Atmosfera podczas Jarocin Festiwal była gorąca. Przesądziły o tym licznie zgromadzona publiczność oraz udane koncerty. Ze scen wybrzmiewały różnorodne gatunki muzyczne i występowali na nich twórcy reprezentujący różne pokolenia. Wydaje się, że muzyków połączyła radość, że mogą oni w ogóle zagrać przed większą publicznością. Poza tym wielu z nich postanowiło wykorzystać okazję i odnieść się w trakcie swoich koncertów do sytuacji społeczno-politycznej naszego kraju. Wbrew nieoficjalnym informacjom, że kontrakty zabraniały poruszania pewnych tematów ze sceny. Widownia nie pozostawiała tych komunikatów bez odpowiedzi.
Czy bunt i kontestacja są cały czas obecne na Jarocin Festiwal?
W latach 80. odbywający się w Jarocinie festiwal jednoczył młode pokolenia, które wyrażały swój sprzeciw wobec opresyjnej władzy PRL. Bunt przeciwko systemowi demonstrowano ubiorem, fryzurą, wyśpiewywanymi tekstami, niekiedy nawet samą obecnością na jarocińskich koncertach. Obchodzono też cenzurę. Do dzisiaj podkreśla się to jak duże wrażenie na obserwatorach wydarzenia robił ówczesny klimat imprezy, wielu dawał on nadzieję na lepszą przyszłość. Na szczęście minęły tamte czasy, zmienił się ustrój w Polsce. Skończyła się cenzura, zapanowała wolność słowa, dzięki której dzisiaj już wszyscy mogą wyrażać się swobodnie. Pytanie czy nadal chcą to robić?Współcześnie muzycy cały czas komentują w swoich utworach tematy ważne dla nich społecznie, wyrażają swój sprzeciw w wybranych kwestiach. Robią to również poza piosenkami. Przysłuchaliśmy się artystom, którzy występowali w naszym mieście w ramach Jarocin Festiwal 2021. Sprawdziliśmy, co manifestowali podczas koncertów.
Co mówili w Jarocinie ze sceny muzycy?
„To co złe, dzieje nam się tylko dlatego, że się na to zgadzamy” - powiedziała podczas wyjątkowego koncertu Hey Katarzyna Nosowska i to wystarczyło, by z widowni rozległo się jednorodne skandowanie popularnego hasła krytykującego obecnie rządzącą w Polsce partię. Nie dziwiło to nikogo, bo już pierwszego dnia festiwalu wielokrotnie można było usłyszeć takie okrzyki.
Na przykład wtedy, kiedy wokalista Luxtorpedy Robert Friedrich wspomniał widowni o latach cenzury w Jarocinie, po czym zaśpiewał utwór „2084 - Na czworakach” z najnowszego albumu grupy. Antysystemowy komunikat piosenki, opowiadający o epidemii wirusa, poruszył publiczność. Politycznie było podczas jubileuszowego koncertu Dezertera.
„Teraz mogłaby się nazywać Polski Ład” powiedział zespół o piosence „Odnowa”, pochodzącej z czasów, kiedy kapela nazywała się jeszcze SS-20. Występ zespołu utrzymany był w konwencji wspominkowej - przypomniano najstarsze kawałki, po czym zagrano najnowszy album „Kłamstwo to nowa prawda”.
Ten jest dosadnym komentarzem na temat rządzących i poruszone są na nim kwestie manipulacji, równości, ale też np. ekologii.
„To dla mnie normalne, że chłopak może kochać chłopaka, a dziewczyna dziewczynę. To jest tak oczywiste, że gadanie o tym wpędza mnie w zakłopotanie” - powiedział Kuba Kawalec, lider formacji Happysad, świętującej w Jarocinie 20-lecie.
Muzycy wykonali potem kawałek o „przekornym tytule” (jak powiedział wokalista) - „Nic nie zmieniać”.
„Ja nie mogę tego powiedzieć, ale wy zawsze możecie to wykrzyczeć” - odpowiedziała Daria Zawiałow na skandowanie słuchaczy przeciwko rządzącym w trakcie jej koncertu.
Zespół zagrał rytmicznie do wykrzykiwanego hasła, a wokalistka podziękowała zgromadzonym za reakcję. Mniej znana grupa Wczasy, występująca na małej scenie, była bardziej bezpośrednia: „Je*ać Pis. Kiedyś na pewno będzie lepiej. To wszystko kiedyś minie” - powiedział jej frontman. Oczywiście z estrady było słychać też głosy dalekie od krytyki rzeczywistości, a będące sugestywnym przekazem kierowanym do publiczności. Tak Bela Komoszyńska z zespołu Sorry Boys powiedziała.
- „Cieszę się, że możemy zagrać na festiwalu, który od dziesięcioleci jest festiwalem miłości i wolności ducha”. Miłość to słowo, które bardzo często przewijało się podczas wystąpienia jej kapeli. W trakcie koncertu Darka Malejonka z projektem Hyperhemon można było z kolei usłyszeć religijny przekaz. Artysta wrócił niedawno do rockowego grania i w takim wydaniu zaprezentował się jarocińskiej publiczności.
„To nie chodzi o bunt, tylko zwracanie uwagi na ważne tematy, o których wydaje nam się, że warto mówić. Za pomocą muzyki dociera się do trochę innych ludzi niż za pomocą publicystyki lub manifestów - czy to politycznych, czy innego rodzaju. Muzyka jest świetnym nośnikiem, żeby przekazywać tego typu treści. Jeżeli się to oczywiście w odpowiedni sposób, umiejętnie zrobi, bo można słuchacza zanudzić, ale można też zaciekawić. Staramy się zaciekawiać”.
- powiedział Krzysztof Grabowski z Dezertera.
„Zawsze mieliśmy takie założenie, żeby nie tylko negować rzeczywistość, ale raczej pokazywać jej elementy, w taki sposób, żeby nakłaniać do myślenia”.
- dodał wokalista grupy, Robert Matera.
O co apelowali muzycy na Jarocin Festiwal 2021?
Najmłodsi, jednocześnie najpopularniejsi muzycy manifestowali ze sceny najwięcej. „Chcemy zagrać teraz piosenkę, która wydaje nam się, że porusza bardzo aktualny temat i przekazać nią wam, że według nas, żaden człowiek nie może istnieć bez drugiego i że żadne zdrowe, dobre społeczeństwo nie może istnieć bez szacunku do siebie nawzajem, do wszystkich, niezależnie od tego kim jesteśmy” - powiedziała przed utworem „Nie ma mnie” Kasia Sienkiewicz z Kwiatu Jabłoni.
„Niezależnie od tego, jakiego jesteśmy wyznania, koloru skóry czy orientacji seksualnej, powinniśmy się wszyscy kochać i mamy prawo się kochać jak chcemy” - dodał Jacek Sienkiewicz, wokalista grupy.
Zespół zagrał bardzo energiczny koncert, na który czekało mnóstwo młodych słuchaczy. Równie oczekiwany był występ Krzysztofa Zalewskiego. „To jest numer o tym, że jesteśmy winni coś naszym dzieciom, wnukom. Musimy zająć się efektem cieplarnianym, musimy zająć się służbą zdrowia, to co jest teraz, to jest naprawdę skandal, w jaki sposób traktowani są pracownicy ratujący nam życie.
Musimy zająć się edukacją. Ja nie chcę indoktrynacji dla mojego syna, chcę rzetelnej edukacji. Musimy niesympatycznych, niekompetentnych, nieuczciwych, złych ludzi odsunąć od władzy!” - zaapelował wokalista przed piosenką „Jaśniej”. Jego występ pełen był manifestacji. Zagrał on m.in. utwory „Lustra” i „Polsko”, w których zwraca się do Jarosława Kaczyńskiego.
Na scenie w trakcie koncertu artysty można było zobaczyć logo Strajku Kobiet czy tęczową flagę. „Dla moich przyjaciół i przyjaciółek, którzy czują się zagrożeni we własnym domu, w Polsce. Żebyście wiedzieli, że jesteśmy z wami. Mam nadzieję, że w końcu coś tu się zmieni, w końcu się wyluzujemy i zrozumiemy, że miłość to po prostu miłość. Miłość nie wyklucza. Jesteśmy z wami” - powiedział muzyk. Entuzjastycznie wtórowała mu publika.
Na skrajny apel zdecydował się Paweł Swiernalis, występujący na samym początku trzeciego dnia festiwalu. „W Polsce mogłaby być druga Kanada. Spalmy wszystkie kościoły. Teraz” - rzucił ze sceny wokalista po czym zagrał swój antyreliginy utwór „L. U. C. A.”. „Dziękujemy Panie Boże za to, że cię nie ma” - dodał potem. Piosenkarz usłyszał oklaski, chociaż jego koncertu słuchała relatywnie niewielka ilość osób. Inaczej niż większość zachował się Marek Piekarczyk podczas wyczekiwanego koncertu TSA. Najpierw, po wykonaniu kawałka „Spółka”, powiedział.
„Ja to bym chciał mieszkać w takim kraju, w którym nikt nie będzie wiedział o co chodziło TSA w tych piosenkach. Niestety, na razie się nie da”. Artysta sprowokował tym publiczność, która zaczęła skandować hasło nieprzychylne rządzącym.
„Cicho tam, żadnej polityki. Zamknąć się. Nie wolno. Mądry człowiek się tym nie zajmuje. Porypało was? Polityka jest dla tych co kradną, nie dla nas. My tutaj mamy swoje życie. Żyjcie swoim życiem, bądźcie wolni. Waszej wolności nikt wam nie zabierze. Jeśli jesteście naszymi fanami to wiecie, to o czym zawsze mówiłem, śpiewałem. Że wolność jest w człowieku, nikt ci tego nie zabierze. Nie wolno się bawić w politykę, my jesteśmy daleko od tego. Pamiętajcie, są inne sprawy. Musimy żyć, tak jakby nic się nie działo, robić swoje, żeby być szczęśliwymi” - odpowiedział Piekarczyk.
„Zło cały czas wokół nas istnieje, w życiu społecznym czy politycznym. Myślę, że to ważne, żeby się sprzeciwiać. Tylko, żeby też nie wpadać w pewne mody, że się buntujemy - że jak buntują się wszyscy, to ja też. Bo to już nie jest bunt (śmiech). A jest też takie coś, jak moda na buntowanie się przeciwko czemuś. Każdy powinien mieć swój bunt, żeby móc go wykrzyczeć czy wyszeptać na scenie”
- powiedział Darek Maleo Malejonek, przewodniczący jury teogorocznych Jarocińskich Rytmów Młodych.
Kontestacja to tylko jeden z aspektów, przez który zapamiętamy tegoroczny festiwal w Jarocinie. A wy jak uważacie? Koncert to dobra okazja do wygłaszania manifestów czy muzycy nie powinni tego robić?
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.