O tym, że sytuacja finansowa jarocińskiego szpitala jest zła mówiło się od dawna. Tak naprawdę jednak chyba mało kto zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo zła. Tym czasem lecznica znalazła się na granicy upadłości. I dopiero teraz podniosło się prawdziwe larum.
Nikt jednak nie chce wziąć odpowiedzialności za zaistniałą sytuację. Powiatowi radni - powiat jest właścicielem placówki - przerzucają się winą, a starosta Lidia Czechak mówi, że „przez odpowiednie zarządzanie szpital musi sobie poradzić”.
Pod koniec kwietnia prezesem naszej lecznicy został jeden z nowo wybranych radnych powiatu jarocińskiego - Henryk Szymczak [o tym czytaj TUTAJ]. Wywodzi się on z tego samego ugrupowania co nowa starosta - z Prawa i Sprawiedliwości.
Niedługo po objęciu przez niego stanowiska okazało się, że finanse lecznicy są w katastrofalnym stanie.
- Ogólna strata sięga 21 milionów złotych, a 36 milionów mamy kapitału podstawowego - stwierdził wówczas Henryk Szymczak. W tej sytuacji zarząd powiatu, musiał podjąć decyzję, co dalej z funkcjonowaniem szpitala.
- Zarząd nie rozważa podjęcia decyzji o upadłości spółki szpitalnej. W maju została podjęta decyzja w formie uchwały w sprawie dalszego istnienia spółki - informowała Lidia Czechak, która, jako starosta, jest przewodniczącą zarządu powiatu. I stwierdziła: - Obecna sytuacja finansowa szpitala jest zła - jak wielu innych szpitali, ale uważam, że przez odpowiednie zarządzanie szpital musi sobie poradzić.
Stan finansów jedynej powiatowej spółki został przedstawiony na jednym z kwietniowych posiedzeń Rady Powiatu Jarocińskiego. Wówczas rozgorzała burzliwa dyskusja. Brakowało jej jednak propozycji konkretnych rozwiązań, za to emocje rosły z każdą chwilą i o mało co, a radni pokłóciliby się przerzucając się winą za zaistniałą sytuację [WIDEO poniżej].
W obradach uczestniczył prezes Henryk Szymczak oraz główna księgowa szpitala Romana Hypki, która też zabrała głos w sprawie. Informacje przez nią przekazane były bardzo niepokojące. Niestety, dla tych którzy oglądali transmisję z posiedzenia, jej wypowiedź była niesłyszalna.
- Jeśli nie zaczniemy regulować płatności to albo komornik zajmie konto szpitala albo ktoś powie, że nie przywiezie jakiegoś leku i ktoś - w drastycznym przypadku - umrze, bo tego leku nie dostanie. Tym kimś może być każdy z nas albo ktoś z naszych bliskich. I pytanie, kto za to weźmie odpowiedzialność? - powiedziała między innymi szefowa szpitalnych finansów.