Od zebrań, podczas których mieszkańcy wybierali sołtysów i przewodniczących osiedli minęły ponad dwa miesiące, a jeszcze nie zostały wyjaśnione wątpliwości, które mają niektórzy uczestnicy tych wyborów, co do ich ważności. Przebieg jednego z takich zebrań bada jarocińska prokuratura.
Wybory rad sołeckich i zarządów osiedli w gminie Jarocin odbywały się przez cały marzec [szczegóły TUTAJ]. Spośród 23 sołectw zmiany na stanowisku sołtysa nastąpił w 8 przypadkach. Z kolei przewodniczący zmienili się w 3 osiedlach - na 15.
Nie wszyscy mieszkańcy byli zadowoleni z rezultatu tych wyborów. Niektórzy mieli nawet wątpliwości, czy były one w ogóle ważne.
Tak było w przypadku sołectwa Zakrzew. Jakiś czas po wyborach do naszej reakcji zgłosiły się osoby, które brały udział w zebraniu. Twierdzili, że na sali byli ludzie „bardzo wyraźnie pod wpływem alkoholu”, którzy nie dość, że zakłócali porządek, to wpisywali się na listę do głosowania, choć nie wszyscy byli do tego uprawnieni [więcej na ten temat czytaj TUTAJ].
Poza tym w ich ocenie jeden z kandydatów - Krzysztof Bukowski został przez „podchmielonych” uczestników obrażony.
Według relacji naszych rozmówców - na zebraniu panował bałagan.
- Były wrzaski, uszczypliwe uwagi i niewybredne komentarze - twierdzili. Kandydatów na sołtysa było dwóch - obecny sołtys Rafał Grzybowski oraz mieszkaniec wsi Krzysztof Bukowski. Stosunkiem głosów 74 do 63 wygrał ten pierwszy.
- Niektórzy byli pod wpływem alkoholu. Nawet sami nie byli w stanie głosować. Jedna osoba pozbierała karteczki od nich i pozakreślała. Wszystko było nieuczciwie zrobione - uważała jedna z mieszkanek Zakrzewa. - Żałujemy tylko, że nie wezwaliśmy policji.
Oburzenia tym, co działo się na zebraniu i jak został potraktowany nie ukrywał tez Krzysztof Bukowski. - Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem. Obrażanie, wyzwiska, złośliwości. Ja sobie nie pozwolę, żeby mieszali mnie z błotem. Poruszanie spraw prywatnych w takim miejscu i okolicznościach jest poniżej pasa. Naprawdę nie spodziewałem się czegoś takiego - podkreślał Bukowski.
Z kolei sołtys Rafał Grzybowski mówił, że nie może stwierdzić, czy ktoś był pijany.
- Ja niczego takiego nie widziałem. Jedno, co mogę powiedzieć, to to, że było naprawdę dużo ludzi i może stąd takie wrażenie, że jest bałagan - przyznał Grzybowski, który został wybrany sołtysem po raz piąty.
Prowadzący zebranie Rajmund Banaszyński, przewodniczący Rady Miejskiej Jarocina, twierdził, że trudno powiedzieć co miało wpływ na głośne zachowanie uczestników spotkania - emocje czy alkohol.
Z rozmów z mieszkańcami Zakrzewa wynikało, że miejscowość jest podzielona. Są zwolennicy zmian i ci, którzy opowiadają się za tym, żeby wszystko zostało po staremu. - W Zakrzewie nic się nie dzieje. Sołtys nie ma nic do powiedzenia, tak naprawdę rządzi Czeszyk (były radny powiatowy i jeden z liderów powiatowego PSL-u, członek rady sołeckiej Zakrzewa - przyp. red.). Co Czeszyk powie, to Grzybowski zrobi - uważał mężczyzna spotkany pod miejscowym sklepem.
Zdaniem Stanisława Czeszyka, jego wpływ na sołtysa jest wyolbrzymiony.
- Jestem członkiem rady sołeckiej i moim zadaniem jest wspierać sołtysa i to robię. Nie mam sobie nic do zarzucenia, tym bardziej, że takiego sołtysa, jakiego ma Zakrzew, to daleko szukać - zaznaczał.
Tuż po wyborach część mieszkańców Zakrzewa złożyła petycję do władz gminy Jarocin o ich powtórzenie.
Pismo zostało przekazane do rady miejskiej, ta z kolei skierowała je do rozpatrzenia przez członków komisji rewizyjnej. Zdaniem tych ostatnich, komisja nie ma „narzędzi, aby stwierdzić, co tak naprawdę działo się podczas wyborów w Zakrzewie i czy są podstawy do tego, żeby je unieważnić”. Dlatego przekazała sprawę do zbadania przez jarocińską prokuraturę.