Licealiści i nauczyciele Liceum Akademia Dobrej Edukacji im. Czesława Niemena w Jarocinie zawieźli dary dla mieszkańców Ośrodka dla Cudzoziemców w Lininie.
Licealiści z ADE nie chcemy być jak św. Mikołaj
To była spontaniczna akcja. Miała być szybką odpowiedzią na post, który zamieścił na Facebooku znany jarociniakom ojciec Cordian Szwarc. Franciszkanin prosił o spakowanie i wysłanie paczek z zawartością konkretnych rzeczy dla mieszkańców Ośrodka dla Cudzoziemców w Lininie.Licealiści nie tylko je zebrali, ale i sami dostarczyli na miejsce.
- Od samego początku nasz pomysł na akcję „Bus zrozumienia” był taki, że nie chcemy być jak św. Mikołaj, który zasypuje potrzebujących górą ciuchów i znika z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku - tłumaczy Karolina Maćkowiak, dyrektor ADE Jarocin. - Idea była taka, że zbieramy dokładnie te rzeczy, które są potrzebne, zawozimy je do ośrodka, poznajemy mieszkańców, spędzamy z nimi czas, rozmawiamy i przeprowadzamy warsztaty dla naszej młodzieży. Wchodzimy w świat, w którym ci ludzie żyją, aby wiedzieć, jak pomagać dalej, także niematerialnie, bo akcja nie była jednorazowa - dodaje szefowa ADE.
Zbieranie potrzebnych rzeczy codziennego użytku miało odbyć się w zamkniętym gronie uczniów, ich rodziców i nauczycieli. Odzew był natychmiastowy i Hol Niemena w akademii szybko się zapełniał. Okazało się jednak, że informacja o zbiórce przedostała się „do miasta”. Rozdzwoniły się telefony i do placówki zaczęły trafiać dary od mieszkańców Jarocina.
W rezultacie do Ośrodka dla Cudzoziemców w podwarszawskim Lininie pojechał autobus, którego bagażnik załadowany został kilkunastoma kartonami z darami. Udała się tam także grupa licealistów i nauczycieli z ADE.
Licealiści z ADE. Zajęcia z franciszkaninem
Ośrodek w Lininie mieści się w dawnych bazach wojskowych. Jest położony w lesie, oddalony od tras komunikacyjnych i pobliskich miejscowości. Przebywają tam głównie Czeczeni i Afgańczycy. Ci pierwsi są tam już od kilku lat, a w ostatnich miesiącach dołączyli do nich ewakuowani z Kabulu Afgańczycy.
- To dokładnie ci „szczęściarze”, których jakiś czas temu mogliśmy oglądać w serwisach informacyjnych. Uciekając przed talibami, udało się bowiem wydostać z Kabulu w ramach ewakuacji afgańskich współpracowników Polskiego Kontyngentu Wojskowego oraz polskiej dyplomacji - wyjaśnia Karolina Maćkowiak.
Cudzoziemcy poszukują pracy, ale nie jest to łatwe, ponieważ w pobliżu ośrodka są tylko małe wioski.
Kilka tygodni temu placówkę odwiedził zaprzyjaźniony z ADE brat Cordian Szwarc, który od roku pełni funkcję zastępcy dyrektora Caritas Polska. Okazuje się, że franciszkanin wraz z grupą młodych wolontariuszy regularnie odwiedzają Linin, gdzie między innymi prowadzą zajęcia integracyjne i międzykulturowe dla mieszkańców.
Mając taki przykład, grupa młodzieży z ADE postanowiła włączyć się do akcji wolontariackiej.
- Przed przyjazdem do Linina byłem trochę zestresowany, wręcz przestraszony. Radiowóz przed wjazdem też mnie nie zachęcił. Udaliśmy się na świetlicę trochę wycofani - relacjonuje jeden z uczestników wyjazdu - Mikołaj Maćkowiak. I dodaje: - Kompletnie niepotrzebnie. Zarówno Afgańczycy jak i Czeczeni okazali się bardzo przyjaźni, wręcz szukający kontaktu. Miałem przyjemność porozmawiać z dwoma chłopakami, którzy 1,5 miesiąca temu przylecieli z Afganistanu do Polski. Okazało się, że obaj marzą by zostać profesjonalnymi piłkarzami.
Inna uczennica ADE - Róża Pelec, przyznaje, że spotkanie w ośrodku ją zaskoczyło.
- Wyobrażałam sobie to zupełnie inaczej i bardziej abstrakcyjnie, a okazało się, że jest to po prostu paczka super dzieciaków chętnych do rozmowy i zabawy - mówi. Licealiści są przekonani, że zapamiętają ten wyjazd na długo, jak nie na całe życie. - Lekcja, którą przeszliśmy, była lekcją pokory i doceniania tego, co mamy. Dobrze, że istnieją takie ośrodki, jak ten, który odwiedziliśmy. Warto pomagać, nawet jeśli to tylko składanie origami czy przyniesienie ubrań, które i tak byśmy wyrzucili - podsumowuje wyjazd uczennica Marta Dankowska.
Licealiści z ADE. Uchodźcy nie chcą żyć z danin i zasiłków
Uczestnicy spotkania mieli także okazję do rozmów z dorosłymi mieszkańcami ośrodka.
- O czym mówili? O czekaniu na azyl, o nadziei na pracę i mieszkanie, o planach na życie. Wielu z nich, głównie Afgańczycy, to wykształceni ludzie, którzy świetnie mówią po angielsku, chcą podjąć pracę, nie chcą żyć z danin i zasiłków, ale potrzebują pomocy, bo nie mogą spokojnie żyć w swoim kraju - podkreśla Karolina Maćkowiak.
„To była magiczna niedziela” - tak uczestnicy wyprawy opisali swoje pierwsze wrażenia podczas podróży powrotnej. „Nim palniesz, że jesteś przeciwko uchodźcom, poczytaj, posłuchaj, zobacz, poznaj konkretnego człowieka. Jest taki sam, jak ty…” - pisali w mediach społecznościowych.
Jarocińscy licealiści a ADE zapowiadają, że w planach są kolejne wyjazdy.
- Myślimy o kilkudniowym pobycie, aby móc głębiej wejść w relacje z dziećmi i ich rodzicami. Jestem bardzo dumna z moich uczniów - przyznaje dyrektor ADE.
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.