Jaraczewo. 10 lat. Tyle trwa walka mieszkańców Noskowa o chodnik przy wylocie w stronę Jarocina. - Strach tędy chodzić, to cud, że nie doszło tu jeszcze do tragedii - opowiadają ludzie.
- O, proszę spojrzeć - Bronisław Kowańdy, mieszkaniec domu znajdującego się tuż przy zakręcie drogi, pokazuje na trasę, którą codziennie uczęszczają ludzie z Noskowa. - Dzieci idą do szkoły, starsi do sklepu czy kościoła - wylicza. - Wystarczy mały deszcz, by brodzili tu w błocie, a niezależnie już od pory roku jest to zwyczajnie niebezpiecznie z powodu przejeżdżających aut - dodaje. Sam wiele razy był świadkiem dramatycznych sytuacji.
- Raz dzieci ledwo odskoczyły od pędzącego auta. Innym razem jechały naprzeciwko siebie dwa tiry i ludzie nie mieli gdzie się schować. To cud, że nie doszło jeszcze do tragedii - dodaje dobitnie.
Mieszkańcy wsi o pomoc w sprawie budowy chodnika proszą władze powiatu od wielu lat. - Dziesięć, co najmniej! - wylicza szybko radny Edmund Kowalczyk, który aktywnie lobbuje w tej sprawie. Niestety, kolejne wnioski mieszkańców są przez władze powiatu ignorowane. - Tak nie może być, nie można oszczędzać na bezpieczeństwie ludzi. Zresztą, o jakich my kosztach mówimy, przecież to niewielki odcinek - dodaje Kowalczyk.
- Na zebraniach wiejskich wątek chodnika jest poruszany konsekwentnie, cały czas - zaznacza również sołtys Noskowa, Roman Dworzyński. Na dowód pokazuje protokół z tegorocznego zebrania, które odbyło się we wrześniu.
- Nie rozumiem, dlaczego pomimo naszych licznych próśb od lat ta inwestycja nie może doczekać się realizacji. Rok temu odmówiono nam "z powodów ekonomicznych". I tak jest cały czas. Nie możemy się z tym pogodzić - mówi sołtys.
W związku z tym, że inwestycja jest w kompetencjach starostwa, w sprawę zaangażowano radnego powiatowego z Jaraczewa, Teodora Grobelnego. Po wizytacji na miejscu przyznaje on, że wniosek mieszkańców Noskowa jest jak najbardziej zasadny. - Kwestie bezpieczeństwa są tutaj niepodważalne - zaznacza. Czy się uda? - Mam nadzieję, że po naszych sygnałach starosta przemyśli jeszcze sprawę. Nie może być też tak, że na naszą gminę w całości zaplanowano ledwie 75 tys. zł na inwestycje, a na Jarocin 15 mln. Dlatego m.in. przełożyliśmy głosowanie nad budżetem powiatu na 2017 rok. Liczę, że władze się jeszcze opamiętają - dodaje.
Do starostwa apelują również bezpośrednio sami mieszkańcy. - Tu przecież nie chodzi o żadne drogie inwestycje. To kwestia budowy dosłownie 200 metrów chodnika. Nie można oszczędzać na zdrowiu ludzi! - zaznacza na koniec Bronisław Kowańdy.