Jarocin. Golina. Bawili się na wiejskim weselu. Golińska Biesiada.
Była Panna Młoda w białej sukni, z bukietem kwiatów i druhnami. Nie zabrakło też i Pana Młodego ze swoimi kolegami z wojska. W trakcie oczepin zbierano dla wiano,a na sali zabrzmiało wiele, mało przyzwoitych przyśpiewek.
Społeczność Niepublicznej Szkoły Podstawowej i Gimnazjum w Golinie wpadli na zupełnie nietypowy pomysł, jak uczcić 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Uczestnicy tej imprezy na pewno długo jeszcze będą wspominać to wydarzenie.
Golińska Biesiada Niepodległościowa odbywała się w konwencji wiejskiego wesela. Najpierw była więc msza św., którą w intencji Ojczyzny sprawował ksiądz Janusz Pytlik, proboszcz parafii św. Andrzeja oraz kustosz sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Golinie. Później orszak z Parą Młodą udał się na salę wiejską. Tutaj było tradycyjne powitanie chlebem i solą. W trakcie wesela nie mogło też zabraknąć oczepin, w trakcie których panieński wianek zastąpiono czepcem mężatki. W trakcie uczestnicy mogli wspólnie odśpiewać pieśni patrotyczne, legionowej, ale i biesiadne. Było frywolnie, ale i poważnie. Minutą ciszy uczczono tych, którzy o niepodległość musieli walczyć. Na stoły przynoszono też tradycyjne, wielkopolskie jadło: pyry z gziką, żurek i bigos. O to, żeby goście nie wyszli z wesela głodni zadbały panie z Koła Gospodyń Wiejskich.
Z uwagi na ograniczone możliwości lokalowe w weselu mogło uczestniczyć tylko 150 osób. To, co pojawiało się w kieliszkach nie było też atrapą. Na kieliszek wódki od drużby mógł liczyć każdy, kto zdecydował się zaśpiewać Młodej Parze.
Dla tych, którzy się nie "załapali" na wejściówki mamy kilka migawek z Golińskiej Biesiady Niepodległościowej.