Wcześniej zatrudniona była jako przedszkolanka.
- To były piękne lata. Córka czasem mówiła, że kocham tamte dzieci bardziej niż ją. Potem urząd gminy uznał, że pań jest za dużo. To miłe, gdy spotykam dorosłych przedszkolaków, że jeszcze mnie poznają - mówiła ze wzruszeniem pani Ania.
Od kilku tygodni jest na emeryturze. O jej pracy mówiło się przez lata, że nie poleci książki, której choćby nie przejrzała. Przez lata doradzała, kształtowała gusta czytelników. Każdą sprzedawaną książkę pakowała starannie w kolorowy papier.
- Uważam, że najlepszy podarunek to książka. Wiele uczyli mnie też sami klienci - dodała pracowniczka księgarni.
Pani Ania wspominała,że historia jarocińskiej księgarni sięga czasów powojennych. Najpierw w miejscu obecnej był Dom Książki. Trzydzieści lat temu poszła w prywatne ręce. Jak przyznaje Anna Ciesielska, zawsze sprzedawało się najwięcej książek dla dzieci.
- Pamiętam, że na początku pracy encyklopedie były jeszcze na zapisy. Wiele rzeczy było sprzedawane „spod lady”. Kiedyś czekało się na każdy kolejną książkę Małgorzaty Musierowicz. Hitem ostatnich lat był Harry Potter. Jeden z tomów, dzięki współpracy z naszą bardzo prężną biblioteką, był sprzedawany w nocy. Z miłą chęcią ubrałyśmy się na czarno i przyszłyśmy do pracy. Pod księgarnią stała kolejka. To są bardzo miłe wspomnienia - podkreśliła.
Popularnością cieszyły się kiedyś książki kucharskie, szczególnie te dotyczące dań wegetariańskich.
- Kupowało je wielu mężczyzn. Niektórzy dla siebie, inni dla swoich żon - poinformowała pani Anna.
- Bardzo lubię również wiersze księdza Jana Twardowskiego. One przemawiają do mnie. Mówię zawsze, że jak komuś jest ciężko na duszy, to je polecam. Księdza Tischnera może nie, bo jak dla mnie jest za ciężki, ale Twardowskiego zrozumie każdy. Uważam, że w dobrej księgarni powinno być wszystko: od Harrego Pottera po poezję księdza Twardowskiego - wspomniała.
Przyznała, że wielu klientów mówiło jej, że nie lubią wypożyczać książek w bibliotece, bo wolą mieć własny, nowy egzemplarz.
- Zawsze twierdzili, że mi zazdroszczą, że się nawącham i naoglądam. Zdarzały się podziękowania za to, że dobrze doradziłam. A ja po prostu byłam zawsze sobą. Kochałam to, co robiłam. Bardzo lubię albumy, których sprzedaje się już mniej. Wiem, że jest internet, ale książka to coś, co można wziąć w ręce. Poza tym, jak zabraknie prądu, to nie będzie problemu ze znalezieniem informacji w papierowych wydaniach. Ważne jest, żeby wpajać najmłodszym to, że książka to ważna rzecz. Pamiętam takie rodziny, które zamiast innych niepotrzebnych wydatków, woleli raz w miesiącu kupić sobie kolejną książkę - stwierdziła emerytka.
Nigdy nie miała żadnych uprzedzeń do określonych gatunków.
- Jest taka półka z książkami dla dorosłych np. „Kamasutrą”. Dawniej to był większy wstyd. Jak przychodziła młodzież, to koleżanki mówiły, że mają iść do mnie, bo ja jestem w tym najlepsza. Zawsze starałam się pokazać je bardzo dyskretnie. Każda książka jest dla mnie tak samo ważna. One wszystkie szeroko otwierają dla nas świat - wyjaśniała na spotkaniu w Kawiarni Filmowej.
Co sądzi o książkach sprzedawanych w marketach?
- Już dawno byłam bardzo oburzona na widok tych koszy. Totalny brak poszanowania. Mam taką znajomą, która odruchowo zaczyna je układać. Nie tak powinno to być. Myślę, że to trzeba zmienić. Powinno być jak najwięcej księgarni i bibliotek, tak jak w Jarocinie - podkreśla Anna Ciesielska.
Zdecydowanie woli kupować je w małych sklepach niż w sieciówkach typu „Empik”. Pod choinkę dla siebie i swoich bliskich miała oczywiście książki.
W czasie spotkania w Kawiarni Filmowej przyznała, że nie spodziewała się tak miłego pożegnania przed przejściem na emeryturze. O podziękowaniach pamiętali nie tylko współpracownicy, ale również klienci. Nic więc dziwnego, że nie wyobraża sobie teraz życia bez księgarni. Ma nadzieję, że będzie mogła tam wrócić chociażby na część etatu. I że znajdzie czas, aby korzystać z biblioteki.
- Miałam wspaniałą pracę. Było mi dane robić coś pięknego. Wiadomo, że ktoś musi drewno rąbać, a ktoś inny podawać chleb. Zawsze potrafiłam powiedzieć komplement sprzedawczyni, która sprzedawała pieczywo z ogromnym szacunkiem. To ważne, żeby kochać swoją pracę, a nie wykonywać ją jedynie z przymusu - podsumowała.
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.