Dom działa od stycznia 2022 r. Mieści się w wyremontowanym budynku dawnego domu dziecka, prowadzonego przez siostry salezjanki. Po rezygnacji z tej działalności obiekt został przejęty przez Caritas Diecezji Kaliskiej. Połowa budynku zajęta jest przez Środowiskowy Dom Samopomocy. W drugiej części swoją siedzibę ma właśnie Dom dla matek z małoletnimi dziećmi i kobiet w ciąży oraz od niedawna także Specjalistyczny Ośrodek dla Ofiar Przemocy w Rodzinie. Choć placówka położona jest na terenie powiatu jarocińskiego, jednak służy potrzebującym z całej Polski.
W Domu dla matek z małoletnimi dziećmi i kobiet w ciąży w Dobieszczyźnie rodzice mają stanąć na nogi
Dom w Dobieszczyźnie to miejsce, w którym rodzic samotnie wychowujący dzieci oraz kobiety, które są w ciąży i w trudnej sytuacji życiowej, mogą znaleźć schronienie i stanąć na nogi. Wbrew nazwie - ośrodki oferują wsparcie także samotnym ojcom z dziećmi oraz innym opiekunom. Pomoc jest kierowana również do tych kobiet, które planują oddanie nowo narodzonego dziecka do adopcji - poprzez opiekę przed i tuż po porodzie.Rodzic, który potrzebuje schronienia i pomocy w placówce, powinien zgłosić się do ośrodka pomocy społecznej w gminie, w której dotąd mieszkał. Jeżeli jednak sytuacja jest bardzo poważna i na przykład zagrożone jest życie i zdrowie rodzica lub jego dziecka, wówczas przyjęcie następuje w trybie natychmiastowym, bez skierowania.
W ośrodku można przebywać maksymalnie przez rok. W szczególnych przypadkach termin ten może zostać wydłużony o cztery miesiące. W tym czasie dzieci w wieku szkolnym uczęszczają do szkoły w Dobieszczyźnie. Za pobyt i utrzymanie rodzica oraz dzieci płaci gmina, w której są oni zameldowani.
W domu w Dobieszczyźnie znajduje się między innymi 9 pokoi, 7 łazienek, kuchnia, sala ogólna - bawialnia oraz pralnia z suszarnią. Oprócz tego, jest pomieszczenie do spotkań ze specjalistami. W gmachu, który do niedawna należał do sióstr salezjanek, pozostała kaplica, w której nadal odbywają się nabożeństwa i jest ona dostępna także dla mieszkańców Dobieszczyzny.
Rodzinna atmosfera w domu dla rodziców z dziećmi w Dobieszczyźnie
Placówkę prowadzi Beata Fiszer*, która razem z zatrudnionym tam personelem, stara się zapewnić warunki jak najbardziej zbliżone do domowych.Obecnie mieszkają tam cztery młode mamy łącznie z sześciorgiem dzieci. Wspólne życie koncentruje się w świetlicy, czyli przestronnym salonie z aneksem kuchennym. Tam bawią się dzieci, a ich mamy mogą wypić kawę albo obejrzeć telewizję na wygodnej kanapie. Tu też odbywają się wszystkie rozmowy i uzgodnienia dotyczące bieżącego życia w domu, dyżurów w sprzątaniu i grafika wyjść.
- Rozmawiamy o wszystkim. Czasem się śmiejemy i żartujemy, czasem spieramy albo rozwiązujemy poważne problemy czy konflikty - jak w prawdziwym domu i rodzinie - przyznaje kierownik placówki.
Kobiety dzielą się opieką nad maluchami, zwłaszcza, kiedy wychodzą na zakupy albo pozałatwiać swoje sprawy. Rok ich pobytu w Dobieszczyźnie jest głównie po to, żeby stanęły na nogi. Oprócz utrzymania, podopieczne otrzymują w placówce wszechstronne wsparcie - od psychologicznego i prawnego, po pomoc w znalezieniu pracy. Dla każdej przygotowywany jest indywidualny plan takiego wsparcia. Mieszkanki domu przyznają, że placówka w Dobieszczyźnie jest najlepszą z tych, w których przebywały. Choć dużym minusem jest słabe skomunikowanie z Jarocinem. Dlatego placówka pilnie potrzebuje samochodu.
- Tu jest naprawdę fajnie i warunki są nieporównywalne do tych w Poznaniu, ale wyjechać stąd, to jest jakiś koszmar - przyznaje Paulina.
Ma dwoje dzieci - siedmioletnią córkę i czteroletniego syna. Kiedy straciła wynajmowane mieszkanie w Poznaniu, tułała się po koleżankach, dopóki nie zainteresowała się nią pomoc społeczna i umieściła w schronisku dla bezdomnych.
- Kiedy zmieniły się przepisy, nie mogłam tam być z dziećmi i tym sposobem trafiłam tutaj - wyjaśnia młoda mama.
W Dobieszczyźnie może być rok - do lutego 2025. Złożyła wniosek o mieszkanie socjalne w Poznaniu, ale nie ma złudzeń i wie, że może długo na nie czekać.
Przejmujące historie mieszkanek domu w Dobieszczyźnie
Beata Fiszer przyznaje, że każda kobieta, która trafia do Dobieszczyzny, ma niemały bagaż doświadczeń życiowych, który wpłynął na ich obecną sytuację.
- Jakiś czas temu przyjęliśmy młodą kobietę. Wychowywała się w domu dziecka, w związku z występującą przemocą i nadużywaniem alkoholu w rodzinie. Pojawiły się narkotyki i przygodne kontakty seksualne. Poznała starszego mężczyznę, z którym zaszła w ciążę. Mieszkała z nim przez parę miesięcy, dopóki nie trafił do więzienia. Wtedy straciła dach nad głową. Pamiętam, odbierałam ją z dworca w zaawansowanej, ciąży. Była bez żadnych badań i kontroli lekarskiej czy położniczej - opowiada kierownik placówki.
Tu młoda kobieta znalazła opiekę. Nauczyła się pielęgnować dziecko, ale też wykonywania codziennych obowiązków - gotowania, prania, zajmowania się domem.
W międzyczasie poznała młodego chłopaka, który okazał się dobrym partnerem dla niej. Po dziesięciu miesiącach pobytu, mama wraz z dzieckiem opuściła placówkę. Para wynajęła razem mieszkanie, poszukali żłobka dla dziecka - w związku z chęcią podjęcia zatrudnienia przez mamę. Z tego, co wiem, bo jesteśmy w kontakcie, dziewczyna odnowiła relacje z własną matką i próbują nadrobić stracony czas - dodaje Beata Fiszer.
Opisuje też losy innej mieszkanki domu:
- Jedna z pań została skierowana do nas z zakładu karnego, gdzie trafiła w ciąży i przebywała z dzieckiem 1,5 roku. Po jej tygodniowym pobycie w placówce, zjawiła się policja z kolejnym wyrokiem i nakazem osadzenia mieszkanki w więzieniu. Tym razem było to więzienie, w którym nie można przebywać z dzieckiem. Proszę sobie wyobrazić, jaką to stwarzało traumatyczną sytuację dla matki i dziecka. Nadmienię, że ta pani kłopoty z prawem zawdzięcza swojemu byłemu partnerowi, który także odsiaduje wyrok karny - zaznacza nasza rozmówczyni.
Pracownicy placówki w Dobieszczyźnie starali robić wszystko, by pomóc kobiecie.
Udało się zamienić karę więzienia na dozór elektroniczny - mówi Beata Fiszer. - Nie była to łatwa sytuacja, ale okazało się, że pani bardzo dobrze się odnalazła, nie sprawiała większych kłopotów, była bardzo troskliwą mamą. W międzyczasie nawiązała kontakt ze swoim dawnym kolegą. Zrodziła się między nimi bliższa relacja, poznała rodzinę tego mężczyzny, obecnie planują wspólną przyszłość. Wszyscy jej kibicujemy i życzymy jak najlepiej.
Nie sposób, jak mówi Beata Fiszer, nie zaangażować się osobiście w życie kobiet przebywających w domu.
- Staramy się poświęcać im jak najwięcej czasu, obdarować ciepłem i życzliwością. Chcemy pokazać im, że nie ma sytuacji bez wyjścia - podkreśla kierownik.
*(materiał został zrealizowany, kiedy pełniącą obowiązki kierownika domu w Dobieszczyźnie była Beata Fiszer, od 20 marca, kierownikiem jest Agnieszka Sikorska-Szymlet, a Beata Fiszer pozostaje kierownikiem Środowiskowego Domu Samopomocy)
CZYTAJ TAKŻE:
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.