Ojciec Kordian Szwarc jest obecnie proboszczem parafii w Olsztynie. Przyjechał do Jarocina specjalnie po to, aby odprawić mszę św. w intencjach, które uczestnicy mszy św. festiwalowej wypisywali na karteczkach i wrzucali do woreczka. Poprosił o to, aby nie nagrywać ani nie fotografować, ale skupić się na modlitwie i przeżywaniu Najświętszej Ofiary. Eucharystię z franciszkaninem koncelebrował ksiądz Dawid Nowak, który modlił się za dusze zmarłych muzyków. Salezjanin, pochodzący z parafii Chrystusa Króla, pełni obecnie posługę we Wrocławiu. We wnętrzu ruin kościoła św. Ducha znajdowały się również fotografie autorstwa Aleksandra Orszulika. Wernisaż wystawy "Co przyniesie dzień?" odbył się w sobotę rano.
Ojciec Kordian Szwarc opowiadał o pomyłce, która zamiast na Ukrainę sprowadziłaby go z powrotem do Polski
W kazaniu ojciec Kordian mówił o sytuacji, jaka spotkała go niedawo:
- Kilka tygodni temu montowałem ekipę ze wspólnoty, z którą nam przyjemność współpracować "Siedem Aniołów". Postanowiliśmy pojechać do Ukrainy, żeby tam zrobić półkolonie dla dzieci. Zgłosiło się niewiele osób, sześciu śmiałków, z którymi zapakowaliśmy się do busa. Trzy osoby przyjechały do tego z Belgii. Zorganizowaliśmy mnóstwo sprzętu dla tych dzieci i postanowiliśmy troszeczkę poprzeżywać z nimi ten wakacyjny czas, tam na miejscu. Tym bardziej, że część rodziców jest na wojnie. No trudna sytuacja. Sprzęt zapakowany, wszyscy pełni chęci, gotowi do pracy. Ja miałem ogarnąć transport, busik, załatwiłem "Zieloną Kartę" i pozwolenia wszelkie. Przejechaliśmy przez Słowację. Dojeżdżamy do granicy. W ogóle świetne nastroje. Wszyscy gotowi, chętni do pracy. Pokazuję dokumenty, przejeżdżamy przez granicę po stronie słowackiej i jesteśmy już na stronie ukraińskiej, gdy podchodzi pogranicznik, bierze dokumenty, patrzy w dokumenty, patrzy na mnie i jeszcze raz patrzy w dokumenty, zagląda pod samochód. Jechałem wtedy akurat oplem vivaro. A on tak patrzy na mnie i mówi: "Dacia?", a ja mu na to "Dacia?". Okazało się, że my w klasztorze mamy dwa samochody, opla i dacię. A to oznaczało powrót do Polski. Nie chciał rozmawiać - opowiadał franciszkanin, który już w czasach jarocińskich znany był ze swoich niekonwencjonalnych pomysłów i zachowań.
Podkreślił, że to była taka chwila, w której człowiek czuje się jak w potrzasku. Tym bardziej, że w lusterku widział twarze swoich wolonatariuszy. Dodał, że pół godziny wcześniej robił relację z wyjazdu, więc powrót do Polski nie wchodził w rachubę.
- Nie mogę zadzwonić do swoich braci, no bo co ja im powiem... Co robić? Zadzwoniłem do mojego współbrata, do którego jechaliśmy, do ojca Idziego. On zresztą pracował kiedyś w Jarocinie. Pewnie są tutaj tacy, którzy go pamiętają. Nic się nie zmienił, oprócz tego, że przytył. A on mi mówi: "daj mi 4 godziny i jestem u was". A to była godz. 23.00. (...) On przyjechał i słuchajcie, w ogóle nie nawiązuje do tego, co się wydarzyło. Nie mówi: "jak można coś takiego było zrobić?". On po prostu pyta o to, jak się czujemy, podchodzi od tych wolontariuszy i mówi: "fajnie, że jesteście, jakoś przez to przebrniemy". To jest prosty, dobry człowiek. Rozmawialiśmy w samochodzie na różne tematy. I on stwierdził, że jedyna rzecz, która go martwi to to, czy zdążymy na godzinę 9.00, żeby odprawić mszę świętą, bo ludzie przyjdą do kościoła i nie wiedzą, że tutaj jest. Historia kończy się w ogóle przepięknie, bo jest godzina 8.55, kiedy docieramy na miejsce - opowiadał ojciec Kordian.
Ojciec Kordian przyjechał specjalnie do Jarocina, aby odprawić mszę św. dla uczestników Jarocin Festiwalu 2023
Przyznał, że później zapytał ojca Idziego o to, że ta sytuacja w ogóle go nie wyprowadziła z równowagi. W odpowiedzi usłyszał, że zakonnik podejrzewał, że coś się może wydarzyć z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że zna już trochę swojego współbrata, a po drugie na Ukrainie czas to jest tylko propozycja. Dlatego ojciec Kordian zachęcał, aby wszystko, co się wydarzy, wszystko, co ich spotyka traktować jako propozycję Boga dla siebie.
- Na koncercie Kasia Nosowska, która bardzo w ogóle ma ciekawe teksty i komentarze pomiędzy utworami, powiedziała takie słowa, których nie powtórzę dokładnie, ale sparafrazuję tylko. Mówiła o tym, że żyjemy w świecie, gdzie jesteśmy obwarowani nakazami, zakazami. I człowiekowi czasami tak ciężko się poruszać, po prostu czuje, że na plecach taki bagaż, że cały czas coś musi albo coś powinien. Pozwólcie sobie, powiedziała, żeby chociaż przez kilka chwil robić to, co podpowiada wam serce. Kto z was może sobie na to pozwolić? Szczęśliwi - podkreślał kaznodzieja. - Kościół można również postrzegać przez pryzmat nakazów i zakazów. Ale jeżeli wejdę w to głębiej i zrozumiem, że to, co się dzieje w Kościele, to co się dzieje we wspólnocie, to może łatwiej będzie przyjąć, we wspólnocie, to uczenie się odkrywania tego świata. To propozycja Boga. To jest sygnał miłości Pana Boga do Ciebie. Bóg pragnie, żebyś był szczęśliwy. Bóg pragnie, żebyś była szczęśliwa. Bóg pragnie, żebyś był bogaty. Bóg pragnie, żeby ci się w życiu udawało, żeby to coś, co jest w twoim sercu, przynosiło owoce. Bóg nie pragnie twojego cierpienia. Nie pragnie tego, żeby cię udupić gdzieś, w jakiejś sytuacji, żebyś utknął i nie mógł się ruszyć w żadną stronę. Ten powiew wiatru, to, co nas otacza, ten cały świat stworzony, on jest cały czas sygnałem dla nas do życia. Dlaczego mamy żyć zgodnie z tym, co nam podpowiada serce? Bo to sumienie, ono jest najistotniejsze i to Bóg mówi w twoim sumieniu do ciebie. Nikt nie ma wglądu w to, co się dzieje w twoim sercu, tylko ty. Słuchaj uważnie tego, co tam się dzieje w środku. Słuchaj uważnie, jak bije twoje serce. Bądź otwarty na to, że ta rzeczywistość naprawdę jest propozycją, pomimo wszystko zaproszeniem do miłości.
Składka z mszy św. przeznaczona była na zorganizowanie zajęć dla dzieci m.in. z Ukrainy i Czeczenii. Uczestnicy okazali się bardzo hojni. W czasie udzielania Komunii Św. ojciec Kordian, podobnie jak w poprzednich latach, słuchał spowiedzi. W tym roku dołączył do niego również ksiądz Dawid. Obowiązki kapłanów przejął nadzwyczajny szafarz. Ci, którzy nie mogli przyjąć sakramentu ani przystąpić do niego, mogli ułamać sobie kawałek z przygotowanego wcześniej bochenka chleba. Było też wino, które z błogosławieństwem ojca Kordiana zostało rozlane jako "wino św. Jana" (zgodnie z tradycją jest ono błogosławione 27 grudnia jako symbol miłości i radości) poza kościołem już po zakończeniu Eucharystii. Na zakończenie franciszkanin zaprosił wszystkich na przyszły rok, na kolejne modlitewne spotkanie podczas Jarocin Festiwalu.
W ruinach zaraz po mszy św. odbyło się spotkanie autorskie z Krzysztofem Piersą, autorem książki "Komputerowy Ćpun", które również poprowadził ojciec Kordian. Była to okazja do rozmowy o współczesnych uzależnieniach od gier i internetu.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.