W trakcie spotkania, które odbyło się w sali kameralnej kina "Echo" w Jarocinie Karolina Pawliczak mówiła m.in. o budowie Kolei Dużych Prędkości. Sama zaangażowała się w protesty, w których brali udział m.in. mieszkańcy Roszkowa. Podkreśliła, że sprawa na razie ucichła, ale - jej zdaniem - nie jest zamknięta.
- Zrobiła się naprawdę duża awantura. Prostest był naprawdę głośny. Myślę, że oni nie chcą przed wyborami robić niepotrzebnej znowu zadymy, w związku z tym ta sprawa na razie jest odsunięta. Ale nie ma żadnych wątpliwości, że jeśli ta władza znów wygra wybory, to powrócą do tematu i to będzie już działanie bez skrupołów. Musimy zrobić wszystko, żeby do tego nie dopuścić - stwierdziła posłanka Lewicy.
Posłanka Karolina Pawliczak: jestem przeciwniczką dzielenia społeczeństwa
Parlamentarzystka wspomniała o przegłosowanych zmianach w kodeksie wyborczym.
- Te zmiany są znacznie szersze, głębsze i dużo bardziej niebezpieczniejsze niż nam się wydaje. Zakłada przede wszystkim zmiany w komisjach wyborczych. Już nie będzie sędziów, którzy byli do tej komisarzami i stanowili o rzetelności wyborów. Dzisiaj pierwszy lepszy funkcjonariusz partyjny, polityczny z nadania PiS-u z wykształceniem prawniczym może być komisarzem. Kwestia mężów zaufania - do tej pory tylko członkowie komisji wyborczych otrzymywali diety i dlatego chcę państwa poinformować, że nawet mężowie zaufania będą otrzymywać diety w wysokości 50% diety członków komisji, ale jednak będzie to płatne. Z tamtej strony będzie wręcz pospolite ruszenie, żeby jak najwięcej osób kontrolowało wybory. My też musimy zrobić wszystko, naprawdę wszystko. Przepraszam, że to mówię. Dzielenie społeczeństwa nigdy nie było moim zamiarem, ale tak to się dzisiaj dzieje, że jesteśmy "my" i "oni". Dlatego musimy zrobić wszystko, żeby tych ludzi z naszej strony było jak najwięcej. I chodzi o osoby, które będą chciały pilnować wyborów, ale również, jeśli chodzi o kandydatów - tłumaczyła Karolina Pawliczak.
Ubolewała nad wpływem, jaki ma na Polaków, głównie w mniejszych społecznościach, telewizja publiczna.
- Trudny czas, ale - żeby była jasność - ja nie jestem z natury pesymistką. I naprawdę bardzo głęboko wierzę w to, że nadejdą zmiany, że damy radę, ale musi być - po pierwsze - wspólnota poglądów, wspólne porozumienie. Ja jestem absolutnym, wręcz ortodoksyjnym zwolennikiem wspólnej listy, czyli wspólnego porozumienia na opozycji. Przyjmuję oczywiście to, co mówią niektórzy liderzy, w tym również nasz lider, że to porozumienie musi być szersze, dalsze po wyborach. To jest kwestia wspólnego rządu i pewnych priorytetów, które chcemy zrealizować. Jesteśmy otwarci, żeby tworzyć wspólny front przed wyborami, bo po wyborach może być za późno - podkreśliła posłanka Pawliczak. - To jest ważna walka. Walka - tak trzeba to ująć - na śmierć i życie. Żeby była jasność PiS wykorzysta wszystkie możliwości, które dzisiaj posiada, właśnie nawiązując do tego kodeksu wyborczego, żeby te wybory wygrać. Jeżeli przegrają, będą je kwestionować, będą wyprowadzać ludzi na ulice. To wiem. Tak to będzie prawdopodobnie wyglądać.
"Jest nadzieja, że może być inaczej"...
Zdaniem Karoliny Pawliczak walka Prawa i Sprawiedliwości to nie tylko kwestia władzy przez kolejne cztery lata, ale również kwestia "pociągnięcia ich do odpowiedzialności za to, co zrobili z państwem". Mówiła również o oczekiwaniach społeczeństwa.
- Spraw do załatwienia jest mnóstwo, pracy przed nami również mnóstwo, ale jest też nadzieja na to, że może być inaczej. Jesteśmy po wielu różnych spotkaniach. Gdyby nie pandemia, to myślę, że trwałyby one nieustannie. Spotykamy się w różnych gronach - mniejszych i większych - spotykamy się ze społeczeństwem, z mieszkańcami. To mi daje osobiście dużą siłę do tego, żeby po pierwsze działać dalej, ale i do tego, że ta zmiana może nastąpić. Jest gros ludzi, którzy myślą inaczej - wspominała posłanka. - Spotykam ich w wielu miejscach m.in. na zakupach ludzi, którzy mówią: "zróbcie coś, po pierwsze złączcie siły, a po drugie walczcie. Nie możecie tego zaprzepaścić". Myślę, że społeczeństwo nam tego po prostu nie wybaczy: "jesteście tam, pracujecie, a nie potrafiliście pokonać tych, którzy rujnują nasz kraj, to się nie nadajecie". Musimy już dzisiaj pokazać, że w przyszłości będziemy stanowili stabilny, rozsądny i mądry rząd, który ma swoje priorytety.
Posłanka apelowała o to, żeby na wybory pójść w jak największej liczbie. Przedstawiła wizję, w której PiS postawi pod kościołami kontenery, w których będą się obowodowe komisje wyborcze.
- Nie można sobie darować tego momentu wyborczego. Musi iść młodzież, muszą iść seniorzy - podkreśliła.
Jarocinianka: PiS zrobi nam taką "Opowieść podręcznej"...
W kinie "Echo" obecnych było kilkadziesiąt osób. Pytań było niewiele. Spotkanie miało bardziej charakter wymiany opinii. Jedna z osób ubolewała nad tym, że nie ma możliwość odwołania posła po tym, jeśli po wyborach zmienia ugrupowanie. Wnioskowano o to, aby zmienić prawo tak, aby politycy na bieżąco odpowiadali za swoje błędy. Jedna z mieszkanek Jarocina, która prowadzi swoją działalność gospodarczą, podkreśliła, że ludzie boją się, że sytuacja po zmianie władzy w tej sprawie w ogóle się nie zmieni.
- Gorzej już być nie może, na pewno. Nie mogłabym spojrzeć w lustro, gdyby miało być tak samo czy podobnie jak jest obecnie - zapewniała Karolina Pawliczak. - Mnie się wydaje, ale chyba to nie jest takie tylko moje wydawanie, że ten przykład idący z góry, jest wśród samorządowców związanych z PiS-em przejmowany bezwzględnie. Ja to widzę, ale nie chcę mówić po nazwiskach. Oni też czują się bezkarni. Nie muszą niczego konsultować ze społeczeństwem. Idą jak taran w swoich decyzjach. Bo skoro tam nic nikomu nie robi, to dlaczego wobec nich ktoś ma wyciągać odpowiedzialność? Mają tzw. ochronkę, płaszcz ochronny. Nie boją się niczego. Nie mają tej świadomości, co jest dla mnie zadziwiające, że to się może kiedyś skończyć, bo nic nie trwa wiecznie.
Anna Link-Oleksy, emerytowana nauczycielka, tłumaczka, ostatnio aktywna w mediach społecznościowych, która wielokrotnie zabierała głos w dyskusji, podkreśliła, że wiele osób nie ma już tyle czasu, żeby czekać na zmianę. Doceniła kulturę osobistą posłanki przejawiającą się wypowiedziach na temat partii rządzącej. Stwierdziła jednak, że politycy opozycji powinni reagować bardziej zdecydowanie na ataki ze strony rządzących.
- Pani powtarzała, że gra idzie o śmierć i życie. I to jest moim zdaniem dobre określenie. Czy wy naprawdę zdajecie sobie sprawę o jaką stawkę toczy się gra? Czy wiecie co się stanie, jeśli PiS po raz trzeci dojdzie do władzy? Dojdą przede wszystkim do głosu radykalni, a nawet ultraradykalni fundamentaliści. (...) Oni nas - myślę o kobietach - do końca załatwią. Zrobią nam, kobietom, taką "Opowieść podręcznej", że przy tym Atwood to jest pikuś - mówiła Anna Link-Oleksy.
W czasie spotkania zastanawiano się, gdzie podziali się ci wszyscy ludzie, którzy tak licznie protestowali w czasie czarnych marszów w obronie kobiet. Karolina Pawliczak zapewniała, że największe wrażenie zrobiły na niej mniejsze miejscowości, w których zmobilizowało się proporcjonalnie więcej osób niż w dużych ośrodkach miejskich. Przy okazji oberwało się również związanej z PiS-em staroście jarocińskiej Lidii Czechak, o której obecny na spotkaniu przedsiębiorca Piotr Pryczek stwierdził jednak, że jest "porządną osobą".
- Jest porządna, ale to nie przeszkadza jej popierać zła. I mu przyklaskiwać. Przyszła do nas na manifestację nas wspierać? Powiedzieć nam dobre słowo? - pytała Anna Link-Oleksy.
"Jeśli nie rozliczymy ich, to społeczeństwo nas rozliczy"
Piotr Pryczek zapytał z kolei o to, czy Lewica ma kadry, żeby móc rządzić po wyborach oraz czy po dojściu do władzy zamierzają rozliczyć poprzedników z ich decyzji. Posłanka zapewniła, że mają je nie tylko na poziomie poselskim, ale również samorządowym i eksperckim.
- Ja myślę, że bez rozliczenia tego, co się dzieje w polityce, w parlamencie, w sejmie, nie ma szansy, żeby pójść dalej. Nie ma szansy na to, żeby w tym kraju był porządek - zapewniała Karolina Pawliczak. - Ja ukułam takie określenie "Więzienie+" dla nich. Oni muszą być rozliczeni, bo jeśli my nie rozliczymy tych ludzi, to potem państwo rozliczą nas - zapewniała posłanka.
Dodała, że na pewno nie jest tak, jak sugerują opinie, że politycy z konkurencyjnych ugrupowań kłócą się publicznie jedynie dla zachowania pozorów, a później wspólnie imprezują. Inny z uczestników, mieszkaniec Jarocina, prosił posłankę o ustalenie,co z budową S-11 w Wielkopolsce. Karolina Pawliczak obiecała, że o to zapyta i przekaże informację przez szefa miejscowych struktur - Tomasza Ochlińskiego.
Julia Talarczyk ze Stowarzyszenia "Kochamy Jarocin", która mówiła o sytuacji istniejącej w Jarocinie, wręczyła na zakończenie spotkania wydawany przez organizację miesięcznik. Karolina Pawliczak zapewniała, że zawsze chętnie przyjedzie na kolejne spotkanie do Jarocina. Obecni wnioskowali, żeby zaprosić przy okazji do miasta również innych polityków opozycji.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.