5. edycja programu "Sanatorium miłości" rozkręciła się na dobre. Seniorzy, którzy szukają w programie nowych relacji, poznają się coraz lepiej. Powoli widać, kto do kogo pała największą sympatią. I kto wzbudza najwięcej pozytywnych emocji. Tym razem taką osobą okazał się Józef, którego pozostali uczestnicy wybrali Kuracjuszem Odcinka.
Seniorzy biorą udział w konkurencjach i aktywnościach, podczas których jest sporo okazji do śmiechu. W czwartym odcinku odbyły się zajęcia z jogi uśmiechu oraz z pantomimy. Uczestnicy musieli najpierw wzajemnie się pomalować, a później razem odegrać scenkę. Adam Malinowski z Goliny był w parze z Bożeną, która w poprzednim, trzecim odcinku zaprosiła go na wspólną randkę.
- Adam nie nadaje się na aktora. Jest do tego za sztywny. Mi jest potrzebny facet, co drzewo zetnie i kwiatka zerwie, a on jest taki wolniejszy - stwierdziła kobieta po zajęciach z mimem.
Kilka minut wcześniej, podczas kobiecej pogawędki w tężni kobieta przyznała, że zainteresowanie, jakie zaczął jej okazywać mieszkaniec Goliny, przeraża ją. Uznała, że mężczyzna dużo i długo się zastanawia, a przez co w słowach i gestach przypomina jej zmarłego męża. A ona nie chce przechodzić drugi raz tego samego.
Adam nie wiedząc jednak o obawach Bożeny, zaprosił ją na randkę po tym, jak wygrał konkurencję w labiryncie. Seniorka wykorzystała to, aby kupić sobie nową kreację - prześwitującą sukienkę.
Adam Malinowski z Goliny w "Sanatorium miłości". Opowiedział o swojej zmarłej żonie
W odcinkach programu "Sanatorium miłości" jest wiele radosnych i zabawnych chwil, ale nie brakuje też trudnych rozmów, które Marta Manowska przeprowadza z każdym z uczestników. W ostatnim odcinku to właśnie Adam otworzył się i opowiedział o swojej żonie, która zmarła kilka lat temu.Zdaniem prowadzącej program mężczyzna sprawia wrażenie bardzo powściągliwego. Adam przyznał, że jest to prawdopodobnie spowodowane tym, że jeszcze trzyma go śmierć żony Jolanty.
- Długo z nią byłem, bo 42 lata i siedem miesięcy. To była miłość mojego życia. Pierwsza i jak się okazuje - na razie - ostatnia. Była jedyna. Przez cały czas. Poznaliśmy się w 1978 roku. Pracowaliśmy razem w fabryce mebli i tam się poznaliśmy. Żona pracowała w kontroli jakości, a ja na wózkowni. Tak to się zaczęło. Długo nie chodziliśmy ze sobą, bo już 10 lutego 1979 roku wzięliśmy ślub. Mieliśmy czwórkę dzieci. Byłem bardzo młodym ojcem. Nigdy jednak nie narzekałem na wczesny ożenek. Bardzo dobrze było. Życie skupiało się na rodzinie, wychowaniu dzieci i pracy - wyznał.
Mężczyzna dodał, że miał nadzieje spędzić emeryturę u boku ukochanej żony.
- Żona była dwa lata starsza ode mnie. Była już na emeryturze, ja miałem jeszcze trzy lata do emerytury. Mieliśmy nadzieję, że emerytura będzie tylko dla nas, że w końcu gdzieś pojedziemy, coś zobaczymy. Odpoczniemy sobie. Planowaliśmy żyć tylko dla siebie. Ale widzisz, dzisiaj coś zaplanujesz, za za chwilę cię nie ma - podsumował Adam Malinowski.
Adam z najbardziej żałuje, że nie mógł się pożegnać z żoną. Czy daje sobie szansę na nową miłość?
Mężczyzna nie mógł się z żoną nawet pożegnać. Zmarła we wrześniu 2020 roku. Chorowała pięć dni na sepsę.
- Nie mogłem się z nią pożegnać, bo była już nieprzytomna. Zadzwoniła do mnie i ostatnie, co usłyszałem, to "Adam, umieram". I to było wszystko. To była środa, a w piątek już nie żyła - powiedział. - To mnie trzyma: dlaczego ona akurat? Nie chorowała, a odchodzi w pięć dni. Często chodzę do niej na cmentarz. Mam blisko, jakieś 200-300 metrów do cmentarza. Zawsze jak mam problemy, to idę i sobie z nią rozmawiam. Po to sobie zrobiłem tam ławeczkę. Jak wrócę, to też wszystko jej opowiem. A jak pójdę już tam do niej, to będziemy sobie gadać dłuższy czas, bo będziemy mieć bardzo dużo czasu - stwierdził Adam.
Marta Manowska była zaskoczona tym, że mężczyzna myśli o śmierci. Zapytała go jednak o to, czy daje sobie prawo na poznanie kogoś i związanie się z nim.
- Chyba tak. Chciałbym. Ja uporządkuję sobie kiedyś to wszystko, tak z rzeczywistością. No, muszę zacząć inne życie. Życz mi, żebym dotarł wreszcie na ląd, bo jak tak czasami myślę, to jestem jak okręt i pływam, i pływam. Żebym zobaczył ten ląd, dotarł do portu i tam się zatrzymał - powiedział Marcie Manowskiej.
Co zrobić, aby uniknąć w przyszłości takich dramatów, jaki przeżył Adam Malinowski?
Najbliższy, 31. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy będzie poświęcony właśnie walce z sepsą. Fundacja Jurka Owsiaka z zebranych w niedzielę 29 stycznia pieniędzy zamierza zakupić do szpitali sprzęt, który pozwoli na odpowiednio wczesne wykrycie bakterii, których obecność w organizmie prowadzi do sepsy. Pozwoli to w przyszłości uniknąć takich sytuacji, jak w przypadku żony Adama Malinowskiego. Co się wydarzy w czasie tegorocznej edycji WOŚP? Informacje znajdziecie TUTAJ.ZOBACZ RÓWNIEŻ
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.