Z protestującymi pracownikami szpitala spotkali się dziennikarze, również z mediów ogólnopolskich, takich jak TVN i Polskie Radio. Załogę lecznicy wsparli lokali działacze partii Razem [o poprzednim proteście przeczytasz TUTAJ].
Pielęgniarki i położne z jarocińskiego szpitala boją się o swoją pracę
Do protestu doszło dzisiaj w południe. Przed wejściem głównym do szpitala zgromadziła się grupa pielęgniarek i położnych. Dlaczego właśnie one? Bo w założonych przez prezes szpitala zmianach, działalność dwóch oddziałów: położniczego i noworodkowego, na których pracują, ma zostać dostosowana do potrzeb zmniejszającej się liczby porodów, czyli ograniczona. A 8 osób dostało propozycję innej formy zatrudnienia - kontraktu albo umowy zlecenia.
- Cały czas słyszymy tylko liczby, tabelki, straty, że za dużo nas pracuje, no trudno, wszędzie zwalniają. Ja mam magistra ze specjalizacją i co, mam teraz iść do sklepu, po co tyle lat kształcenia? Po co to, żeby zostać teraz na bruku? - pytała jedna z protestujących położnych. - My wcale nie mamy mało porodów. Chcemy się rozwijać, ale nikt tego nie chce z nami robić. My, jako położne same tego nie zrobimy - zaznaczyła.
Dwa lata temu w jarocińskim szpitalu odbyło się 540 porodów, w ubiegłym roku - 430, a w tym o tej pory prawie 300.
Ordynator ginekologii i położnictwa: „Jest prowadzony czarny pijar wokół naszego oddziału”
Głos zabrał też ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego Miłosz Matuszczak.
- Dzisiaj sytuacja oddziału jest zła. Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że jest to zagrożenie dla życia i zdrowia pacjentek, ponieważ personel został tak zredukowany, że nie jesteśmy w stanie zagwarantować prawidłowej opieki - stwierdził.
I dodał:
- Panuje chaos informacyjny. To, co mamy uzgodnione z zarządem szpitala, za kilka dni już nie obowiązuje. Co za tym idzie nie wiemy, co mówić ciężarnym pacjentkom. Jest prowadzony czarny pijar wokół naszego oddziału, że nic nie robimy i tylko generujemy długi.
Miłosz Matuszczak podkreślił, że problem zmniejszającej się liczby porodów i niżu demograficznego dotyczy całego kraju. Jego zdaniem do pogłębiającej się nienajlepszej sytuacji finansowej położnictwa przyczynia się również niewystarczająca wycena świadczeń przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
- My, jako oddział, przez lata wypracowaliśmy sobie całkiem dobrą markę. Mamy odpowiednią kadrę, sprzęt i wyposażenie a także nowe sale z łazienkami - podkreślił ordynator.
W proteście przed szpitalem uczestniczyli lokalni działacze partii Razem.
- Szpital w Jarocinie znalazł się w sytuacji, w której kobiety, takie jak ja, boją się zachodzić w ciążę, bo nie wiedzą, czy otrzymają odpowiednią opiekę. Jarocin intensywnie się rozwija. Jest tu sporo młodych osób, młodych par chcących założyć rodzinę. Ale w sytuacji zamknięcia oddziału położniczego, najbliższe porodówki znajdują się w odległości 25 albo 40 kilometrów. To jest naprawdę dużo, szczególnie w sytuacjach wymagających natychmiastowej interwencji - mówiła do zebranych Joanna Bober z partii Razem.
Prezes szpitala: „Nie ma likwidacji oddziałów i nie chciałaby, żeby to było wykorzystywane politycznie"
Protestujący i przedstawiciele mediów spotkali się z prezesem szpitala. Pytali o to, jaka jest obecnie sytuacja szpitala a szczególnie dwóch oddziałów - położnictwa i noworodkowego.
- Chcę z całą mocą podkreślić, że nie ma likwidacji oddziałów i nie chciałabym, żeby to słowo było wykorzystywane do różnego rodzaju rozgrywek politycznych i wprowadzania zamętu, bo to nie jest potrzebne szpitalowi - stwierdziła Beata Walczak-Silińska.
I podkreśliła:
- Pracujemy normalnie, w pełnym zakresie. Żaden wniosek o likwidację czy zamknięcie jakiegokolwiek oddziału nie trafił do wojewody. To prawda, że część pielęgniarek i położnych otrzymała propozycję innej formy zatrudnienia. Zawiesiliśmy też część łóżek na położnictwie. Ale jest to związane ze zmniejszającą się liczbą pacjentek. Obłożenie w ostatnim czasie na tych łóżkach wynosiło około 60%.
Prezes szpitala wyjaśniła, że działalność oddziałów położniczego i noworodkowego, w takim samym, jak do tej pory zakresie, zostanie wcielona od oddziału wieloprofilowego, który ma powstać w szpitalu.
- Żeby tak się stało muszą jednak zostać zlikwidowane dotychczasowe nazwy tych oddziałów, bo one nie będą już pod nimi funkcjonowały. Domyślam się, że stąd powstało zamieszanie i powtarzane jest to słowo „likwidacja” - stwierdziła Beata Walczak-Silińska.
Temat sytuacji Szpitala Powiatowego w Jarocinie omawiany jest na dzisiejszym posiedzeniu Rady Powiatu Jarocińskiego [LINK do TRANSMISJI TUTAJ].
PONIŻEJ publikujemy stanowisko zarządu Szpitala Powiatowego w Jarocinie przesłane dzisiaj do naszej redakcji.
„Szpital Powiatowy w Jarocinie potrzebuje przede wszystkim stabilności i spokoju w codziennym funkcjonowaniu. Wykorzystywanie bieżącej sytuacji szpitala do celów politycznych nie służy ani pacjentom, ani pracownikom, a ponadto negatywnie wpływa na wizerunek placówki w oczach społeczności lokalnej.
Priorytetem Zarządu Szpitala jest zapewnienie bezpieczeństwa zdrowotnego mieszkańcom powiatu oraz utrzymanie wysokiej jakości świadczonych usług. Szpital realizuje wszystkie zadania wynikające z umów z NFZ i zapewnia całodobową opiekę medyczną. Oddziały funkcjonują w sposób gwarantujący zachowanie bezpieczeństwa pacjentów. Zarząd apeluje o odpowiedzialny dialog oraz o powstrzymanie się od prób upolityczniania spraw związanych z funkcjonowaniem Szpitala.”
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.