Mieszkańcy Witaszyc za swój bohaterski czyn z czasów II wojny światowej zostaną upamiętnieni na tablicy, która zostanie odsłonięta w sąsiedniej gminie Dobrzyca.
Wydarzenia miały miejsce na samym początku wojny - we wrześniu 1939 roku. Wówczas niemieccy żołnierze zajęli Dobrzycę i zaczęli gnębić mieszkańców.
Jeden z dobrzyczan zwrócił się do swojego krewnego z Witaszyc z prośbą o pomoc. Franciszek Samela zebrał grupę tak zwanej Straży Porządkowej, która przygotowywała się do obrony cukrowni w Witaszycach.
Udali się oni do Dobrzycy i odbili miejscowość. Niemcy uciekli. Franciszek Samela został ranny i zmarł jakiś czas później w szpitalu. Pozostali członkowie grupy stracili życie w obozach koncentracyjnych albo zostali straceni na poznańskiej Cytadeli.
Z inicjatywy Towarzystwa Miłośników Ziemi Dobrzyckiej na budynku Urzędu Miejskiego w Dobrzycy odsłonięta zostanie tablica upamiętniająca tamte wydarzenia.
Uroczystości odbędą się 27 grudnia. Rozpoczną się o godzinie 17.00 mszą świętą w kościele p.w. św. Tekli w Dobrzycy. Po niej nastąpi odsłonięcie tablicy.
„Jesteśmy dumni, że nasi mieszkańcy zostali upamiętnieni na tej tablicy. Zapraszamy mieszkańców do udziału w tej uroczystości” - napisał Aleksander Szczepański ze Stowarzyszenia na Rzecz Witaszyc.
Na uroczystości do Dobrzycy pojedzie z Witaszyc autokar. Są jeszcze wolne miejsca. Chęć uczestnictwa można zgłaszać do Anieli Kuberki, prezesa Stowarzyszenia na Rzecz Witaszyc, pod numerem telefonu: 784-550-263.
W 1939 roku Dobrzyca leżała 35 km od granicy niemieckiej. Już 5 września zmotoryzowana kompania wojsk niemieckich zajęła miasto. Mieszkańcy okolicznych miejscowości nie pozostali jednak bierni wobec tych wydarzeń. Na wieść o zajęciu Dobrzycy 6 września postanowili odbić ją z rąk niemieckich.
Śmiałkowie byli mieszkańcami pobliskich Witaszyc - byli członkami polskiej straży porządkowej. Dowodził nimi st. wachmistrz Franciszek Samela. Zaatakowali władze niemieckie. Doszło do wymiany ognia, w wyniku czego dowódca został ciężko ranny (Franciszek Samela zmarł w Kutnie, w drodze do szpitala). Ale odniesiono pewien sukces. Przerażani Niemcy zaczęli uciekać. Herbert Laube zbiegł do zamieszkanego w większości przez Niemców Koźmińca.
- Wykorzystując zaistniałe zamieszanie, mieszkanki dobrzyckiego rynku: Florentyna Świerzbinowicz oraz Urszula i Maria Lasocińskie, wkroczyły do Ratusza, zerwały niemieckie flagi, zniszczyły portret Hitlera i przywróciły na miejsce polskiego orła - opowiadał swego czasu Kazimierz Balcer.
Niemcy jednak szybko wrócili. A uczestnicy tych zdarzeń, nazywanych powstaniem dobrzyckim, spotkali się z licznymi represjami. Kilkoro spośród nich zostało skazanych na karę śmierci, wielu więziono w hitlerowskich katowniach. Ci z kolei, którzy nie zostali złapani, byli poszukiwani i musieli ukrywać się przez cały okres wojny.
Dlatego też TMZD apelowało o uhonorowanie wspomnianych wydarzeń na specjalnej tablicy na Rynku. W sprawie interweniował radny Bartłomiej Rogala. Burmistrz gminy odpowiadał wówczas, że gmina podejmie stosowne kroki, by upamiętnić tamte wydarzenia.
I… udało się! Czujni obserwatorzy mogą zauważyć, że na Rynku w Dobrzycy zamontowana została już stosowna tablica.