Armia po raz kolejny zaprasza młodych ludzi do spędzenia części swoich wakacji w nietypowy sposób - na dobrowolnym, bezpłatnym szkoleniu wojskowym pod hasłem „Wakacje z wojskiem”. To wyjątkowa okazja, by w ciągu 27 dni przeżyć coś, co na długo zostanie w pamięci, a przy okazji zdobyć nowe umiejętności i przekonać się, jak wygląda prawdziwe żołnierskie życie. Program skierowany jest do osób w wieku od 18 do 35 lat, które szukają wyzwań, chcą się sprawdzić lub po prostu inaczej spędzić czas wolny - czytamy na stronie www.zostanzolnierzem.pl. To propozycja nie tylko dla tych, którzy myślą o służbie na poważnie, ale również dla maturzystów, studentów czy osób, które mają ochotę przeżyć przygodę z mundurem.
Wojskowy rygor nie dla każdego?
Joanna zapisała się trochę z przypadku, trochę z ciekawości, ale i z braku pracy.
- Koleżanka namówiła mnie, pokazała jak się zarejestrować. Pomyślałam: a może spróbuję? - wspomina. - Pojechałam do WCR-u (Wojskowego Centrum Rekrutacji w Kaliszu ), gdzie przeprowadzili ze mną rozmowę. Pytali o to, jakie szkoły skończyłam, czy ktoś z rodziny był w wojsku, czego oczekuję, co mnie skłoniło do tego , by spróbować swoich sił. Później dostałam termin badań lekarskich, badań psychologicznych, no i „zaczęła się zabawa” - mówi 31-latka.
Choć początki nie były łatwe, bo wojskowy rygor potrafi zaskoczyć, szybko okazało się, że warto było przełamać obawy.
- Na początku byłam w szoku: rozkazy, krzyki, zero luzu, a ja jestem twardą babką, nie byłam tego nauczona, żeby ktoś na mnie krzyczał. Pobudka o 5:30, rozruch, śniadanie, zajęcia… Do tego brak makijażu, krótkie paznokcie - trzeba było się dostosować. Było ciężko, ale człowiek naprawdę potrafi się z tym oswoić.
Wakacje z armią. Pierwszy kontakt z bronią
W trakcie szkolenia kursanci uczą się podstaw obsługi broni, technik przetrwania, udzielania pomocy medycznej, a także zasad walki. Są zajęcia terenowe, marsze z mapą i kompasem, nauka rozpalania ogniska, budowy szałasu.
- Nie sądziłam, że dam radę przejść 15 kilometrów z pełnym plecakiem. Ale się udało - dodaje.
Jednym z ciekawszych etapów szkolenia dla Joanny były zajęcia ze strzelania, które odbywały się na wojskowym terenie w Powidzu i Biedrusku.. Pierwszy kontakt z bronią zapadł Joannie w pamięć.
- Po raz pierwszy trzymałam karabin w rękach. Najpierw mieliśmy kilka próbnych strzałów - dostaliśmy po pięć sztuk amunicji, żeby oswoić się z bronią i odruchami - wspomina kobieta.
Po 3 dniach przyszło zdawać egzamin. Choć czasu było niewiele, instruktorzy starali się przekazać uczestnikom podstawy jak najlepiej.
- Wiadomo, że 28 dni to zbyt krótki czas, by nauczyć się wszystkiego, ale pokazali nam, jak działa broń, jak prawidłowo z niej korzystać, jak się zachować na strzelnicy. Tłumaczyli, że na prawdziwe umiejętności potrzeba miesięcy treningów, ale to szkolenie miało nam przede wszystkim otworzyć oczy, czym tak naprawdę jest wojsko - podkreśla 31-latka.
W Jarocinie uczestnicy ćwiczyli wcześniej także na symulatorze - tzw. „cyklopie”, czyli maszynie z kamerą, która pozwalała przećwiczyć podstawowe nawyki, jeszcze zanim pojawiła się prawdziwa broń.
Żołnierskie życie od podszewki
Zakwaterowanie również było częścią nauki dyscypliny. Joanna wspomina, że razem z dziewczynami mieszkała w żołnierskich izbach na terenie jednostki w Jarocinie.
- Łóżka polowe, małe szafki, jedna większa do podziału. Wszystko musiało być wzorowo ułożone - od koca po zawartość szafki. Jeśli coś było krzywo, od razu były reakcje - opowiada dziewczyna.
Zdarzały się momenty, które z perspektywy cywila wydają się zaskakujące.
- Nie można było siadać na łóżku, tylko na taboretach. A gdy te zabrali, czasem trzeba było stać albo siedzieć na podłodze, ale tylko w momencie, gdy dostałyśmy pozwolenie. To były takie drobne kary, które miały uczyć pokory i dyscypliny. Pokazywali nam, że w wojsku obowiązuje hierarchia, zasady są po to, by ich przestrzegać - podkreśla.
Najtrudniejsze dla przyszłego żołnierza okazało się nie fizyczne dostosowanie się, ale mentalne.
- Najbardziej denerwowało mnie to, że nie mogłam nic zrobić bez rozkazu, nawet przejść się gdzieś sama. A kaprale, którzy nas szkolili, byli często młodsi od nas. Mieli swoje metody: biegać, przebierać się w piżamę, w mundur, znowu w piżamę, robić pompki, czyścić broń i przy tym śpiewać głośno piosenki wojskowe - opowiada.
Jak przyznaje dziś z uśmiechem, właśnie te momenty nauczyły ją najwięcej o sobie. - Trzeba było przestawić głowę, schować dumę do kieszeni. Nie było innego wyjścia. Tak wygląda wojsko z mojej perspektywy - zaznacza 31-latka.
Jeden za wszystkich...
Szkolenie pod hasłem „Wakacje z wojskiem” odbywa się w ponad 70 jednostkach w całej Polsce, a jego program dostosowany jest do zainteresowań uczestników – można wybrać służbę w wojskach lądowych, marynarce wojennej, desancie. W jarocińskim batalionie, do którego trafiła Joanna, szczególny nacisk kładziono na dyscyplinę, fizyczność, a także budowanie zespołu.
- Z dziewczynami, z którymi dzieliłam izbę żołnierską, zżyłyśmy się niesamowicie. Na końcu płakałyśmy, bo to był czas, który nas po prostu zmienił. Tam nikt nie myśli o sobie. Wyznaje się hasło: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, i tak rzeczywiście to wyglądało - wspomina dziewczyna.
Płakałam przy rozstaniu z dziećmi
Nie zabrakło też trudnych chwil. Joanna - mama dwójki dzieci - najgorzej wspomina urodziny starszego syna.
- Nie mogłam złożyć osobiście życzeń, nie mogłam zadzwonić, bo w wojsku nie można mieć telefonu. Dopiero po 22.00 mogłam zadzwonić, a wiadomo - o tej porze to dzieci idą spać albo już śpią - żali się kobieta.Jeśli przyszły żołnierz tymczasowo mieszka w koszarach, a rodzina chce go odwiedzić, to może to zrobić w każdą niedzielę.
- Z jednej strony się cieszyłam, ale z drugiej strony było mi żal patrzeć na małą, jak płakała przy rozstaniu ze mną - wspomina.
Prawie 6 tysięcy i szansa na przyszłość
Za udział w szkoleniu ochotnicy otrzymują wynagrodzenie – blisko 6 tysięcy złotych brutto. Ale dla wielu, jak dla Joanny, to nie pieniądze były najważniejsze.
- Byłam z siebie dumna. Gdy stałam na przysiędze, popłakałam się ze wzruszenia. Wszyscy byli ze mnie dumni. To uczucie nie do opisania.
Po ukończeniu „Wakacji z wojskiem” można kontynuować przygodę z armią. Uczestnicy mają możliwość podjęcia specjalistycznych szkoleń, służby w WOT, a nawet studiów wojskowych.
- Mogłam iść do jednostki do Śremu, ale wiadomo, dojazdy. Złożyłam dokumenty tu, do batalionu w Jarocinie, i czekam - mówi kobieta.
Jak się zgłosić?
Procedura rekrutacyjna jest prosta i szybka. Wystarczy wejść na portal www.zostanzolnierzem.pl, zadzwonić na infolinię 800 180 110 lub zgłosić się do Wojskowego Centrum Rekrutacji w Kaliszu. Jeśli ktoś myśli o tym, by spróbować - Joanna nie ma wątpliwości.
- Bałam się, ale jestem z siebie dumna. Kto powiedział A., niech powie B. i spróbuje. Nie będzie żałować - podkreśla dziewczyna.
To pierwszy krok do zawodowej służby
Projekt „Wakacje z wojskiem” jest strategicznym zamierzeniem Ministerstwa Obrony Narodowej i Wojska Polskiego mającym na celu zwiększenie potencjału rezerw oraz promocję służby wojskowej. Władysław Kosiniak-Kamysz, szef Ministerstwa Obrony Narodowej podkreślą, że projekt ten to pierwszy krok do zawodowej służby wojskowej.
– To jest ten czas wakacji, który możecie poświęcić na to, żeby spełnić swoje marzenia o noszeniu munduru, żeby mieć takie poczucie pełnej odpowiedzialności, pełnego przygotowania do każdej sytuacji. To jest też piękny czas spędzania właśnie tych najbliższych wakacji w poczuciu patriotyzmu. […] Niezależnie co robimy, niezależnie skąd pochodzimy, niezależnie jaki zawód będziemy wykonywać, czy na jakim etapie edukacji jesteśmy. Miłość do Ojczyzny - to jest służba dla Ojczyzny. Możecie to zrobić razem z nami. Możemy razem podnosić swoje umiejętności (...) To też jest dobry sposób na pozostanie w wojsku. To jest pierwszy krok do tego, żeby na stałe wejść do Wojska Polskiego. Od tego się zaczyna, od wakacji z wojskiem, zacząć można wielką przygodę i wielką misję, jaką jest służenie w Wojsku Polskim – zaznacza wiceprezes Rady Ministrów, Władysław Kosiniak-Kamysz..
*imię zostało zmienione
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.