reklama
reklama

Miała być pianistką. Wybrała teakwondo i będzie walczyć o medal na Igrzyskach Olimpijskich. Przeczytaj rozmowę z Patrycja Adamkiewicz

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport i rekreacja Sensem życia Partycji Adamkiewicz stał się sport. Na taekwondo zapisała ją mama tylko po to, by wyrobić odpowiednią postawę ciała w trakcie gry na pianinie. Teraz reprezentuje Polskę na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Zobacz niezwykłą nie tylko sportową drogę Patrycji.
reklama

Przypominamy rozmowę z Patrycja Adamkiewicz, która bierze udział w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Patrycja stoczy pierwszą walkę już w nadchodzący weekend. Jest pierszą sportsmenką z Jarocina, która bierze udział w Igrzyskach Olimpijskich. Wszystko zaczeło się w naszym mieście. 

- Do tej pory jeszcze to do mnie nie dotarło! Cieszę się, że piszę jakąś historię. Po prostu spełniam swoje marzenia – powiedziała tuż po swym największym sportowym sukcesie 22-letnia Patrycja Adamkiewicz. Sportsmenka, która kilkanaście lat temu zaczynała uprawiać taekwondo w Golinie bić się będzie o medale Igrzysk Olimpijskich w Tokio!

Patrycja po raz pierwszy na treningu taekwondo pojawiła się we wrześniu 2006 roku, mając osiem lat. Klub Białe Tygrysy, do którego trafiła, prowadził jeszcze wtedy zajęcia w Golinie. Pod okiem Józefiny Nowaczyk-Wróbel robiła szybkie postępy i już w 2011 roku w Gruzji wywalczyła Mistrzostwo Europy Kadetów. Rok później zwyciężyła po raz pierwszy w zawodach Pucharu Świata w Paryżu w kategorii juniorów. W 2013 roku Pati, będąc ciągle zawodniczką Białych Tygrysów, wywalczyła brązowy medal Mistrzostw Europy Juniorów, a w 2014 roku zajęła piąte miejsce w Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich.

Mimo tak licznych międzynarodowych sukcesów Adamkiewicz nigdy nie „gwiazdorzyła”. Koleżanki, z którymi zaczynała swą przygodę z taekwondo, wspominają ją bardzo serdecznie.

- Przez okres, w jakim trenowała u nas w klubie, byłyśmy dobrymi koleżankami. Ćwiczyłyśmy razem oraz jeździłyśmy na obozy czy zawody. Patrycja była i jest zdolną dziewczyną, a przy tym skromną. Nigdy nie odpuszczała i zawsze dążyła do wyznaczonego celu. Bardzo lubiłam z nią trenować, zawsze można było się od niej nauczyć czegoś nowego. Ogromnie się cieszę z jej tak wielkiego osiągnięcia. Jestem naprawdę dumna z tego, że kiedyś mogłam być jej sparingpartnerką – wspomina Zuzanna Kaczmarek, zawodniczka a obecnie także trenerka MUKS Białe Tygrysy Jarocin, która zaczynała swą sportową przygodę w tym samym okresie, co Patrycja Adamkiewicz.

Po przejściu do AZS-u Warszawa utalentowana zawodniczka kontynuowała karierę z coraz większymi sukcesami. W 2015 roku zdobyła srebrny medal Mistrzostw Europy Juniorów, a na przełomie lat 2016 i 2017 trafiła już do kadry narodowej seniorów. W 2017 roku zwyciężyła w Młodzieżowych Mistrzostwach Europy, a sukces ten powtórzyła także rok później. W 2018 roku zdobyła również brązowy medal Mistrzostw Europy Seniorów w rosyjskim Kazaniu. W 2020 roku wywalczyła brązowy medal w Mistrzostwach Europy Seniorów w kategoriach olimpijskich.

Marzeniem skromnej taekwondzistki rodem z Jarocina był jednak występ na igrzyskach olimpijskich. Te miały się odbyć już w ubiegłym roku w Tokio. Pandemia spowodowała, że zostały o rok przesunięte, a terminy turniejów kwalifikacyjnych zmieniały się kilkukrotnie. Większość zawodników ciągle musiała utrzymywać wysoką formę, co jest niezwykle trudne. Aż w końcu w miniony weekend nadszedł ten najważniejszy dzień w dotychczasowym życiu sportowym Patrycji. Podczas kwalifikacji w Sofii spisywała się znakomicie i stanęła do najważniejszej walki w dotychczasowej karierze.

- Do każdej walki podchodziłam z wielką koncentracją i determinacją. Byłam pewna, że w półfinale spotkam się z Belgijką, więc byłam pozytywnie zaskoczona, tym że to jednak Finka będzie moją przeciwniczką. Już wcześniej miałam okazję się z nią spotkać na zawodach, więc wiedziałam co robi i jaki styl walki prowadzi. Bardzo chciałam wygrać i po prostu zrobiłam wszystko żeby tak się stało – opisywała po turnieju tę najważniejszą walkę, która dała jej paszport do Tokio!

Pewna awansu Patrycji na igrzyska była jej pierwsza trenerka Józefina Nowaczyk-Wróbel.

- Duma mnie rozpiera! Moja wychowanka, jedna z lepszych, jak nie najlepsza zawodniczka w Polsce. Ze spokojem oglądałam walki, widząc rozpiski wiedziałam, że bilet na igrzyska dziś będzie formalnością – zaskoczyła niezwykłą wiarą w swą wychowankę trenerka MUKS Białe Tygrysy Jarocin.

W ten sposób Patrycja Adamkiewicz zapisała się w historii Jarocina jako pierwszy sportowiec z miasta festiwali rockowych, który przystąpi do zmagań olimpijskich. Sportowa bohaterka ostatnich dni nie czuje się jednak wielką gwiazdą.

- Do tej pory jeszcze nie dotarło do mnie to, że wystartuję na Igrzyskach Olimpijskich! To niesamowite uczucie. Po zawodach nie mogłam z emocji spać prawie całą noc. Cieszę się, że piszę jakąś historię. Po prostu spełniam swoje marzenia i jest mi niezmiernie miło, że mój sukces cieszy wiele ludzi – zdradza swe odczucia po największym sukcesie.

Czego możemy się spodziewać po naszej krajance w Tokio?

- Pati, znając Ciebie, Ty pojedziesz do Japonii zrobić coś jeszcze bardziej historycznego – stwierdza z przekonaniem prezes MUKS Białe Tygrysy Jarocin Fryderyk Wróbel.

 

Paweł Witwicki

Rozmowa z PATRYCJĄ ADAMKIEWICZ, taekwondzistką z Jarocina 

Jak się zaczęła twoja przygoda z taekwondo? 

Całkiem przypadkowo. Kiedy mieszkałam jeszcze w Golinie, to uczęszczałam na lekcję gry na pianinie do Ogniska Muzycznego. Moja mama uważała, że postawa podczas grania jest bardzo istotna i według niej powinnam zacząć coś ćwiczyć. Akurat w tym czasie w mojej miejscowości powstał klub Białe Tygrysy. Mama stwierdziła, że to dla mnie, zwłaszcza że byłam bardzo żywiołowym dzieckiem. Wszędzie było mnie pełno, zawsze na coś się wspinałam, a to kopałam (śmiech). Mama zaprowadziła mnie i siostrę na pierwszy trening. Spodobało mi się i zostałam do teraz.

Jednym słowem miało cię to wyciszyć, a tutaj taka niespodzianka.

No tak. Z pianistki zrobiłam się sportowcem i od 15 lat trenuje taekwondo. Co prawda często było tak, że z lekcji pianina jechałam od razu na trening. Ognisko muzyczne ukończyłam, ale swoją przyszłość związałam ze sportem. Rzadko grywam na pianinie, bo w domu nie bywam często, a dodatkowo zostało wypożyczone znajomym. Mam jednak zamiar powrócić do grania. 

Dość wcześnie, jak na dzisiejsze czasy, musiałaś dorosnąć i nauczyć żyć z dala od domu i rodziców zdana tylko na siebie.

Do Warszawy wyprowadziłam się w drugiej klasie liceum w 2015 roku. Początkowo mieszkałam w internacie należącym do Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Potem rozpoczęłam studia na AWF-ie i zamieszkałam w akademiku. Internat, nowi ludzie, miasto i to z dala od najbliższych. Jednak zaczęłam życie w nowym miejscu i środowisku i z nowymi trenerami. Było trudno, ale zaaklimatyzowałam się. Pomógł mi na pewno obóz klubowy, na który pojechałam jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego. Pozwolił mi poznać bliżej wszystkich.

Masz spore szanse na wyjazd do Tokio na Igrzyska Olimpijskie. Czy twój udział w olimpiadzie jest już przesądzony?  

Jeszcze nie. Czekają mnie eliminacje kwalifikujące do Tokio, które odbędą się 8 maja w Bułgarii. Właściwie to mam jedną szansę, aby dostać się na te igrzyska, bo z każdej kategorii mogą pojechać tylko dwie osoby. Muszę znaleźć się minimum w finale, żeby mieć zapewniony start na olimpiadzie. Jednym słowem walczę o Tokio, gdzie startowałabym w kategorii minus 57 kg.

Za sprawą pandemii los Igrzysk Olimpijskich jest cały czas niepewny. Zmieniono ich termin. W dalszym ciągu przeprowadzane są kwalifikacje, które dawno powinny się zakończyć. 

To prawda. W styczniu ubiegłego roku rozpoczęłam intensywne przygotowania do turnieju kwalifikacyjnego, który zaplanowany był na kwiecień 2020 roku. Niestety został przełożony z powodu koronawirusa. W czerwcu ubiegłego roku mogliśmy powrócić do zgrupowań, bo otworzone zostały nasze centralne ośrodki treningowe. Pierwsze zawody odbyły się dopiero w październiku. To były Mistrzostwa Polski i co ciekawe, zorganizowano je w Jarocinie. W grudniu podczas Mistrzostw Europy dowiedzieliśmy się ze wspomniane kwalifikacje zostały przeniesione dopiero na maj. 

Cały czas żyjesz więc w niepewności?

Niestety tak. Jeżdżę na obozy, trenuję, bo muszę być w każdej chwili gotowa do startu. 

Niestety pandemia ma ogromny wpływ na wszystkie sfery życia, w tym na sport.

To prawda. Sytuacja Igrzysk jest wciąż niepewna, choć organizatorzy starają się, aby doszły do skutku. Na pewno nie będzie w ogóle publiczności. Będą więc to kompletnie inne igrzyska niż do tej pory. Na hali będzie po prostu cisza. 

Publiczność, a zwłaszcza fani dopingują zawodników. To dla ciebie problem, że nie będzie ich na trybunach? 

Dla mnie nie stanowi to różnicy. Miałam już trzy turnieje bez publiczności. Na pewno panuje cisza. Słyszę więc tylko swoją przeciwniczkę i trenera. Mogę się skupić. Oczywiście są tego plusy i minusy. Jeśli startuje w kraju swojej przeciwniczki, to wiadomo, że publiczność trzyma kciuki tylko za nią. Podczas walki staram się przede wszystkim wyłączyć i skupić. Nie patrzę na otoczenie. 

Obecnie przebywasz na zgrupowaniu w Giżycku.

Tak. To jest ostatni obóz przed tym turniejem kwalifikacyjnym. Potrwa ponad dwa tygodnie. Stąd polecimy do Bułgarii na zawody. Zostaliśmy więc odizolowani od ludzi, żeby nikt nie zakaził się koronawirusem. A po kwalifikacjach okaże się, czy będę miała chwile przerwy, czy też pojadę na kolejny obóz przygotowawczy, tym razem do Tokio.

Trudne są takie kwalifikacje?

Europejskie kwalifikacje należą do najtrudniejszych na świecie. Powodem jest duża liczba bardzo dobrych zawodniczek na naszym kontynencie. Będzie więc ciężko, ale jestem dobrej myśli. Zawsze powtarzam, że taekwondo jest nieprzewidywalną dyscypliną, dlatego różne rzeczy mogą się wydarzyć. Czasem jest to kwestia dnia, lub szczęścia. Nie wiem na kogo trafię na kwalifikacjach, wszystko zależy od losowania. Dam jednak z siebie wszystko, aby być w finale turnieju i dostać się na igrzyska. To jest moje marzenie.

Zgrupowania kojarzą mi się z ciągłymi i męczącymi treningami. Jak to naprawdę wygląda?

(śmiech) Obecnie mamy po dwa trening dziennie, wcześniej mieliśmy trzy. Trwają zazwyczaj od półtorej godziny do dwóch. Na tym etapie przygotowań polegają w zasadzie na doskonaleniu umiejętności walki oraz analizowaniu przeciwników.  Resztę dnia poświęca się na regenerację i masaże. Natomiast z racji, że studiuje, to muszę znaleźć czas na zajęcia on-line. 

Chyba nie jest łatwo studiować, kiedy ma się tyle treningów, wyjazdów czy zgrupowań?

Muszę przyznać, że pandemia i wprowadzenie zajęć zdalnych wyszło dla mnie na plus. Gdziekolwiek jestem mogę się połączyć i być na zajęciach. Na początku studiów, też sporo wyjeżdżałam, musiałam jednak to godzić, choć zajęcia odbywały się stacjonarnie. Teraz mam więc o wiele łatwiej. Dodatkowo należę do Narodowej Reprezentacji Akademickiej zrzeszającej studentów sportowców. I dzięki temu mogę studiować oraz trenować jednocześnie. Mam również dodatkowe godziny dydaktyczne.

Podziwiam, bo to wymaga dużej samodyscypliny i umiejętności organizacji czasu. Czy pozostają ci chwile dla samej ciebie, na spotkania, książki, oglądanie filmów?

Zawsze staram się znaleźć czas dla siebie w ciągu dnia. Lubię czytać książki na przykład na temat samorozwoju. Oczywiście oglądam również seriale. Robię to zazwyczaj w weekend. Mam też dobrze ułożony plan zajęć.

Jaką specjalizację chcesz uzyskać na AWF-ie?

Obecnie jestem na czwartym roku i rozpoczęłam studia magisterskie na kierunku sport - trener przygotowania motorycznego. Planuję w przyszłości zostać trenerem. Generalnie nie wyobrażam sobie swojego życia bez sportu. To, czego uczę się na studiach wykorzystuję w praktyce podczas treningów. Lubię słuchać o sporcie i dowiadywać się, jak on wpływa na nasz organizm. 

Wiadomo, że w Polsce najbardziej opłacalnym sportem jest piłka nożna. Niestety nie mogą o tym samym powiedzieć sportowcy z innych dyscyplin, którzy reprezentują nasz kraj na arenach sportowych, zdobywają trofea, a potem nierzadko mają problemy z zarobieniem pieniędzy na swoje utrzymanie czy z emeryturą. Nie obawiasz się o swoją przyszłość?

Oczywiście, że się obawiam, zwłaszcza że taekwondo nie jest aż tak popularną dyscypliną. Cieszy mnie jednak to, że coraz więcej się o nim mówi i sama tę sztukę walki promuję. Warto podkreślić, że w tej dyscyplinie sportu nikt jeszcze z Polski nie zdobył medalu na Igrzyskach, co ogromnie wpływa na popularność. Rozmawiam z innymi, którzy uprawiają mało popularne sporty i każdy wyraża niechęć, że są tak spore podziały. W jedną dyscyplinę wkłada się sporo dofinansowań, a w inne znacznie mniej. Mam nadzieję, że to się w przyszłości zmieni.

Niedawno zdobyłaś Puchar Świata. Jaka jest różnica pomiędzy pucharem a mistrzostwami świata?

Puchar świata to turniej rangi G1, gdzie można zdobyć punkty do rankingu. To są zwykłe zawody, w których można siebie sprawdzić. Tutaj może brać udział wielu zawodników z jednego kraju. W przypadku Mistrzostw Świata reprezentantem na przykład Polski może być tylko jedna osoba w danej kategorii wagowej. Na pewno turniej G1 ma mniejsze znaczenie niż MŚ, na których zdobywa się o wiele więcej punktów do rankingu, no i oczywiście sam tytuł, jaki się wywalczy jest inny. 

Nie mniej jednak zdobyłaś ten puchar pokonując pięć zawodniczek. Co więc uważasz za największe swoje osiągnięcie? 

Brąz w Mistrzostwach Seniorów w 2018 roku. W tym roku zdobyłam niestety piąte miejsce przegrywając walkę o medal i to zaledwie trzema punktami. Na pewno też ważnym sukcesem był dla mnie brąz Grand Prix w Londynie. Na ten turniej zawodnicy są już zapraszani imiennie. Muszą się znaleźć bardzo wysoko w rankingu olimpijskim. Tutaj też otrzymuje się za medal nagrodę pieniężną. 

Mieszkasz z dala od bliskich a każdemu z nas potrzebne jest wsparcie, kto ci je daje?

Na pewno rodzina, choć mieszka ode mnie daleko. Zawsze oglądają moje walki, wydzwaniają, trzymają kciuki. Dużym wsparciem dla mnie jest również mój chłopak. Sam trenuje taekwondo i studiuje na AWF-ie. Doskonale wie, jak wygląda życie sportowca: ciągłe wyjazdy, zgrupowania, treningi. On to rozumie i bardzo mi pomaga. Niewątpliwie brakuje mi bliskich, ale daje radę. Przyzwyczaiłam się, że moje życie wygląda zupełnie inaczej niż rówieśników. 

Karina Muszalska 

Patrycja Adamkiewicz wystartuje w turnieju olimpijskim w niedzielę 25 lipca. Walki zaplanowane są w godzinach nocnych polskiego czasu do wczesnych godzin porannych (od 3.00-9.45). 

Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama