzględniać obostrzeń sanitarnych. Zapraszacie więc na festiwal większą liczbę osób?
Będziemy się starali ugościć jak najwięcej osób. W zeszłym roku poza pandemią mieliśmy dużo innych utrudnień, które wpływały na logistykę całego wydarzenia, jak np. remont przy ulicy Maratońskiej. On się już zakończył, więc ta przestrzeń logistyczna i komunikacyjna będzie lepiej zagospodarowana.
Niemałą publiczność przyciągnęły też koncerty zagranicznych gwiazd, które odbywały się w ramach edycji w 2016 r. Myśleliście o tym, żeby zaprosić na festiwal muzyków z zagranicy?
Tak, myśleliśmy o tym kierunku, ale nie jestem w stanie dzisiaj niczego potwierdzić. Planujemy, być może w ramach kolejnych edycji, poszerzać skład o zagranicznych artystów.
Organizatorzy edycji w latach 2017-2018 podkreślali z kolei kulturotwórczy, a nie odtwórczy charakter tego, co przygotowywali. Stawiano wtedy na projekty, które wybrzmiewały premierowo na festiwalu lub których można było posłuchać tylko w Jarocinie. Planujecie w tym roku zaprezentować jakieś wydarzenia specjalne?
My przyjęliśmy trochę inną strategię. Już w zeszłym roku zapraszając zespoły skupialiśmy się na momentach przełomowych w ich karierze czy ważnych jubileuszach. W tym roku zaprosiliśmy Pidżamę Porno, która będzie obchodziła jubileusz z okazji 35-lecia istnienia zespołu, podobnie jak IRA. Kobranocka będzie grała materiał z debiutanckiej płyty „Sztuka jest skarpetką kulawego”. Stawiamy więc na koncerty jubileuszowe, materiały z pierwszych płyt czy jubileusze ważnych wydarzeń z życia zespołów.
Kiedy poznamy cały line-up tegorocznej edycji?
Mam nadzieję, że w maju uda nam się zdradzić już wszystkie szczegóły.
Poprzednia edycja wydarzenia wystarczająco zachęciła was do tego, żeby pozostać z festiwalem w Jarocinie na dłużej?
Zdecydowanie. Jeżeli widzimy, że to, co robimy przynosi ciekawe efekty i podoba się ludziom oraz sprawia, że festiwal odzyskuje swoją świetność i dobrą formę, to jak najbardziej jesteśmy za tym, żeby kontynuować jego organizację i odkrywać razem z fanami festiwalu kolejne karty. Jak najbardziej chcemy się rozwijać, jeżeli będzie ku temu okazja.
Good Taste Production – poznańska agencja koncertowa, obecna na rynku od 2013 roku. Firma organizuje trasy koncertowe i festiwale muzyczne w całej Polsce. Współpracowała i współpracuje z czołówką polskich artystów wykonujących muzykę popularną czy alternatywną – Hey, Dawidem Podsiadłą, Brodką, Kayah czy Tomaszem Stańko. Agencja ma też na koncie organizację koncertów zagranicznych twórców, m.in. światowej sławy kompozytora Hansa Zimmera.
Byliście w ostatnich latach na festiwalu? Która z edycji podobała się wam najbardziej? Czy impreza idzie w dobrym kierunku?
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.