Trudno się z panią umówić na rozmowę, bo jak pani wyjaśniła, jest teraz mnóstwo spraw związanych z losami schroniska, aż doba zaczyna być za krótka. Co Panią tak absorbuje? I czy to znaczy, że byt schroniska jest z jakiegoś powodu zagrożony?
Ostatnie miesiące były bardzo pracowite – do dotychczasowych obowiązków wolontariusza (za którego przede wszystkim się uważam) doszły również te związane z pełnioną funkcją. W styczniu ubiegłego ukazało się Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi w sprawie szczegółowych wymagań weterynaryjnych dla prowadzenia schronisk dla zwierząt, które jasno określa wymogi jakie schroniska w całym kraju powinny spełniać. Biorąc pod uwagę sytuację i zbyt krótki termin przeznaczony na realizację, w styczniu tego roku rząd znowelizował ustawę odsuwając o kolejny rok niektóre z wymagań. Schronisko w Radlinie, podobnie jak wszystkie schroniska w kraju, znalazły się w trudnej sytuacji - większość bowiem nie spełniała wymogów ustawowych. Część gmin podjęła konkretne działania niemal natychmiast - czy to o modernizacji dotychczasowych (np. Michałowo, Ostrów Wielkopolski) czy też budowie nowych obiektów (Zabrze, Szczecin). Po objęciu funkcji prezesa jarocińskiego oddziału TOZ spotkałam się z II wiceburmistrzem Robertem Ziółkowskim i uzyskałam informację, iż gmina planuje wejść w umowę partnerską publiczno-prywatną z podmiotem, który podejmie się prowadzenia schroniska od stycznia 2024 r. Niestety, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Polsce o/Jarocin, które od lat prowadzi nasze lokalne schronisko, do takiej umowy przystąpić nie może, ponieważ byłoby to działanie na szkodę organizacji, a także niezgodne ze statutem, który jasno wskazuje, że towarzystwo ma cel niezarobkowy. Idea takiej umowy zakłada korzyści dla obu stron, a dotychczas rocznie TOZ wspomaga schronisko w Radlinie wkładem własnym rzędu 300-500 tysięcy zł, ponieważ kwota otrzymana z dotacji nie wystarcza. Jak Pani widzi, nie jest to działalność, która przynosi zyski, wręcz przeciwnie - szukamy środków, które pozwolą zapewnić przebywającym w schronisku zwierzętom opiekę i wyżywienie na zadowalającym poziomie.
Jak się zaczęła pani przygoda ze zwierzętami? Zawsze miała pani zwierzęta, a jeśli tak – to jakie?
Od dziecka byłam „zwierzolubem” – w czasach podstawówki miałam chomiki, później żółwia. Obecnie w domu mam królika i trzy koty. Wszyscy mają swobodę poruszania się po całym mieszkaniu. Nie jestem zwolennikiem trzymania królików w klatce – u mnie klatka to element wystroju :-).
Od kiedy działa pani w Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami?
Moja przygoda z Radlinem zaczęła się w 2015 roku – od tego czasu jestem wolontariuszem, a do towarzystwa dołączyłam w roku 2017.
Czy wybór na stanowisko prezesa był dla pani zaskoczeniem?
Czy wybór był zaskoczeniem? Trudno powiedzieć. Tak po prostu wyszło. Wcześniej pełniłam funkcję sekretarza.
Jaka była Pani pierwsza decyzja jako prezesa?
Robimy na co dzień bardzo wiele rzeczy - od pomocy zwierzętom po prace porządkowe. Myślę, że taką najważniejszą rzeczą było określenie sposobu działania nowego zarządu - chcę działać w sposób jawny, tak aby wszystko, co dzieje się w schronisku było dostępne dla społeczności lokalnej. Nasz Facebook dociera do szerokiej rzeszy osób, Na Instagramie mamy profil Adoptuj Radliniaka, od niedawna działa również schroniskowy Tik Tok, nasze ogłoszenia adopcyjne można znaleźć w Gazecie Jarocińskiej, na OLX, w gazetce Kochamy Jarocin, a niebawem także w Wieściach Jarocińskich. Od marca otrzymujemy bardzo wiele propozycji pomocy, czy współpracy. I to jest niesamowite!
Jak udaje się Pani godzić obowiązki służbowe z działalnością społeczną?
Godzenie życia prywatnego, zawodowego z działalnością społeczną, a co za tym idzie z pełnioną funkcją jest, nie ukrywam, wyczynem. Na szczęście, mam ogromne wsparcie od pozostałych członków zarządu oraz wolontariuszy i to jest bardzo ważne. Ktoś w jednym z komentarzy pod zdjęciem nazwał nas „dream team” :-). Ja bym jeszcze dodała, iż podjęliśmy się trochę takiej „mission impossible” :-).
A jak wygląda bycie prezeską w praktyce?
Zapraszamy do schroniska w weekend, gdzie przy dobrej pogodzie mamy tłum odwiedzjących schronisko i wyprowadzających psiaki na spacer, wtedy chyba w najlepszy sposób zobaczą Państwo jak wygląda bycie prezeską w praktyce. To nieustanne myślenie o tym jak polepszyć sytuację schroniska; to rozmowy, poszukiwanie pomocy dla zwierzaków, przyjmowanie i przedstawianie pomysłów na jak najlepszą i skuteczną działalność oraz poprawianie warunków naszych podopiecznych. Jest to pomoc pracownikom schroniska w ich codziennych obowiązkach. Ta wykonywana przeze mnie praca jest społeczna, a więc nie mam z tego tytułu żadnego wynagrodzenia i tak naprawdę nie postrzegam się jako prezesa - cały czas jestem wolontariuszem. Od zawsze pracowałam z psami trudnymi i staram się, mimo natłoku innych obowiązków, nadal to robić. To schronisko jest tak naprawdę dla nas drugim domem, tam spędzamy dni powszednie i świąteczne. Tam dzielimy między sobą nasze radości i smutki. Po tak wielu latach bycia tam znamy każdy kąt, a współpraca z tak zgranym i oddanym zespołem jest dla mnie nie tylko ułatwieniem w codziennym wykonywaniu obowiązków, ale i ogromnym wsparciem w stawianiu czoła pojawiającym się problemom.
Co chciałaby Pani zmienić, wprowadzić w jarocińskim oddziale TOZ-u oraz schronisku?
Chciałabym, aby nasze zwierzęta miały jak najlepsze warunki, żebyśmy nie musieli wybierać pomiędzy np. zakupem karmy a opłaceniem specjalistycznych badań, które niekiedy są konieczne, a ich koszt spory. Marzę również o tym, aby pracownicy otrzymywali wynagrodzenie adekwatne dla wykonywanej pracy – praca ze zwierzętami to praca ciężka, niebezpieczna i odpowiedzialna. Dodam, że tak naprawdę trwa całą dobę - odławianie zwierząt, prowadzenie stron na portalach społecznościowych, robienie zdjęć i albumów, rozmowy z rodzinami adopcyjnymi i wiele innych rzeczy, które są wykonywane po godzinach pracy, ponieważ nie ma na to czasu w schronisku, dlatego, że tam priorytetem są prace przy zwierzętach
Jak wygląda w tej chwili sytuacja schroniska – finansowa, lokalowa, organizacyjna?
Sytuacja finansowa jest taka, iż wygrywając konkurs na prowadzenie schroniska w 2023 otrzymaliśmy dotację w kwocie 700 tys. na rok bieżący, którą przeznaczamy na zakup karmy, opiekę weterynaryjną, pensje dla pracowników, opłaty oraz dzierżawę. Czy to wystarczy? Myślę, że przy wsparciu naszych darczyńców, przy wkładzie z środków własnych oraz nieocenionej pomocy z sklepu internetowego Zooplus.pl, którą otrzymuje tylko i wyłącznie TOZ, jesteśmy w stanie dopiąć budżet na koniec roku. Jakie są warunki lokalowe, to wie każdy odwiedzający schronisko. Kontrola Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej nie pozostawiła złudzeń. To kolejny punkt zmian, przed którym znajduje się radliński obiekt, a konieczność przeprowadzenia niezbędnych modernizacji na jego terenie wynika z rozporządzenia.
Ile zwierząt w nim przebywa? Dla ilu udaje się znaleźć dom?
W schronisku przebywa obecnie około 150-160 zwierząt. Sytuacja w kraju jest ciężka, zatem i adopcji jest mniej. Kiedyś w skali miesiąca mieliśmy kilka adopcji, aktualnie zdarzają się miesiące bez adopcji. W tej chwili wspiera nas Psia Bezdomność z Wrocławia, z którą odnowiliśmy współpracę po pandemii. Jest to ogromna pomoc – dzięki domom tymczasowym udało się znaleźć domy już sporej ilości psiaków.
Ile osób zatrudnia schronisko? Jakie byłby potrzeby?
Aktualnie w schronisku jest zatrudnionych pięć osób. Na okres wakacyjny dochodzi jedna osoba. Oczywiście potrzeby są o wiele większe, a od stycznia z pewnością konieczne będzie zatrudnienie większej liczba pracowników, gdyż zgodnie z ustawą schroniska będą działać całodobowo. To oczywiście wiąże się z dodatkowymi kosztami, które muszą zostać ujęte przy ogłaszaniu konkursu.
Ilu wolontariuszy jest zaangażowanych?
Przez ostatnie lata tak naprawdę było to czterech wieloletnich wolontariuszy. Po wyborach do nowego zarządu mamy pięciu kolejnych, którzy wspierają nas na różne sposoby – czy to przy zabiegach groomerskich, robieniu zdjęć czy też socjalizacji. Mamy również dom tymczasowy dla kota oraz dla psa. Wszystkie te osoby są osobami pełnoletnimi (takich najbardziej potrzeba w schronisku), niemniej jednak nasze szeregi zasilają też wytrwali uczniowie - Dominika, która bierze udział w socjalizacji zwierząt oraz od niedawna Wiktor, spec od grafiki.
Które gminy i w jakim stopniu partycypują w utrzymaniu schroniska? Na ile te środki są wystarczające? Jakie byłby realne potrzeby?
Na tę chwilę jest to Żerków, Koźmin Wlkp. oraz gmina Pępowo, z terenu której w schronisku pozostało kilka psów - są to psy wycofane bądź agresywne, których przeniesienie w inne miejsce nie byłoby korzystne. Kwoty jakie przeznaczają na opiekę nad zwierzętami bezdomnymi w schronisku zawarte są w uchwalonych programach o przeciwdziałaniu bezdomności. Na ile środki są wystarczające? Myślę, że wystarczy spojrzeć na kwoty, które TOZ co roku dokłada ze środków własnych oraz jaka jest wartość pozyskanej pomocy materialnej, a wszystko to składa się na końcową sumę przeznaczoną na schronisko w danym roku.
Co Pani zdaniem jest największym problemem, jeżeli chodzi o zwierzęta? Co Pani zdaniem należałoby zmienić w mentalności ludzi, którzy są właścicielami zwierząt?
Nie da się ukryć, iż skala problemów jest i pewnie będzie jeszcze długo ogromna... W Polsce nie ma obowiązku posiadania zwierząt – decydujemy się na ich posiadanie dobrowolnie, zatem zapewnijmy im jak najlepszą opiekę – odpowiednie żywienie, opiekę weterynaryjną. Nie rozmnażajmy bezmyślnie zwierząt – sterylizujmy i kastrujmy. Te zabiegi zdecydowanie przedłużą życie naszym pupilom. Dbajmy o ich bezpieczeństwo – przepisy jasno określają miejsca gdzie zwierzę może zostać spuszczone ze smyczy i zdecydowanie nie jest to centrum miasta ani teren osiedla. Temat sprzątania odchodów również jest bardzo ważny – na szczęście coraz więcej właścicieli się z tego wywiązuje i sprząta po swoim czworonogu. Porzucenia, zaniedbanie i znęcanie to wciąż, można powiedzieć, codzienność. Smutna codzienność. W schronisku znajdują się zwierzęta zarówno porzucone jak i te odebrane z fatalnych warunków, zaniedbywane latami. Przerażające jest to, że opiekunowie odebranych zwierząt w większości nie widzą nic niewłaściwego w tym, że ich „ukochany pies” wisi na łańcuchu, ma problemy skórne, nie jest odpowiednio zabezpieczony przed działaniem warunków atmosferycznych, brodzi w błocie czy też od lat nie chodzi. Cytując lisa z „Małego Księcia”: „stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś”. Zwierzę nie jest zabawką, którą można odłożyć na półkę - jest istotą, która podobnie jak człowiek czuje i należy mu się poszanowanie. Niekiedy ciężko uwierzyć, że żyjemy w XXI wieku słysząc relacje świadków czy oglądając zdjęcia z interwencji, które przeprowadzamy.
Wiele osób nie widzi problemu w rozmnażaniu zwierząt. Panuje wręcz opinia, że każda suka czy kotka powinna co najmniej raz w życiu mieć młode. Tymczasem gmina Żerków wprowadza program kastracji i sterylizacji zwierząt, z którego mogą skorzystać mieszkańcy. Czy staracie się o podobne rozwiązania w gminie Jarocin?
Tak, niestety wielokrotnie spotykam się z taką opinią. Czasy się zmieniają, zatem niekiedy wystarczy zwykła rozmowa, w celu uświadomienia opiekunów zwierząt – często ich podejście wynika z niewiedzy. Są jednak rozmowy, które kończą się fiaskiem - zwyciężają wieloletnie przekonania typu: „Pani, dziadkowie tak robili, rodzice więc czemu ja mam to zmieniać?". Gminy mają programy kastracji i sterylizacji. Do tej pory były one skierowane przede wszystkim dla opiekunów kotów wolnobytujących. W naszej gminie ten program jest realizowany przez Zakład Usług Komunalnych, gdzie można się zgłosić, wypełnić odpowiednią deklarację i skorzystać z pomocy. W tym roku w naszym kraju ruszył również program dla zwierząt właścicielskich, z czego przy wsparciu Fundacji ZWIERZ skorzystała gmina Żerków. Uważam, że w gminie Jarocin również taki program powinien działać. Rozmawiałam o tym kilka miesięcy temu z jednym z naszych włodarzy. Wszystko tak naprawdę zależy od władz. W ubiegłym tygodniu Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego zainaugurował nowy program „Wielkopolska przyjazna zwierzętom”, w którym na dotacje dla wielkopolskich miast i gmin przeznaczono 300 tysięcy złotych. Mam ogromną nadzieję, że i nasza gmina zrobi wszystko, aby z tego programu skorzystać.
UWAGA! Akcja dla Schroniska dla Zwierząt w Radlinie!
Żeby pomóc schronisku w Radlinie nie trzeba nawet zostawać wolontariuszem. Wystarczy wybrać się w sobotę do parku Radolińskich w Jarocinie. Już za kilka dni, 24 czerwca w amfiteatrze w Jarocinie odbędzie się II Charytatywny Koncert dla schroniska w Radlinie. Początek o godz. 11.00. W programie m.in. występy uczniów Szkoły Muzycznej Yamaha, konkursy plastyczne i sportowe, malowanie twarzy, zamek dmuchany. Będzie można pospacerować ze zwierzakami, które przeznaczone są do adopcji. Behawiorystka Magdalena Czajka zaprezentuje metody treningów dla psów. Można się będzie też dowiedzieć, jak prawidłowo dbać o czworonogi. Swoje stoisko będzie miała też jarocińska policja. Do pomocy przy organizacji wydarzenia włączyli się również strażacy z OSP w Witaszycach. Przez cały czas prowadzona będzie zbiórka na rzecz mieszkańców radlińskiego schroniska. Każda złotówka ma znaczenie.ZOBACZ RÓWNIEŻ
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.