Doniesienie do organów ściągania to pokłosie wydarzeń z początku sierpnia. Wtedy doszło do zanieczyszczenia wód Kotlinki, a potem Lutyni. W mętnej i cuchnącej wodzie zdychały ryby. Ostatecznie sprawę skażenia rzek wyjaśniał Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska delegatura w Kaliszu. Co ustalili inspektorzy?
- Źródłem zanieczyszczenia rzeki Lutyni był wylot komunalnej oczyszczalni ścieków w Wyszkach. Według naszych ustaleń podstawową przyczyną tego zanieczyszczenia było to, że przynajmniej część ścieków odprowadzanych wylotem oczyszczalni omijała urządzenia tej oczyszczalni i trafiła do wylotu bez oczyszczania - mówi Jakub Kaczmarek, kierownik delegatury WIOŚ w Kaliszu.
Śnięte ryby w Lutyni. Sprawę bada prokuratura
Zdaniem szefa WIOŚ-u do zanieczyszczenia rzeki mógł także przyczynić się zwiększony dopływ ścieków spowodowany wprowadzeniem do kanalizacji ścieków z zakładu przetwórczego w Kotlinie.
- Ponieważ ustalenia kontroli mogły wskazywać na wyczerpanie znamion przestępstwa przeciwko środowisku, zawiadomiono o tych ustaleniach prokuraturę w Jarocinie. Ostatecznie sprawę rozstrzygną organy ścigania - zaznacza kierownik.
Wójt Kotlina Mirosław Paterczyk nie do końca zgadza się z ustaleniami inspektorów z Kalisza. To, że wystąpiło zanieczyszczenie cieku wodnego jest oczywiste.
- W żaden inny sposób ścieki nie mogą ominąć oczyszczalni, nie ma takiej możliwości. Inspektorzy Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska zweryfikowali tę sytuację. Podczas kontroli przeprowadzili zadymianie kanalizacji na oczyszczalni w celu wykrycia nieprawidłowości bądź innej przyczyny zaistniałej sytuacji. Pragnę nadmienić iż na tzw. zbiorniku grzebieniowym, który jest ostatnim elementem procesu oczyszczania, ścieki oczyszczone przedostają się kanałem wylotowym do odbiornika odcieku czyli cieku wodnego - w tym przypadku wystąpiło przekroczenie normy tylko dla fosforu - tłumaczy Paterczyk. Natomiast na wylocie gdzie ściek oczyszczony wpada do cieku wodnego, mieliśmy więcej przekroczeń. Pracownicy podjęli działania by ten stan wykryć i zneutralizować.
Włodarz gminy podkreśla, że sieć kanalizacji sanitarnej w gminie ma ponad 100 km.
- Do sieci kanalizacyjnej mogło się przedostać „coś” co nie powinno tam trafić. Wielokrotnie o tym nadmienialiśmy - kanalizacja to nie zsyp. I w tym przypadku nie wykluczam takiej możliwości - zaznacza.
Przyznaje ze w okresie od maja do sierpnia gminna oczyszczalnia w Wyszkach przyjmowała ścieki od Zakładu Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego w Kotlinie. Akcentuje, że przed zaistniałym zdarzeniem przeprowadzone badania laboratoryjne nie wykazały przekroczeń norm.
Śnięte ryby w Lutyni. Wójt przeprasza
Czy jest spokojny o wyniki prokuratorskiego postępowania?
- Wszystko można racjonalnie wytłumaczyć. Urządzenia jak i cała infrastruktura funkcjonują prawidłowo co potwierdzają kolejne wyniki badań laboratoryjnych. Przykro mi, że do takiego zdarzenia doszło. Za co przepraszam - dodaje.
Komendant Społecznej Straży Rybackiej powiatu jarocińskiego przyznaje, że to on osobiście zgłosił zanieczyszczenie wody w Lutyni, ale nie miał wiedzy, że źródłem może być oczyszczalnia w Wyszkach.
- Rzekę obserwowaliśmy od dłuższego czasu. Początkowo wydawało nam się, że to nie będzie zatrucie, ale odbicie z dna. Potem kiedy woda w Lutyni była coraz bardziej mętna i pojawiły się śnięte ryby, to już wiedzieliśmy, że jest skażenie i od razu powiadomiliśmy WIOŚ. Postępowanie prowadził WIOŚ i to ich ustalenia wykazały, że zanieczyszczenie wychodzi to z Kotlinianki, a ostatecznie jest to powiązane z oczyszczalną w Wyszkach. My nie mamy uprawnień, aby kogokolwiek śledzić - mówi Błażej Ogrodowczyk, komendant Społecznej Straży Rybackiej powiatu jarocińskiego.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.