Co na to gmina Żerków? – Jest tam wszystko dobrze, opieka ma to w swoim nadzorze – odpowiada burmistrz Żerkowa Jacek Jędraszczyk. Zobacz poruszający reportaż WIDEO!
Pani Józefa Górna mieszka w Gąsiorowie (gmina Żerków) pod lasem. Od ponad 30 lat nie widzi. Choć dom dzieli z 33-latnim wnukiem, ten nie zawsze jej pomaga. Ma niepełnosprawność. O trudnej sytuacji 81-latki dowiedzieliśmy się od jednej z jej córek, która zadzwoniła do redakcji, twierdząc, że jej mama od dłuższego czasu nie ma wody, a gmina Żerków od pomocy umywa ręce.
– Już mi się tak sprzykrzyło to życie… Wszędzie muszę chodzić, macać, wszystkiego szukać i się pytać wnuka, gdzie to jest. A jak go nie ma, to się człowiek sam zamknie i tak siedzi. Aby się różaniec i się uklęknie i się siedzi. I się modli, żeby pan Bóg dopomógł – żali się pani Józefa. – Nie ma mi kto poukładać ładnie w szafie i pomyć wszystkiego… Zawsze lubiłam czysto mieć, a teraz tak nie mam czysto i takie nerwy mam, bo tutaj by chociaż raz jedna przyszła na dwie godziny i by zrobiła, ale nikt nie przyjdzie. Chcą, żebym się wykończyła i koniec – dodaje. Staruszka wyjaśnia, że prosiła pracownika opieki społecznej o kogoś do pomocy, „chociaż na dwie godziny raz kiedyś”. – Powiedział, że zobaczymy. A to „zobaczymy” to już jest od kiedy? A już nie widzę przeszło 30 lat – relacjonuje kobieta. – Czasem przyjdzie taki dzień, że trochę jestem taka bardziej zdrowa, żywa i więcej zrobię, a przyjdzie dzień, to płaczę i nie mogę nawet nigdzie trafić, tylko aby po tych murach. Jak spadłam z tych schodów, to się tak potrzaskałam… – opowiada.
Staruszka przyznaje, że choć ma rentę po mężu, to jej sytuacja finansowa nie jest łatwa. Okazuje się, że krewni wzięli na panią Józefę kredyty, których nie spłacali, więc komornik zajął jej część renty. 81-latka ma problemy nawet z bieżącymi zakupami. – Stale człowiek jest zadłużony u piekarza. Teraz kupiłam dwa chleby, to masło, to cukier, to ocet, to papier toaletowy… Stale coś. Tu człowiek drożdżówkę weźmie… To rzeźnik przyjedzie, to człowiek kupi sobie kawałek kaszanki, kawałek kiełbasy… I tak stale muszę myśleć – ubolewa.
Do niedawna problemem, który najbardziej doskwierał pani Józefie, był brak wody. Susza spowodowała, że poziom wody w studni drastycznie się obniżył i kobieta nie mogła z niej korzystać. Gdy zainteresowaliśmy się sprawą, gmina Żerków oraz Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Żerkowie przekazali pani Józefie numer telefonu do fachowca, który pogłębia studnie. Miał – zgodnie z informacją burmistrza Jacka Jędraszczyka – wziąć za pracę 500 zł. Wziął 1.400 zł. Koszty pokrył jeden z synów staruszki, ale teraz domaga się od niej zwrotu pieniędzy.
Dzwonimy do burmistrza Żerkowa, aby zapytać o sytuację. – Jak pan będzie z nimi (z rodziną – przyp. red.) rozmawiał, to niech się pan tylko zapyta, czy uregulowali należność za tę robotę – mówi bez ogródek szef gminy podczas rozmowy z dziennikarzem. – Gmina nie dołożyła, bo, wie pan, gmina nie ma takiego obowiązku. Gmina chciała tu ewentualnie, wie pan, tej pani pomóc, ale na takiej zasadzie, że oni muszą mieć świadomość, że to jest też ich obowiązek. (…) Dzieci tej pani na tą panią biorą jakieś tam kredyty, jakieś pożyczki, które ta biedna kobieta musi jeszcze za nich spłacać, to trudno by było, żeby gmina jeszcze do tego interesu dokładała – tłumaczy Jędraszczyk.
– Się prosiłam, żeby chociaż z 200 zł mi pożyczyli, to burmistrz, gdzie tam ani mowy… Powiedział, że dzieci mają wszystko zapłacić. A dzieci skąd? – pyta ze łzami w oczach pani Józefa i co chwilę powtarza, że „ma dosyć tego wszystkiego”. – Umyć się nie mogę, biedna, tak ciemno mi jest dzisiaj, że nie mogę robić. Nie mogę się ani umyć, bo muszę się umyć w misce, bo tam (w łazience – przyp. red.) jeszcze jest zimno i wody ciepłej nie mamy tam w łazience… Jest zimno, jak nie wiem. Trzeba napalić dopiero, wodę grzać i dopiero się myć.
Kobieta w każdym pomieszczeniu ma piec. Aby mieć ciepło w całym domu, musiałaby ogień rozpalać w kuchni, łazience i dwóch pokojach. Ostatnio, gdy próbowała to zrobić, poparzyła się. Niewidoma staruszka ubolewa, że gmina nie chce dołożyć pieniędzy do zakupu węgla, a opieka społeczna odpowiada, że kobieta nie złożyła takiego wniosku. Rodzina pani Józefy twierdzi, że rozmowy z szefową opieki społecznej są bezcelowe i do niczego nie prowadzą. – Nie mamy na co liczyć. Myśleliśmy, że chociaż trochę dołożą, ale najprawdopodobniej nic – mówi jedna z córek kobiety. Część z siedmiorga jeszcze żyjących dzieci pani Józefy w ogóle nie odwiedza matki.
Gdy opuszczamy dom pani Józefy, kobieta przeprasza, że tyle mówiła, ale – jak dodaje – na co dzień nie ma z kim porozmawiać i komu się wygadać.
Zobaczcie reportaż WIDEO, na którym pani Józefa opowiada o swoim losie, a burmistrz Żerkowa Jacek Jędraszczyk i Czesława Grodzka, kierowniczka Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Żerkowie, tłumaczą, dlaczego nie mogą jej pomóc.
[AKTUALIZACJA - godz. 13.20]
Po publikacji materiału zadzwonił do nas syn pani Józefy. Poinformował, że nie domagał się od matki zwrotu pieniędzy za pogłębienie studni i zakup hydroforu. Dodał, że jego najmłodsza siostra dołożyła do inwestycji 300 zł.