reklama

Z widłami na policję. Funkcjonariusze ujawniają tajemnice służby

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Adam Majewski

Z widłami na policję. Funkcjonariusze ujawniają tajemnice służby    - Zdjęcie główne

Interwencja policji na osiedlu Konstytucji 3 Maja | foto Adam Majewski

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościDzisiaj przypada Święto Policji. - Policjanci w patrolu na ulicy mają gorszą sytuację niż antyterroryści. Zanim oni przeprowadzą jakąkolwiek akcję, są na nią przygotowani, wiedzą po kogo jadą, kim ta osoba jest, posiada broń, jaką ma przeszłość - mówi oficer policji z wieloletnim stażem.
reklama

Dzisiaj przypada Święto Policji. W Komendzie Powiatowej Policji w Jarocinie służy 113 policjantów, w tym 17 kobiet. W jarocińskiej jednostce jest zatrudnionych 19 pracowników cywilnych.           

Święto Policji to także okazja do wręczenia nominacji na wyższe stopnie. W tym roku  awansuje 35 jarocińskich mundurowych. W naszej jednostce uroczyste obchody Święta Policji odbędą się  w środę 28 lipca.  

        
Policjantkom, policjantom oraz pracownikom cywilnym życzymy awansów, sukcesów w pracy zawodowej. Niech trudna i odpowiedzialna służba będzie źródłem satysfakcji. Dziękujemy za współpracę

reklama


Praca funkcjonariuszy jest trudna i ofiarna, ale i niejednokrotnie niebezpieczna. W maju na służbie zginął aspirant Michał Kędzierski z Raciborza. Na jednej z osiedlowych uliczek próbował wylegitymować dziwnie zachowującego się mężczyznę. Bandyta, zamiast okazać dokumenty, wyjął broń i strzelił do funkcjonariusza. 43-latek zginął na miejscu. Jego partner musiał postrzelić agresora…
Tragedia wstrząsnęła krajem. Szczególnie środowiskiem mundurowych. Jarocińscy policjanci podobnie, jak ich koledzy w  całym kraju pożeganali zastrzelonego kolegę asp. Michała Kędzierskiego


Z widłami na policję. Funkcjonariusze ujawniają tajemnice służby.  Co czują, jak kolega ginie na służbie?

 - Wielki smutek, niewspółmierna złość, że ludzie potrafią krzywdzić człowieka, który stoi na straży prawa. Co taka osoba ma w swojej głowie, że potrafi się takiego czynu dopuścić? Takie zdarzenia pokazują nam ogrom niebezpieczeństw, z którymi policjanci spotykają się na co dzień - mówi jeden z jarocińskich oficerów, który rozpoczynał służbę od pracy na ulicy.

reklama


Podobne odczucia ma świeżo emerytowany naczelnik średzkiej drogówki, który wiele lat przeprowadzał kontrole drogowe.

- To jest straszne, bo to może spotkać każdego policjanta, który wykonuje czynności na drodze. Tak było, jest i będzie, że w tej pracy jest ryzyko utraty życia. Można podejść do auta i „zarobić” tak jak kolega z Raciborza  - uważa komisarz Marcin Puzicki, były już naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Środzie Wielkopolskiej.

W ciągu ponad 20-letniej służby nikt do niego nie mierzył z broni, ale do jego kolegów już tak. Średzcy funkcjonariusze otrzymali informację, że złodzieje jadą kradzionym busem w kierunku Poznania. Na ul. Brodowskiej w Środzie Wielkopolskiej wystawiono posterunki obserwacyjne i blokadowe z kolczatką.

reklama

- Mundurowi wystawili radiowóz w poprzek. Złodzieje zaczęli go objeżdżać, a policjanci użyli broni i zostali ostrzelani. Szczęśliwie nikt nie odniósł poważnych obrażeń - przypomina sobie zdarzenie sprzed lat Marcin Puzicki.

Kilka lat temu broni musieli użyć również jarocińscy policjanci. 51- latek oddał kilka strzałów do właściciela komisu z maszynami rolniczymi na ul. Poznańskiej w Jarocinie. Potem wsiadł w toyotę land cruiser i zaczął uciekać w stronę Krotoszyna. W pościg ruszyli mundurowi. Kiedy zablokowali mu drogę, sprawca zaczął strzelać do stróżów prawa, ci również odpowiedzieli ogniem. Ścigany został raniony.  

reklama


Z widłami na policję. Motocyklem próbował rozjechać policjanta 

    
Na krajowej „11” w Witaszycach próbowali zatrzymać kierowcę pojazdu, który został zrabowany w Pleszewie. Gdyby jarociński funkcjonariusz nie odskoczył, zostałby rozjechany przez pędzące auto. Takie przypadki nie są niestety sporadyczne.

- Zatrzymywałem motocyklistę jadącego z dość dużą prędkością przez Bronisław. Kilka metrów przede mną przyhamował, kiedy dochodziłem do niego, on w manetkę i na jednym kole, gdybym nie odskoczył, to byłbym rozjechany - opowiada funkcjonariusz z 23-letnim stażem.      

                                   
Czynna napaść, znieważenie, wulgarne słowa, naruszenie nietykalności cielesnej, groźby, próby przekupienia - to niemal codzienność dla policjantów z ogniwa patrolowo-interwencyjnego. Podczas służby mundurowi bardzo często spotykają się z osobami będącymi pod wpływem alkoholu czy narkotyków i muszą być przygotowani na różne reakcje. Od spokojnych, po najbardziej gwałtowne. Osoby, wobec których funkcjonariusze podejmują interwencje za wszelką cenę starają się udowodnić, że są niezniszczalne i nie mają najmniejszej ochoty na wykonywanie poleceń policjantów. Na ogół obrzucają ich wulgaryzmami.

- Do łagodniejszych należą: „Prawo mamy w dupie, „Policje mamy w dupie”. Najczęściej rozpoczynają od pyskówki, a potem przechodzą do rękoczynów. Jak już zaczynają popychać policjantów, to trzeba zastosować chwyty obezwładniające, powalić agresora na podłogę - opowiada oficer jarocińskiej policji, który pracę w formacji rozpoczynał od ulicznych patroli.  


Z widłami na policję. Jak atakowani są funkcjonariusze?   


Policjanci jadąc na interwencję muszą być przygotowani na wszystko. Często nie mają informacji odnośnie liczby osób uczestniczących w danym zajściu. Szczególnie w przypadku interwencji domowych.

- Otworzyłem drzwi i od razu zostałem kopnięty i uderzony w brzuch. Mimo wszystko udało mi się tego mężczyznę wyciągnąć, „zglebować”, założyć kajdanki, przytrzymać kolanem. Drugiego okręciłem, rzuciłem na tego pierwszego, po czym go skułem - opisuje policjant proszący o zachowanie anonimowości.

- Miałem już dwóch facetów pod sobą, a w moim kierunku ruszył trzeci. Próbował mnie uderzać, kopać. Udało mi się go „doprowadzić do parteru” Nie miałem już trzecich kajdanek, „przytrzymałem tego mężczyznę na dźwigni”, poprosiłem kolegę, aby go przytrzymał do czasu przyjazdu kolejnego patrolu. Niestety agresor próbował się uwolnić, ale ponownie udało mi się go obezwładnić - kontynuuje.

Na szczęście w sukurs przyjechał kolejny patrol i napastnicy trafili do policyjnej celi. Policjanci są atakowani różnymi niebezpiecznymi narzędziami. Tak było w jednej z wiosek w gminie Jarocin. Roztrzęsiona kobieta zadzwoniła do dyżurnego policji i poinformowała o awanturującym się w jej gospodarstwie pijanym mężczyźnie. 

- Z relacji zgłaszającej wynikało, że sprawca, który od kilku lat pomagał jej w prowadzeniu gospodarstwa, gonił ją po posesji z siekierą, grożąc jej przy tym śmiercią i spaleniem - relacjonowała wtedy st. asp.  Agnieszka Zaworska,  oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jarocinie.

Gdy policjanci dotarli na miejsce, okazało się, że mężczyzna zamknął się w budynku gospodarczym. Nagle wybiegł  w ich kierunku, trzymając w obu rękach widły. Nie reagował na wezwania do odrzucenia niebezpiecznych narzędzi. W pewnym momencie zachwiał się, rzucił widły i zaczął uciekać, ale policjanci natychmiast go obezwładnili, chociaż mężczyzna szarpał się, kopał i odgrażał. Agresor trafił do policyjnego aresztu. Odpowiadał przed sądem za groźby karalne w stosunku do zgłaszającej oraz do interweniujących funkcjonariuszy.


 Z widłami na policję. Policjanci płonęli jak pochodnie


Nie ze wszystkich sytuacji policjantom udaje się wyjść obronną. Ponad 10 lat temu zdarzeniem z Komorza Przybysławskiego (gm. Żerków) żyła cała Polska. W trakcie egzekucji komorniczej dłużnik oblał benzyną policjantów i podpalił.

- Te kamizelki płonęły jak pochodnie - relacjonowali świadkowie dziennikarzowi „Gazety”.

- Krzyczeliśmy do tego policjanta, połóż się, to cię ugasimy, a on z bólu aż wył. Wreszcie upadł na kolana, ściągaliśmy mu sweter. A komornik narzucił mu tę kurtkę. Policjanci trafili do szpitala, a agresor za kratki. Sprawca został skazany na 10 lat pozbawienia wolności za usiłowanie zabójstwa funkcjonariuszy.
Poszkodowani mundurowi są wciąż w służbie. Nie chcą wracać do traumatycznych przeżyć.

- Mówią, że trzeba z tym żyć i nie można tego rozpamiętywać. Zawsze takie sytuacje pozostają w głowie - odpowiada st. asp. Agnieszka Zaworska. O czym się myśli, kiedy życie wisi na włosku? - Pierwsze myśli kierowane są do rodziny, bo nie wiadomo, jak dana sytuacja się zakończy - mówi oficer prasowy jarocińskiej policji.


Te sytuacje pokazują, że „gliniarze” muszą być przygotowani na wszystko. Doniesienia ogólnopolskich mediów dowodzą, że do ataków na policjantów dochodzi coraz częściej, a te powodują stres u funkcjonariuszy, którzy są w służbie. Tym bardziej, że na interwencje jadą we dwóch. Oczywiście zawsze mogą wezwać posiłki. Tylko trzeba pamiętać, że inny patrol policji może w być w tym czasie na drugim krańcu powiatu i potrzeba sporo czasu, aby przyjechał z odsieczą.

- Ludzie pracujący na ulicy w patrolu mają gorszą pracę i bardziej niebezpieczną niż antyterroryści. Zanim oni przeprowadzą jakąkolwiek akcję są na nią przygotowani, wiedzą po kogo jadą, kim ta osoba jest, czy posiada broń, a przede wszystkim oni są zgrani i nie jadą we dwóch. Tutaj jedzie dwóch policjantów, którzy w danym dniu są do siebie przyporządkowani - mówi jeden z jarocińskich funkcjonariuszy.

Niezmiennie ważna jest umiejętność rozmowy z ludźmi, wyegzekwowania zachowania i powstrzymania emocji.

- Czasami jest to trudne, ale naszym zadaniem jest zrozumieć innych ludzi. Sama byłam w sytuacji, kiedy musiałam  jechać do  rodziny i poinformować o śmierci ich syna. I to z reguły kończy się tym, że to policjanci jako wysłannicy tej złej wiadomości są obwiniani o śmierć bliskich. To na nas skupia się złość i emocje - przyznaje st. asp. Agnieszka Zaworska.     


 Z widłami na policję. Funkcjonariusze ujawniają tajemnice służby.


Funkcjonariusze z długoletnim stażem zauważają, że do formacji przychodzi coraz więcej przypadkowych osób. Ze względu na brak chętnych do pracy obniża się kryteria przyjęć. Na dodatek w dobie pandemii kurs podstawowy dla policjantów z pół roku skrócono do 2,5 miesiąca. Część świeżo upieczonych mundurowych przyznaje, że szkoły policyjne nastawione są na zdanie egzaminów.

- Niejednokrotnie jest tak, że danej osobie nie wychodzi konkretna symulacja, to i tak wykładowcy machają ręką i mówią: „Na ulicy się nauczysz”.  Potem na ulicy czujemy, że jesteśmy słabsi od ludzi, w stosunku do których interweniujemy - mówi funkcjonariusz z kilkuletnim stażem.


Wymagania są obniżane, aby zapełnić wakaty w formacji. Na koniec 2020 roku w skali całego kraju brakowało ponad 5.400 policjantów. Ze służby odchodzą ci, którzy przychodzili do nowo tworzonej policji w latach 1990-1991. Jarocińska komenda jest w komfortowej sytuacji, bo wszystkie etaty są obsadzone.

- Nabór jest na bieżąco uzupełniany. Chętnych do pracy w naszym powiecie jest sporo i nawet wszyscy, którzy chcieliby tutaj służyć, nie mogą zostać przyjęci - informuje Agnieszka Zaworska.

W czasie interwencji policjanci są bardzo często nagrywani, filmy trafiają do sieci, a internauci nie mają litości dla mundurowych. Tak było w okolicy Koszalina, gdzie kobieta demolowała BMW stację paliw. Policja użyła broni, ale ta odjechała. Nagranie z interwencji trafiło do Internetu, a użytkownicy poszczególnych portali krytykowali nie tylko zachowanie tych funkcjonariuszy, ale także ogólne wyszkolenie mundurowych, zwłaszcza umiejętność strzelania.
Z widłami na policję. Funkcjonariusze ujawniają tajemnice służby.

Z raportu opublikowanego przez „Rzeczpospolitą” cztery lata temu wynika, że policjant średnio na ćwiczeniu strzelania zużywa średnio 62 pociski rocznie.


- Strzelanie z pistoletu wymaga zdolności manualnych. Trzeba wielu godzin na jego opanowanie - mówił dla „Rzeczpospolitej” adwokat i instruktor strzelectwa Krzysztof Kuczyński. - Obowiązkowa ilość strzałów dla policjantów jest śmiesznie niska. Nie wystarczy nawet, by utrzymać sprawność w strzelaniu (...)

Policjanci powinni bywać na strzelnicy co najmniej raz w miesiącu i wystrzeliwać po kilka magazynków - dodał. Kiedy ostatnio strzelanie trenowano w Jarocinie?

- W maju - odpowiada bez wahania Agnieszka Zaworska.

Jej zdaniem hejt, który jest kierowany w stronę policji, wynika z niewiedzy o zasadach użycia środków przymusu bezpośredniego, w tym broni. Zdaniem funkcjonariuszy, choć praca jest coraz bardziej niebezpieczna, to i tak daje dużo satysfakcji.

- Bardzo miłe jest usłyszeć od osób, w stosunku do których interweniowałem, zwykłe słowo: „Dziękuję” - mówi jeden z jarocińskich policjantów.  


Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama