Stanisława Kowalska (z domu Wojtczak) urodziła się w listopadzie 1933 r. w Golinie i tutaj też spędziła całe swoje życie. Niełatwej sztuki tworzenia snutek zaczęła się uczyć już w wieku kilkunastu lat. W 1949 roku uczestniczyła w kursie haftu nasnuwanego zorganizowanego przez Helenę Bernasowską, uczennicę hrabiny Heleny Moszczeńskiej, której zasługą było ocalenie i podtrzymanie tej dziedziny rękodzieła. Pani Stanisława haftowała przez wiele lat na płótnie i tiulu, wykorzystując techniki i wzory zaczerpnięte od starszych hafciarek.
Przez wiele lat współpracowała ze Spółdzielnią „Cepelia”. Tworzyła serwety, bieliznę pościelową, elementy strojów ludowych oraz przede wszystkim obrusy do kościoła w Golinie. Wiele z jej prac zdobywało nagrody i wyróżnienia. Znajdują się w muzeach w Jarocinie, we Włocławku czy w Kaliszu, a także w wielu zbiorach prywatnych. Wykonywała też prezenty dla członków swojej rodziny na ważne wydarzenia - śluby, chrzty czy Pierwsze Komunie Święte. Jej znakiem rozpoznawczy była lalka ubrana w miniaturowy strój wielkopolski, która zawsze znajdowała się na jej stoiskach i wystawach.
Stanisława Kowalska z Goliny była mistrzynią układania tradycyjnych czepców
Na początku lat 70-tych XX w. Stanisława Kowalska zaczęła uczyć się trudnej sztuki wyszywania i układania czepców. Zajmowała się tym wcześniej również jej mama, Józefa Wojtczak. Jej nakrycia głowy - tiulowe i snutkowe - ma w swoich zbiorach kilkunaście zespołów ludowych z powiatu jarocińskiego, krotoszyńskiego i pleszewskiego m.in. "Snutki" z Potarzycy. Ważne było dla niej, aby przekazać swoje umiejętności i wychować sobie następców. Dlatego prowadziła kursy zarówno hafciarskie, jak i z tworzenia czepców regionalnych. Pozostanie po niej również film instruktażowy, który w 2015 r. nagrała z Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu.W kolejnej dekadzie zaczęła uczestniczyć w targach sztuki i kiermaszach ludowych w regionie. Co roku można było ją spotkać w Jarocińskim Ośrodku Kultury podczas powiatowego przeglądu organizowanego przez Stowarzyszenie Miłośników Kultury Ludowej.
Pani Stanisława Kowalska była bardzo skromną osobą, a przy tym niezwykle ciepłą i życzliwą. Pracowała zawodowo w szwalni. Wraz z mężem wybudowała dom i wychowała córkę oraz wnuki. Zajmowała się też niewielkim gospodarstwem i pracą na roli. Jednak to hafciarstwo i czepkarstwo było tym, co sprawiało jej nawięcej radości i w co wkładała najwięcej serca. W zeszłym roku świętowała 90. urodziny. Niedawno kolejny została prababcią.
Stanisława Kowalska z Goliny była laureatką Nagrody Kolberga - ludowego "Oscara"
Na łamach "Gazety Jarocińskiej" w 2014 roku ukazał się wywiad, jaki przeprowadził z nią jeden z jej trojga wnuków, wówczas pracujący jako dziennikarz, Piotr Ignasiak. Osiemdziesięciolatka wspominała swoje dzieciństwo spędzone w czasach wojny.
"Miałam już 11 lat wtedy. Jak Ruscy weszli do Goliny, to wuja mnie posadził na czołgu i kawałek się przejechałam. Ale my się wcale wtedy nie cieszyli, tylko my płakali, że inne chłopy wracają, a naszego ojca nie widać. Matka dostała taki wycinek z gazety, gdzie było jego nazwisko, że poległ w bitwie nad Bzurą w Trojanowie. Do końca życia się łudziła, że on nie zginął. Co kawałek płakała. Pojechaliśmy raz do Sochaczewa, bo rzekomo tam był pochowany. Ale groby imienne mieli tylko pułkowniki. Szeregowi, to aby krzyż mieli, cały szereg krzyży tam jest, a wszystkie jednakowe. I nikt nie potrafił matce powiedzieć, czy on tam naprawdę jest pochowany. Jakiś pan się kiedyś pojawił w Golinie i szukał jej, bo dostał od ojca medalik i miał go przekazać. Ale u nas się nie pojawił, nam też się nie udało go znaleźć. Może zgubił ten medalik i mu się było wstyd pokazać" - mówiła w rozmowie.
Przyznała, że czepki robi z przyjemnością, bo podoba jej się, jak ładnie wyglądają na końcu, a snutki wykonuje tylko dlatego, że dobrze za nie płacą.
"Jak zaczynałam, to czepek sprzedałam za, powiedzmy, 20 zł, takie przeliczenie. A teraz jeden kosztuje 300 zł. A taki fartuch, jak tu teraz wyszywam, też tak samo - kiedyś 30 zł brałam, a teraz mogę wołać 300 zł, bo za mniej to się nie opłaci dziorgać. Taki fartuch prawie dwa miesiące robię. Mam złotówkę za godzinę i temu dziewuszki młode się nie garną. Znają mnie już w tych zespołach i co kawałek mi tu nawiozą czegoś do zrobienia. Umowę o dzieło mi dają do podpisania. Z zespołem z Turska już ponad 40 lat współpracuję. Moje czepki są w Rawiczu, Kaliszu, Biadkach, nawet w Potarzycy, no w całej Wielkopolsce. Ino już taka sprawna nie jestem i wolniej mi to idzie, jak kiedyś. Dawniej to było raz, raz" - opowiadała otwarcie swojemu wnukowi.
W grudniu 2017 r. została laureatką odznaki honorowej „Za zasługi dla Województwa Wielkopolskiego”. Rok później otrzymała najwyższe wyróżnienie w dziedzinie kultury tradycyjnej - Nagrodę im. Oskara Kolberga, która nazywana jest ludowym „Oscarem”. Uroczysta gala 43. edycji odbyła się na Zamku Królewskim w Warszawie.
Zmarła w czwartek 1 sierpnia, w wieku 91 lat. Uroczystości pogrzebowe odbędą się w poniedziałek (5 sierpnia). Rozpoczną się o godz. 12.00 mszą św. w sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Golinie. Zasłużona hafciarka zostanie pochowana na miejscowym cmentarzu.
Rodzinie i bliskim Stanisławy Kowalskiej składamy serdeczne wyraz współczucia.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.