reklama

Posłance Barbarze Oliwieckiej rodzice nie pozwalali przyjechać na festiwal do Jarocina

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Posłance Barbarze Oliwieckiej rodzice nie pozwalali przyjechać na festiwal do Jarocina - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
7
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Wiadomości Posłanka Barbara Oliwiecka odwiedziła Jarocin. Przez kilka godzin na rynku była dostępna dla mieszkańców. Spotkała się też z władzami gminy.
reklama

Barbara Oliwiecka odwiedziła w lipcu Jarocin i Pleszew. Jej biuro poselskie na co dzień znajduje się w Kaliszu, przy ul. Mariańskiej 5, ale posłanka chciałaby regularnie spotykać się również z mieszkańcami innych miejscowości, a nie pojawiać się tylko przy okazji kolejnych wyborów czy zbierania podpisów. Przyjechała, aby porozmawiać z ludźmi. Jej mobilne biuro znajdowało się przez kilka godzin na jarocińskim rynku.  

- Chciałabym bardzo regularnie się spotykać z mieszkańcami Jarocina. Nie wiem, czy w formie takiego mobilnego biura, czy znajdziemy jakąś inną formę, na przykład spotkań otwartych, ale to jest dla mnie ważne, żeby po prostu mieć kontakt i na bieżąco załatwiać te problemy. Jest faktycznie dużo spraw, w których mogę myślę jako posłanka interweniować - podkreśla Barbara Oliwiecka. - Bardzo zależy mi na tym, żeby te małe miasta, tak jak Jarocin czy Pleszew, do którego pojadę, też się rozwijały i aby jakoś usług była na odpowiednim poziomie. Zawsze mówiliśmy: "żeby kod pocztowy nie decydował o tym, jak się żyje".

Przy okazji pobytu w naszym mieście spotkała się również z burmistrz Urszulą Wyremblewską-Korzyniewską. Miała też okazję zwiedzić Muzeum Parowozownia w Jarocinie

- Dużo rozmawiałyśmy o sytuacji samorządów, bo teraz będziemy w sejmie procedować ustawę o zmianie finansowania samorządów terytorialnych. Dla mnie jest bardzo ważne, żeby właśnie te małe miasta powiedziały, jakie mają swoje uwagi. Wiemy, że reforma Polski Ład bardzo skrzywdziła samorządy za czasów rządu PiS-u i trzeba to odbudowywać. Samorządy muszą być stabilne finansowo. Rozmawialiśmy też o tym, że właśnie będziemy analizować tą ustawę i sprawdzać. Według pierwszych algorytmów Jarocin ma zyskać 9 mln zł, ale zobaczymy to w szczegółach. (...) Samorządy muszą mieć dobre finanse, żeby mogły dotować np. nierentowne połączenia autobusowe, bo - że takie są - to jest normalne. Miasto nie jest firmą i nie wszystkie usługi są rentowne, to jest prawda. Natomiast musi mieć własne pieniądze, własne środki albo dotacje celowe na to, żeby zaspokajać te potrzeby ze środków zewnętrznych - tłumaczy posłanka. 

Gdzie działa Barbara Oliwiecka jako posłanka z Kalisza? 

Na co dzień pracuje w komisjach infrastruktury i jest przewodniczącą komisji do spraw transportu kolejowego. Działa też w komisji środowiska i w komisji petycji. Ważnym dla Barbary Oliwieckiej tematem jest wykluczenie transportowe.

- Wszystko, co się łączy z transportem, jest bardzo ważne w Jarocinie. Bardzo dużo osób, jak wiemy, dojeżdża do pracy. Szacunkowe dane z 2021 roku, czyli trochę już stare, mówią nawet o 2.000 osób, które wyjeżdżają do pracy, więc bardzo ważne jest to, żeby miały dobre połączenia komunikacyjne. Jeżeli osoba dojeżdża codziennie i ma utrudniony transport, to w jakimś momencie osiądzie w tym dużym mieście, bo tak będzie jej łatwiej. (...) Jesteśmy zacofani, jeżeli chodzi o inwestycje kolejowe do tej pory zlikwidowano w ciągu 30 lat 3.000 linii kolejowych. To jest dramatycznie dużo. A dobrze wiemy, że transport kolejowy jest najbardziej ekologiczny. Był taki audyt otwarcia przy przejęciu władzy i okazało się, że ponad 40% taboru stoi niesprawnego. (...) Rozmawiam z PKP Intercity i z Kolejami Wielkopolskimi o tym, żeby zintensyfikować tę siatkę połączeń, żeby tych połączeń było więcej i w stronę Kalisza i w stronę Poznania, czyli w stronę Warszawy oraz do Wrocławia -  tłumaczy kaliska parlamentarzystka. - Kolejny ważny temat, o którym rozmawialiśmy dzisiaj, to oczywiście CPK. Wywołuje on niestety różne emocje i ja to rozumiem. Mieszkańcy muszą mieć poczucie jakiejkolwiek korzyści z tego i to jest bardzo ważne, żeby zacząć mówić tym językiem, żeby to nie było tak, że przechodzi sobie kolej dużej prędkości, która dzieli gminę, nic jej nie daje i tylko możemy im pomachać. (...)  Bardzo chętnie będę też odpytywała ministra o to właśnie, w jakiś sposób zamierza zrekompensować gminie te straty, ale też wiem, że jest to inwestycja potrzebna dla naszego regionu, ale pod warunkiem, że na przykład będzie przystanek choćby w Kaliszu a Jarocin i okoliczne gminy będą miały świetny dojazd do niego. Będę bardzo walczyła o to, żeby Kalisz miał przystanek i żeby obsługiwał cały region.

Zapytana o świadomość animozji istniejących przez lata między Jarocinem a Kaliszem, podkreśla, że jesteśmy teraz wszyscy w województwie wielkopolskim.

- Ale w zasadzie to powiem, że trzeba się skupiać na tym, co nas łączy. Myślę, że też trzeba budować przeciwwagę dla jednej dużej aglomeracji poznańskiej i że tu mamy swoją szansę - Kalisz, Ostrów i Jarocin - żeby zawalczyć o to, żeby podział środków regionalnych był taki sam a wsparcie proporcjonalne. To jest ważne, żeby nie było sytuacji, że Polska czy województwo wielkopolskie rozwija się tylko w jednym miejscu. My mówimy "nie" na ten monocentryczny rozwój kraju. Chcemy, żeby w każdym mieście były zapewnione te podstawowe usługi, takie jak dobra szkoła, praca, a jak nie praca to chociaż dobry dojazd do niej. Wiem, że Jarocin kiedyś zawsze słynął z przemysłu. W tej chwili jestem zaskoczona tym, że to zostało tak zaniedbane i że nie ma strefy przemysłowej, z której samorząd mógłby czerpać korzyści. Z panią burmistrz rozmawialiśmy na spotkaniu o ty, że to jest bardzo kluczowe, żeby inwestować w tereny, które samorząd może uzbroić pod podmioty prywatne, żeby płynęły z tego korzyści z podatków. To jest bardzo ważne źródło dochodów własnych gminy.  Nie ukrywam, że przed nowym samorządem tutaj ogrom wyzwań i dużo rzeczy do wyjaśnienia z poprzednich kadencji. To są rzeczy, które wypływały na arenie krajowej, więc nie jest tylko kwestia lokalna, ale widzę mocne nastawienie w samorządzie na przyszłość i rozwój i to jest to właściwe pole do współpracy. 

Barbara Oliwiecka woli być posłanką niż posłem. Lidii Czechak nie miała jeszcze okazji poznać

Zapytana o to, czy jest politykiem czy polityczką, odpowiada, że jest zdecydowanie za tą drugą formą, ale się przy nie nie upiera.

- Czasami naturalnie wychodzi powiedzieć "minister" a nie "ministra", ale lubię to podkreślać, bo faktycznie tych kobiet w polityce mamy mało. Widziałam takie badania, że faktycznie u dzieci powiedzenie "naukowiec" czy "naukowczyni" robi różnicę i one zastanawiają się, czy faktycznie pewne zawody nie są tylko przypisane mężczyznom. Ale tu chodzi o skuteczność, przede wszystkim o sprawczość. Myślę, że nadchodzi taka era kobiet. Coraz więcej pań już teraz kandydowało w wyborach. Nie wszystkim się udało zdobyć mandat, ale myślę, że to jest kwestia naprawdę następnych lat - tłumaczy Barbara Oliwiecka. - Gratuluję pani burmistrz, bo Kalisz jeszcze nie miał pani prezydent. Widzę ogrom energii do pracy. Naprawdę dawno nie widziałam tyle energii. Zresztą czasami chyba odświeżenie urzędu i stanowisk dobrze też robi po prostu mieszkańcom. W przedwojennej Polsce funkcjonowały feminatywy i to było normalne. Dopiero później ten język został zmieniony. Kiedy zaczynałam kadencję mieliśmy przy swoich stanowiskach poselskich imienną tabliczkę i faktycznie było napisane "poseł Barbara Oliwiecka". Po kilku miesiącach zostało to zmienione na "posłanka", bo była taka ankieta która z pań chce mieć "posłanka" to miała "posłanka". W tej chwili mam "posłanka Barbara Oliwiecka". To jest  bardzo często tylko kwestia naszego przyzwyczajenia. Posłanka na początku może brzmiało dziwnie, ale w tej chwili już absolutnie nie. Pamiętam jak Joanna Mucha będąc jeszcze ministrem sportu okrzyknęła, że jest ministrą, to wtedy był skandal. W tej chwili coraz częściej się spotyka z tą formą żeńską, więc to jest tak naprawdę tylko kwestia osłuchania. Nie obrażam się, gdy to ktoś powie do mnie "poseł", ale jakoś bardziej naturalna jest dla mnie "posłanka".   

Barbara Oliwiecka zanim weszła do parlamentu, przez pięć lat była radną w Kaliszu. Podkreśla, że bycie posłanką to zderzenie z zupełnie innym rodzajem polityki, innym rodzajem sprawczości. 

- W samorządzie ma się większy wpływ bezpośredni, natomiast widzę w miarę upływu czasu, że można naprawdę pomóc mieszkańcom w innych sprawach, w tych systemowych, kluczowych. Jestem członkiem komisji petycji, więc wpływają do mnie wnioski - czasami od indywidualnych osób, czasami od stowarzyszeń i jednostek samorządu terytorialnego, które pokazują absurdy prawa, których na co dzień z poziomu legislacji takiej poselskiej, ministerialnej się nie widzi, a jednak dotykają zwykłego człowieka. I to też jest ważne, żeby mieć tę wrażliwość, że stanowione prawo nie jest na papierze, tylko faktycznie może wpływać realnie na czyjeś życie. Po tych kilku miesiącach absolutnie się odnalazłam w tej sytuacji i widzę, że dobrze się układa współpraca z ministrami, więc można parę rzeczy - mam nadzieję - dla regionu po prostu kolokwialnie mówiąc "załatwić", ale tu chodzi o to, żeby po prostu głos z Wielkopolski, z tych mniejszych miast był po prostu słyszalny. Polska to nie tylko Warszawa, Poznań, Wrocław czy Kraków, ale to także Jarocin, Pleszew, Kalisz czy Ostrów Wielkopolski. Tego głosu brakowało naprawdę brakowało - tłumaczy kaliska parlamentarzystka. 

Zdaje sobie sprawę, że dla wielu osób pojawienie się CPK i konieczność wyprowadzenia się z miejsca, w którym dotychczas mieszkali oznacza prawdziwą rewolucję w życiu. Dlatego, jak podkreśla, ważne jest, aby tacy ludzie mieli środki na rozpoczęcie nowego etapu z uczciwie wyliczonymi rekompensatami czy możliwościami zakupu nowych gruntów pod budowę domu czy gospodarstwa rolnego. I jak zapewnia, zamierza tego pilnować. Dodaje, że żyjemy w czasach, gdy zmiany klimatyczne, ocieplenie i betonoza naprawdę utrudniają ludziom życie w dużych miastach. Ona z przyjemnością wraca do Kalisza, bo w tam odpoczywa. Z perspektywy stolicy tym bardziej zauważa też korzyści płynące z mieszkania w mniejszym mieście.  

- Zarówno jeżeli chodzi o relacje, ale również o dostępność, o to ile czasu człowiek traci w dużym mieście na podróżowanie. Takie kompaktowe miasta, gdzie te podstawowe usługi są zasięgu 15-20 minut są przyjazne rodzinom. Komfort życia znacznie większy niż w dużych miastach. Trzeba tylko uzupełnić te nasze miasta o dobrą ofertę edukacyjną, kulturalną. No i przede wszystkim o pracę i mieszkania. Ten odpływ ludzi z małych miast do dużych generuje kolejne problemy, zarówno dla seniorów którzy zostają sami, ale i dla przeciążonych wielkich miast oraz naszych portfeli - wyjaśnia posłanka Oliwiecka.  

Zapytana o Lidię Czechak, która niedawno została posłanką, tłumaczy, że nie miała jeszcze okazji poznać jej osobiście, ale deklaruje chęć współpracy ponad podziałami. 

- Jako Polska 2050 osób o tym też mówimy, że nie podobała nam się polaryzacja Polski i Polaków. Naprawdę trzeba tam, gdzie tylko można, budować mosty i i działać wspólnie. Są takie tematy właśnie jak transport, który nie ma żadnej naklejki politycznej i po prostu trzeba pewne inwestycje zrobić, żeby żyło się nam lepiej. No więc myślę że zaproszę panią posłankę do zespołu parlamentarnego Wielkopolski, bo taki jest i są tam posłowie wszystkich opcji politycznych. To dobra okazja do tego, żeby usiąść i rozmawiać m.in. o przemyśle zbrojeniowym, żeby lukratywne kontrakty nie trafiały na przykład na Śląsk tylko do Wielkopolski. Jest wiele przestrzeni do działania ponad wszelkimi podziałami politycznymi - podkreśla. 

Zapewnia, że Sejm jest obecnie bardzo otwarty, również jeżeli chodzi o osoby odwiedzające. Podkreśla, że ona również zaprasza Wielkopolan na zwiedzanie parlamentu. Jest nawet skłonna oprowadzać sama, jeśli nie będzie na miejscu przewodnika.

Zdaniem posłanki trzeba rozliczyć poprzednią władzę z tego, co było nie w porządku

Zdaniem Barbary Oliwieckiej kluczową kwestią - również w Jarocinie - jest to, aby naprawdę rozliczyć to, co było nie w porządku za poprzedniej władzy. Posłanka tłumaczy, że trzeba dawać jasny sygnał, że marnotrawienie publicznych pieniędzy jest karalne, a osoba, która sprawuje funkcję publiczną, musi mieć świadomość, że te pieniądze są święte i że bierze odpowiedzialność za nie. Jak podkreśla posłanka rozmowa z burmistrz Urszulą Wyremblewską-Korzyniewską była bardzo konstruktywna, bo obie są świadome istniejących problemów.

- Widzę też w Jarocinie taką dużą wrażliwość na sprawę społeczne, bo gminy nie są tylko drogi, a niestety wielu samorządowców tak podchodzili, że ważne są drogi, remonty i inwestycje twarde, ale my będziemy coraz bardziej potrzebować wsparcia dla seniorów. Starzeje nam się społeczeństwo i to jest bardzo ważne, żeby powstawały te ośrodki dziennego pobytu, bo to uwalnia, że tak powiem, pokolenie pracujące, które może spokojnie iść do pracy wiedząc, że rodzic, który wymaga opieki, jest zaopiekowany. Ważne jest też inwestowanie w rozwój kultury, zajęć dodatkowych dla młodzieży, bo mamy ogromny kryzys kondycji psychicznej u młodych ludzi. O tym też rozmawiałyśmy. To jest wyzwanie. Trzeba zorganizować po prostu im zajęcia i na to też gmina musi mieć pieniądze. Rozmawiałyśmy również o rozwoju szkoły muzycznej w Jarocinie. Jestem mile zaskoczona, że ta placówka ma faktycznie bardzo dużo chętnych. Będziemy też na pewno rozmawiać z ministerstwem kultury, żeby po prostu dbać o takie perełki. Dopóki młodzi ludzie chcą się czegoś uczyć i rozwijać, to trzeba to po prostu pielęgnować i podsycać. Mam nadzieję, że reformy w szkołach, które będą zachodzić, też będą sprzyjały troszeczkę temu, żeby się młodzież otworzyła i żeby ściągnąć z nich też taką presję. Na to potrzeba jednak czasu, bo to są procesy - podkreśla Barbara Oliwiecka. 

W Jarocinie była już jako dorosła kobieta. Angażowała się też w protesty w Siedleminie 

Jarocin zawsze dobrze jej się kojarzył z festiwalem muzyków rockowych. Nie bywała tutaj jako nastolatka, ponieważ rodzice nie chcieli jej puścić. 

- Mieli nie najlepszy obraz tej imprezy. Ja oczywiście miałam zupełnie inny. Miałam co swoje zdanie i muzykę punkową też lubiłam. Później, już jako osoba dorosła byłam z mężem na koncercie. Patrzę na ten festiwal z dużym sentymentem. (...) Jarocin jest bardzo ładny i mam nadzieję, że będzie się też rozwijał. Bardzo chciałabym zadbać o te relacje i komunikacyjne połączenia pomiędzy Jarocinem a Kaliszem, bo wiem, że młodzi ludzie szukają też i rozrywek, ale wybierają  Poznań, bo o wiele więcej lepszych połączeń. A do Kalisza mamy przecież bliżej. Może czas odwrócić troszeczkę kierunek. Nawiązujemy współpracę. Myślę, że z panią burmistrz będę się starała te relacje pielęgnować i i może coś dobrego wyjdzie dla naszego regionu. Pomimo że nie mam fizycznie biura w Jarocinie, ale dużo rzeczy teraz można załatwić online czy telefonicznie. Jestem otwarta również na potrzeby mieszkańców Jarocina. Zapraszam do kontaktu. Naprawdę to żaden problem, żeby ktoś się odezwał np. w mediach społecznościowych. Ludzie się naprawdę odzywają z różnymi tematami i interweniuję gdzie trzeba czy to formie interpelacji czy może nawet częściej w ramach spotkań w ministerstwie - mówi posłanka. 

Sama brała udział w protestach organizowanych w Siedleminie w związku z planowaną budową ogromnej chlewni. Przy tej okazji, jak wspomina, miała okazję poznać m.in. radnego Jerzego Walczaka, który przyjechał specjalnie na rynek rowerem, aby się z nią spotkać.   

- Byłam tam zaproszona przez stronę społeczną. Pamiętam, że proceduralnie mieszkańcy byli poinformowani, ale było to zrobione w taki sposób, żeby jak najmniej o tym wiedziało.  Pamiętam tę sprawę i sołtysa, który był radnym pana Adama Pawlickiego, który również miał z tym ogromny problem. Udało się to powstrzymać i to jest właśnie przykład tego, że nie wolno ignorować głosu mieszkańców. Ta aktywność społeczna w Jarocinie zaowocowała zmianą władzy i mam nadzieję, że ta partycypacja społeczna będzie się też rozwijać i że nowy samorząd będzie podchodził do tego z szacunkiem. Widzę tę ideowość tutaj i to mi się bardzo podoba, że jest też taka wrażliwość na ten obywatelski głos. Dobrze jest czasami przewietrzyć mury urzędu - stwierdza Barbara Oliwiecka.

Jest pod ogromnym wrażeniem nowo wyremontowanego ratusza, w którym miała okazję spotkać się z burmistrz. 

- Macie przepiękny ratusz, ale nie jestem przekonana czy to była najbardziej pilna inwestycja w mieście. Piękny jest, przyznaję szczerze, że nie ma tak nawet w ministerstwach, ale nie wiem, czy dobry włodarz, mając takie środki, nie powinien w pierwszej kolejności zatroszczyć się chociażby o przedszkola czy żłobki -  zastanawia się posłanka.  

Nad czym pracuje Barbara Oliwiecka jako posłanka i członkini komisji środowiska? 

Z ważniejszych ustaw, nad którymi pracują posłowie, a które są jej szczególnie bliskie wymienia tę, która dotyczy obowiązkowej sterylizacji i czipowania psów i kotów, co pomoże rozwiązać problem bezdomności zwierząt. 

- Bardzo ważne dla mnie jest też to, że ostatnio - dzięki mojej interwencji - zniesiono w pociągach PKP Intercity karę 150 zł za brak miejscówki. To była absurdalnie wysoka kara. Poza tym pasażer, który wszedł do pociągu i nie miał miejscówki, musiał kupić bilet i jeszcze zapłacić karę, a na następnej stacji, kiedy miejsce się zwolniło, inny pasażer już jej nie płacił. Z takimi absurdami staram się walczyć. Wyszłam też z taką inicjatywą, jak likwidacja bardzo dziwnych zniżek w PKP Intercity. Osoba niepełnosprawna - niewidoma, niezdolna do samodzielnej egzystencji, ma zniżkę 51%, ale osoba niesłysząca, z tą samą grupą niepełnosprawności, ma już tylko 30%.  Tam jest bardzo dużo takich niesprawiedliwości. Seniorzy mają zniżkę 30%, ale dwa razy do roku mogą jechać na zniżkę 37% pod warunkiem, że zdobędą zaświadczenie, które z kolei wydaje związek emerytów i za które trzeba zapłacić 10 zł. I ja takie rzeczy na swojej komisji punktuję - wymianie Barbara Oliwiecka. 

W komisji środowiska pracuje nad ustawą prosumencką, która zmieni zasady odkupowania energii od indywidulnego producenta i spowoduje, że instalacje fotowoltaiczne i pompy ciepła zaczną się Polakom opłacać. 

- No i oczywiście pracujemy też nad systemem kaucyjnym, który ma wejść od nowego roku, bo w końcu musimy zacząć sprzedawać plastikowe butelki, tak jak kiedyś to było ze szklanymi. Jesteśmy zalani plastikiem, a producenci opakowań muszą wziąć za to odpowiedzialność. W tej chwili w sejmie trwają ostatnie konsultacje.  Ustawa ma wejść od 1 stycznia i ma po prostu polegać na tym, że duże sklepy będą zobowiązane do tego, że będą automaty których my wrzucimy po prostu opakowania po plastikowych napojach i zostaniemy za to zwrot.  To wyrabia bardzo dobre nawyki, a przede wszystkim służy ochronie środowiska - podkreśla posłanka. 

 

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

 

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama