O tym rozmawiamy z ordynatorem jarocińskiej ginekologii Miłoszem Matuszczakiem.
Od ponad roku pracujecie w nowych pomieszczeniach rozbudowanego szpitala, co się zmieniło?
Wszystko. Mamy wyraźnie rozdzielone położnictwo i ginekologię, dzięki temu, że są na dwóch różnych poziomach. I to, co bardzo było oczekiwane przez pacjentki - komfortowe, jedno- i dwuosobowe sale z łazienkami. To również nieporównywalnie lepsze warunki pracy dla nas, dla personelu. Mamy salę pooperacyjną, duży gabinet zabiegowy i salę cięć cesarskich przy oddziale położniczym. Ta sala nie jest jeszcze do końca wyposażona, potrzebny jest między innymi nowy laparoskop i aparat usg. Myślę jednak, że w przyszłym roku to się zmieni i będziemy mogli z niej korzystać w pełnym zakresie. Teraz przeprowadzamy tam cięcia tylko w wyjątkowych sytuacjach, na przykład, kiedy wszystkie miejsca na bloku operacyjnym są zajęte, a my ze względu na stan pacjentki nie możemy czekać.
Czy w jaroicńskim szpitalu rodzi się więcej dzieci?
Kiedy uzasadniano kolejną rozbudowę szpitala, wszyscy powtarzali, że poprawa warunków wpłynie na zwiększenie liczby porodów, za które NFZ płaci bez limitów. Czy tak się stało?
Liczba porodów w całym kraju nie wzrasta. Problem w tym, żeby rodziny chciały mieć dzieci, a z tym jest kłopot. Stan pandemii, który spowodował poczucie niepewności w naszym życiu, jeszcze to pogłębił. W Jarocinie ta liczba porodów utrzymuje się na poziomie 800 rocznie. Na pewno znacząco zwiększyłaby tę ilość możliwość porodów w znieczuleniu. Warunki mamy, ale niestety nie ma anestezjologów. Pracujemy nad tym, żeby zmienić tę sytuację, nie jest to takie proste, bo tych specjalistów wszędzie brakuje. Możemy za to naszym pacjentkom zaproponować porody rodzinne. Nie dość, że nie jest to dodatkowo płatne, to osoba towarzysząca przy porodzie otrzymuje od nas bezpłatny test na obecność koronawirusa . Wielu przyszłych rodziców korzysta z takiej możliwości.
Wspomniał pan, że nie ma porodów w znieczuleniu, bo brakuje specjalistycznego personelu. Powszechnie wiadomo, że wszystkie szpitale borykają się z tego rodzaju problemami - brakuje lekarzy, pielęgniarek. Jak to wygląda na jarocińskiej ginekologii i położnictwie?
Dużo się zmieniło. Oprócz dawno już pracujących ginekologów Natalii Lesz i Iwony Udzik oraz Włodzimierza Budzyńskiego, mamy dwóch nowych lekarzy z tytułami doktora nauk medycznych - Macieja Antczaka i Tomasza Adamskiego. Tytuł doktora nauk medycznych otrzymała także Katarzyna Grześkowiak. Do tego doszło dwóch rezydentów w trakcie specjalizacji - Krzysztof Sozański i Agata Siejak. Staramy się o trzecie miejsce rezydenckie, na które czeka już nasza stażystka Zofia Rozpendowska. Dobrze współpracuje się także z Mirosławą Sosińską i Katarzyną Zioło. Tak więc kadrowo sytuacja wygląda naprawdę dobrze.
A jeśli chodzi o personel pielęgniarski, też jest tak samo dobrze?
Nie jest źle. Grafik mamy obsadzony. Niemniej jednak personel jest potrzebny. Średnia wieku kadry nie jest na szczęście dość wysoka ale dwie młode położne by nam się przydały więc szukamy kandydatek.
Do szpitala z kobiecym tabu
Czego zatem po tak obiecującym składzie załogi jarocińskiej ginekologii mogą się spodziewać pacjentki?
O tym właśnie warto powiedzieć, ponieważ okazuje się, że nie wszystkie pacjentki wiedzą, jakie mamy możliwości leczenia. Chodzi między innymi o schorzenia, które występują dość często, ale mało się o nich mówi i cały czas jeszcze należą do takiej nieco wstydliwej sfery. Dotyczą one zaburzeń statyki narządu rodnego u kobiet. Pierwsza grupa to problemy dotyczące wypadania macicy i pochwy. Nie wszystkie pacjentki wiedzą, że można to zoperować i tym samym poprawić komfort życia. Takie zabiegi wykonuje się właśnie w naszym szpitalu. Innym schorzeniem z tej grupy są problemy związane z oddawaniem moczu. Najczęściej jest to nietrzymanie moczu. Zdarza się to bardzo często, a kobiety rzadko się z tym do nas zgłaszają. A można prostym zabiegiem skutecznie i długotrwale pozbyć się tego kłopotu. Jako ginekolog zdecydowanie polecam.
Sprawy, o których pan mówi, rzeczywiście cały czas należą do swego rodzaju kobiecego tabu.
Z tego względu tak ważne jest informowanie o możliwościach, jakie mają kobiety, aby poprawić swoje samopoczucie i jakość życia. Do zabiegów, które mogą w tym pomóc, a które wykonujemy w naszym szpitalu, należy także tak zwana ginekologia kosmetyczna. Przeprowadzamy na przykład zabiegi korekcji krocza u kobiet, które skarżą się na poszerzone wejście do pochwy oraz kosmetykę warg sromowych. Są to wszystko zabiegi wykonywane bezpłatnie, w ramach kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Z poważną diagnozą bezpośrednio do ordynatora
Nie umniejszam dolegliwości, o których pan mówi, ale kobiety zwracają się do was także z problemami o wiele większej wagi. Myślę o sytuacjach, kiedy otrzymują diagnozę - nowotwór. Na jaką pomoc mogą liczyć tu na miejscu w Jarocinie?
Zapewniamy diagnostykę i leczenie operacyjne w przypadkach, które są operacyjne. Ale też kierujemy do innych ośrodków, jeśli potrzebna jest chemio- albo radioterapia. Od kilku lat współpracujemy z doktorem Zbigniewem Szewierskim z Wielkopolskiego Centrum Onkologii w Poznaniu. Nie tylko konsultujemy u niego pacjentki, ale on przyjeżdża i razem przeprowadzamy operacje tu na miejscu w Jarocinie. Operujemy między innymi raka endometrium i raka sromu. Ten ostatni wykonywany jest w niewielu szpitalach, bo to trudny zabieg i trudne gojenie. My to robimy.
Gdzie powinna się zgłosić pacjentka z diagnozą nowotworu, do szpitala czy do przychodni?
Zdecydowanie do szpitala. Większość pacjentek my diagnozujemy, ale jeśli zdarzy się, że ktoś taką diagnozę już ma, zapraszam bezpośrednio do mnie. Ja wszystko wyjaśnię i pokieruję, ewentualnie umówię termin zabiegu. Poza tym wszelkie informacje zainteresowane pacjentki mogą otrzymać u swoich lekarzy ginekologów.
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.