reklama
reklama

Nie mogła przybijać "piątek" z mężczyznami - Zofia Ślachetka z Jarocina o wyjeździe do Arabii Saudyjskiej [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Nie mogła przybijać "piątek" z mężczyznami - Zofia Ślachetka z Jarocina o wyjeździe do Arabii Saudyjskiej [ZDJĘCIA] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
24
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Wiadomości Zofia Ślachetka z Jarocina pojechała z grupą cyrkowców z całej Polski na występy w Arabii Saudyjskiej. W zeszłym roku jej charakteryzację diabłów można było zobaczyć w czasie misterium Męki Pańskiej, wystawionego w kościele św. Antoniego Padewskiego. Nam opowiada o tym, jak zaczęła się jej przygoda z kuglarstwem i charakteryzacją oraz jak została przyjęta przez arabską publiczność.
reklama

Jak zaczęła się twoja przygoda z teatrem ognia?

Kilka lat temu do Jarocina przyjechał ojciec Kordian, który stworzył Uliczny Teatr Ognia ,,Anthony Street”. Moje dwie starsze siostry przez wcześniejszą znajomość ojca, zachęciły mnie do uczestniczenia w spotkaniach kuglarskich. To właśnie tam poznałam wielu instruktorów, którzy nauczyli mnie podstaw. Tak zaczęła się moja pasja. Miałam wtedy 11 lat, czyli ogólnie kręcę ogniem już blisko osiem lat. Od samego początku pielęgnuję i rozwijam tę pasję. Po maturze, którą pisałam w tym roku w Akademii Dobrej Edukacji, stwierdziłam, że w te najdłuższe wakacje przed studiami chcę jeszcze bardziej rozwinąć się kuglarsko i doświadczyć nowych sytuacji. 

A jak to się stało, że trafiłaś na występy do Arabii Saudyjskiej?

Aktualnie stawiam na mocny samorozwój i nowe doświadczenia. Napisałam do kilku firm z zapytaniem o podjęcie współpracy na wakacje i się udało. Z firmą ,,Mosaic” współpracowałam już wcześniej i jestem wdzięczna za możliwości, które dzięki niej dostałam. Z ekipą z całej Polski pojechałam do Arabii Saudyjskiej. Były tam osoby po szkole cyrkowej, ale też ludzie, którzy sami nauczyli się sztuki cyrkowej.

Co ci najbardziej utkwiło w pamięci z tego wyjazdu?

Arabia to zupełnie inny klimat. Ciągłe upały 46-stopniowe i wysoka wilgotność towarzyszyły nam przez cały wyjazd. Było to więc ciekawe doświadczenie również pod względem pogody. W naszym klimacie, podczas ciepłych dni, kręcenie ogniem nie sprawia większego problemu, jednak przez obecną suszę należy uważać, bo łatwo o pożar. Natomiast zimą trudniej odpala się ogień. W Arabii podczas kręcenia w 46-stopniowym upale, ogień całkiem inaczej się zachowywał: szybciej się odpalał, za to łatwiej się było poparzyć, ale też wilgotność sprawiała, że łatwo było go ugasić. Oprócz pokazów ognia w resortach, chodziłam również na szczudłach, tańczyłam i koordynowałam nasze próby i spektakle. Zakres pokazów był szeroki - od cyrkowej żonglerki, monocykli, do płonącego koła cyra, pokazów magii, akrobatyki i tańca. 

Najlepsze wspomnienia? Myślę, że sam przyjazd i niespodzianki od pracodawców. Zaraz po przyjeździe na miejsce, dostaliśmy zadanie, aby zrobić spektakl. Otrzymaliśmy wytyczne, żeby wpleść sztuczki cyrkowe w historię, żeby było bardziej teatralnie. Jako grupa z całej Polski, która pierwszy raz widziała się na lotnisku, mieliśmy dwa dni na poznanie się i splecenie ze sobą naszych umiejętności, co było już samo w sobie wyzwaniem. Ja byłam koordynatorką grupy i części teatralnej. To, co ci ludzie potrafili, to było cudowne i dla mnie czasami abstrakcyjne, jak np. jazda na monocyklu i skakanie przy tym na skakance. Dzięki ich umiejętnościom - stworzenie spektaklu było naprawdę przyjemną i ciekawą pracą. To są też bardzo ambitni ludzie, od których dużo się nauczyłam. Razem zrobiliśmy w sumie dwa takie spektakle. Pierwszy pod nazwą „Marionetki”,  a drugi wzorowaliśmy na „Alicji w krainie czarów”.  Naprawdę, ogrom pracy włożyliśmy w oba projekty. Robiłam również makijaże naszym artystom - dzięki temu mogłam połączyć wszystkie swoje pasje.

Co cię skłoniło do zajęcia się charakteryzacją?

Przygoda z charakteryzacją zaczęła się pięć lat temu. Na początku oglądałam na YouTubie filmiki Agnieszki Grzelak – od takich normalnych makijaży, poprzez bodypainting aż do krwawych charakteryzacji z ranami otwartymi. Zaczęłam wykorzystywać domowe sposoby na rany z  żelatyny i barwników, próbowałam zrobić  sztuczną krew i to mi się spodobało. W szkole miałam możliwość nauczenia się jak stworzyć film, polubiliśmy tworzenie horrorów. Znaleźliśmy konkurs na film grozy i postanowiliśmy się zgłosić, to właśnie wtedy miałam pierwszy raz możliwość wykorzystania moich charakteryzacji dla większej publiki. Mogłam spełnić się jako charakteryzatorka tworząc iluzję rozcięcia głowy siekierą, postarzenie lateksem czy rozlewy krwi, wszystkie te makijaże można zobaczyć na moim Instagramie @charakteryzator.eczka  Dzięki tej produkcji mogłam poćwiczyć naprawde różne techniki charakteryzatorskie. Planuję nadal rozwijać się z charakteryzacją, ale i z kuglarstwem. Lubię też łączyć te dwie pasje.  Aktualnie jestem zapisana właśnie do szkoły charakteryzatorskiej w Warszawie, do Studium Dziewulskich. Planuję również w niedalekiej przyszłości spróbować swoich sił w szkole cyrkowej w Julinku.

Jak twoi rodzice reagują na takie pomysły?

Jak już wspomniałam, mam 2 siostry. Są starsze, już wcześniej przetarły mi wiele szlaków, więc przy trzecim dziecku rodzicom jest już łatwiej zaakceptować niektóre szalone pomysły. Myślę, że już się przyzwyczaili, że my nie możemy usiedzieć w miejscu i, że siostry Ślachetki ciągle gdzieś muszą być, są przyzwyczajeni do tego, że nie robimy takich standardowych rzeczy. Gdy zaczynałam kręcić ogniem, to oczywiście martwili się, ale wiedzieli, że idzie to w dobrą stronę. Teraz, jak im wysyłam jakieś zdjęcia i piszę: „mamo, patrz, połykam ogień”, to nie jest dla rodziców nic nowego. Akurat z wyjazdem do Arabii mama się bardzo stresowała, ale śledziła wszystko, co publikowałam i wiedziała o wszystkim na bieżąco. Zawsze wszystko im relacjonuję na bieżąco i wysyłam zdjęcia, wiedzą o wszystkim w pierwszej kolejności, a z każdym wyjazdem stres jest coraz mniejszy.

Jak byliście odbierani przez tamtejszą publiczność? Czy zauważalne były duże różnice kulturowe?

Podobno w Arabii wiele już widziano, wcześniej były już tam inne grupy cyrkowe z tej firmy, dlatego było to lekkie wyzwanie, żeby pokazać coś nowego. Stąd też teatralne historie. Jak podchodziłam z ogniem blisko ludzi, to byli zaskoczeni. Ze względu kulturę tego kraju, musiałam zasłaniać większość mojego ciała. Kiedy na przykład miałam sukienkę, to musiałam pod nią zakładać legginsy. Kiedy byłam na szczudłach i przybijałam „piąteczki”, to nie mogłam robić tego z mężczyznami. Natomiast, odbiór był bardzo dobry. Ludzie nas nagrywali. Robili sobie zdjęcia i czuć było od nich pozytywną energię. Obawiałam się bariery językowej, ale wszędzie porozumiewaliśmy się po angielsku. Przez moje długie blond włosy byłam oglądana ze wszystkich stron przez wszystkich. Idąc ulicą wszyscy się po prostu patrzyli na nas.

Czy podczas pobytu w Arabii Saudyjskiej był czas na zwiedzanie?

Na zwiedzanie nie było za bardzo czasu. Raczej skupiliśmy się na tym, żeby wszystko dopiąć przed przedstawieniami. Mieliśmy masę prób i częste występy, głównie w tym resorcie. Mieliśmy też parę wyjazdów do innych resortów. Resort jest jakby taką bańką. Tam jest wszystko poukładame, a poza miastem zdziwiło mnie np. to, że było bardzo dużo bezdomnych kotów i to jest wręcz przerażający widok. Pomiędzy miastem a życiem w resorcie jest duży kontrast.

Od powrotu z Arabii już trochę minęło. W mediach społecznościowych widziałam, że brałaś udział w inscenizacji w Malborku…

Dwa dni temu wróciłam z Malborka, z inscenizacji historycznej “Oblężenie Malborka”, w którym bierze udział 20 ogniowców - kuglarzy. Takie spotkania to zawsze jest wymiana doświadczeń, dzielenie się swoimi sposobami, tajnikami albo okazja, aby nauczyć się nowych sztuczek. Jest tam wspaniały choreograf - Sebastian Frodyma, półfinalista ,,Mam Talent”, któremu jestem wdzięczna za szansę uczestniczenia w tym wydarzeniu.

Dzięki tej inscenizacji można naprawdę poczuć średniowieczny klimat. Całe wydarzenie trwa kilka dni, jest tworzona wioska rycerska, okazja do stworzenia swoich świec z wosku, nauka władania mieczem czy zwiedzanie zamku i pokazy walk rycerskich. Polecam to wydarzenie i zachęcam, żeby w przyszłym roku wybrać się na taką inscenizację.

Jakie masz teraz marzenia?

Uważam, że nie ma rzeczy niemożliwych i, że jeżeli się chce, to się do tego dąży. Ja chcę nadal rozwijać się kuglarsko. Miejscowy teatr dał mi te podstawy, dzięki którym mogę iść dalej. Jak mam okazję, to dołączam do innych teatrów, np. jestem też w teatrze ognia „Taro” w Gdańsku. Będąc w Warszawie też planuję współpracować z ulicznymi artystami - mam z tym dobre doświadczenia. Dużo dają też grupy facebookowe. Jestem animatorką zajęć dla dzieci i zawsze tam jest mnóstwo ogłoszeń, z których można skorzystać.

Mam takie marzenie, żeby zrobić wyjątkowy sprzęt ogniowy, dokładniej spódnicę ogniową. Na szczęście, na ten moment mamy tak duży zasób instruktarzy w internecie, że każdy może znaleźć coś dla siebie. Jest wiele tutoriali z instrukcjami, jak się czegoś nauczyć, więc jeżeli coś mi się spodoba, to patrzę i próbuje faktycznie odwzorować ten trik. Nie zawsze to wychodzi od razu i siniaków miałam pełno, ale są takie triki, których się uczyłam pół roku, ale jest satysfakcja jak już w końcu wychodzi. Aktualnie nauczyłam się połykać ogień. 

Czyli warto szukać samemu, a nie liczyć, że ktoś odkryje nasz talent?

Oczywiście, warto zrobić pierwszy krok i samemu szukać możliwości. Po jakimś czasie ludzie sami do mnie piszą z propozycją współpracy. Zawsze jednak warto próbować, bo a nuż się uda i będzie fajna przygoda - jak na przykład ja miałam z Arabią. Myślę, że czasami mało wystarczy, żeby coś zacząć.  

Wspominałaś o filmach, które robiłaś w szkole. W zeszłym roku wykonałaś jednak charakteryzację wszystkich diabłów biorących udział w misterium Męki Pańskiej w Jarocinie...

Stowarzyszenie Bellator Societas, które robi inscenizację i zajmuje się rekonstrukcją historyczną, to też to jest ciekawe środowisko, które mnie interesuje. Przy okazji misterium mogłam wykorzystać swoją pasję i pokazać moje prace na większą skalę. W porównaniu z filmami, też widać było, że robię postępy. Współpracowałam też z teatrem „Futryna” i tam również mogłam się spełnić bardziej makijażowo. Moim marzeniem jest w przyszłości znaleźć się na planach filmowych, sesjach - jako charakteryzatorka i jeździć po świecie.

Na razie udaje się godzić wszystkie pasje. W przyszłości, gdy któraś z tych gałęzi bardziej się rozwinie, będziesz musiała dokonać wyboru...

Praca charakteryzatora jest bardziej pracą backstage'ową, z tyłu sceny, a praca kuglarza na scenie. Sama nadal się zastanawiam, czy to jest do połączenia, ale z jednego ani drugiego nie chcę rezygnować. Na ten moment udaje się to godzić. Jest to wręcz zadziwiające dla mnie jak bardzo się łączy. Makijaż naprawdę dużo zmienia w trakcie występów i może bardzo urozmaicić wizualny odbiór show. 

W sierpniu wsiadam na statek, gdzie będę pracować z dziećmi jako animatorka. Tam również wykorzystuję swoje umiejętności kuglarskie, prowadząc warsztaty cyrkowe. Będę tam już drugi rok. To, że dzieci poznają podstawy żonglerki czy kręcenia talerzykami, uczy ich balansu, orientacji. Chociaż początkowo wydaje się to bardzo trudne, że prawa ręka rzuca, a lewa kręci - z czasem robi się to prostsze. Rejsy są z Gdyni do Karlskrony. Rano jesteśmy około 7.00 w Gdyni, a wieczorem, około 21.00 - w Szwecji. Animację mamy rozpisaną na dwa bloki, a do tego jest kino i disco. Są warsztaty cyrkowe, ale i malowanie twarzy, więc znów mogę połączyć wszystkie swoje pasje.

A poza tym, bardzo lubię tańczyć. To moja kolejna pasja, którą łączę z ogniem. Nazwałabym się bardziej tancerką z ogniem, bo taniec jest to taki dodatek, który nadaje temu całkiem inny wydźwięk. Nie lubię powtarzalności. Lubię coś dodać od siebie i łączyć właśnie te triki z tańcem i robić coś innego, własnego.

Masz wiele planów na wakacje, ale wszystkie związane z pracą. Czy we wrześniu też coś planujesz, czy będziesz miała czas na odpoczynek?

We wrześniu mam nadzieję, że potwierdzi się kolejny wyjazd do Arabii lub w ogóle doświadczenie innej pracy, czyli zbieranie winogron we Francji. Jestem otwarta na wszystkie propozycje. Od razu po maturze, w maju byłam już na Mazurach jako animator na zielonych szkołach. Prowadziłam tam również warsztaty cyrkowe. Na bieżąco współpracuję z Jarocińskim Ośrodkiem Kultury i tam też proponuję różne warsztaty, więc myślę że jeszcze we wrześniu coś podziałam.  

Chciałam zaprosić moich znajomych, poznanych w Arabii cyrkowców, żeby wprowadzili nowości do Jarocina - np. pokaz iluzji. Przygotowuję się na nowe współprace i doświadczenia, w których będę mogła połączyć pracę z odpoczynkiem. 

 

ZOBACZ RÓWNIEŻ

Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.  

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama