reklama
reklama

Kardynał Stefan Wyszyński w Jarocinie. Tak zapamiętano wizyty błogosławionego

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Beatyfikowany w tym roku ks. kard. Stefan Wyszyński kilkukrotnie odwiedzał Jarocin. Tym wizytom zawsze towarzyszyły spore emocje i zapadły na długo w pamięci uczestników.
reklama

Wizytom Wyszyńskiego w naszym mieście i okolicznych miejscowościach zawsze towarzyszyła szczególna atmosfera i niezwykły nastrój. Odwiedziny te niekiedy niosły za sobą głośne i istotne dla jarociniaków zmiany, innym razem, niespodziewane, zaskakiwały wiernych i rzutowały na los indywidualnych jednostek.

Pierwsze wzmianki historyczne o obecności kardynała Wyszyńskiego w Jarocinie dotyczą 3 lutego 1957 roku. Wtedy to ówczesny prymas pojawił się w naszym mieście i odprawił mszę świętą w kościele Chrystusa Króla.

Wyszyński w Jarocinie. „Podnieśli auto z biskupem"

Pewne wydarzenie szczególnie wryło się w pamięć starszych parafian. Jedni przekazują je jako zasłyszaną ciekawostkę, inni prawdziwe wydarzenie. Wszyscy podkreślają ogromną estymę i uznanie jakim cieszył się wśród wiernych Prymas Tysiąclecia.

Wizyta była niczym święto. Czuło się radość, ale i napięcie. - Czarne auto z prymasem wjechało na rynek i zatrzymało się na wysokości apteki. Rozentuzjazmowany tłum nie dał wysiąść Wyszyńskiemu - opowiada pani Monika. - Wtedy chyba Kończalik rzucił hasło „ponieśmy Kardynała”. Jak stali, tak zrobili. Złapali za auto, podnieśli i poszli razem z Wyszyńskim do bramy kościoła. Brak pisanych źródeł tego wydarzenia. Może sam Wyszyński nie chciał, by przedostało się to szerzej? - Pamiętam to zdarzenie. Byłem co prawda dzieckiem i nie było mi dane zobaczyć na własne oczy, ale ludzie to sobie opowiadali. Byli pod wrażeniem - mówi pan Leszek. - Pewnie nikt o tym nie pisał, bo wszędzie cenzura no i wszechobecna bezpieka - dodaje po chwili zastanowienia.

Duchowny wyraził poparcie dla budowy kościoła ojców Franciszkanów, a co za tym idzie opowiedział się za podziałem naszego miasta na trzy parafie (wcześniej funkcjonowały dwie - Chrystusa Króla i św. Marcina). Oficjalna decyzja w tej sprawie została podjęta w roku 1961, kiedy to kardynał Wyszyński zatwierdził ustalony cztery lata wcześniej podział.

Wyszyński. Poświęcił kamień węgielny pod kościół

Jak można odczytać z dostępnych źródeł, Prymas Polski pojawił się w samym Jarocinie później jeszcze trzykrotnie. 15 i 16 maja 1971 roku wizytował w parafię pw. Chrystusa Króla, wynikiem czego 28 maja ówczesna władza oficjalnie uznała istnienie tej wspólnoty. Z kolei 29 maja kardynał wydał dekret, zgodnie z którym proboszczem parafii pw. Chrystusa Króla został ks. Bronisław Jankowski.

W tamtym czasie znane było gorące poparcie i osobiste zaangażowanie prymasa w sprawy jarocińskich Franciszkanów. Tak 18 czerwca 1977 roku Wyszyński, w towarzystwie 60 duchownych ze wspólnoty franciszkańskiej, poświęcił kamień węgielny pod budowę miejscowego kościoła w powstającej parafii św. Antoniego z Padwy. Kardynał odprawił wtedy mszę świętą przy ołtarzu polowym i odczytał słowo Boże. Już 4 października 1979 osobiście dokonał konsekracji wyżej wspomnianego kościoła. Na ważnej uroczystości licznie zgromadzili się wierni oraz inni kapłani i zakonnicy.

Ludzie witali prymasa Wyszyńskiego ze wzruszeniem

Zdecydowanie wyjątkowa była wizyta księdza Wyszyńskiego w parafii żerkowskiej w roku 1960. Na przekór reżimowi komunistycznego państwa, bez rozgłosu i specjalnych przygotowań ze strony mieszkańców, prymas pojawił się w Żerkowie 26 kwietnia w celu doglądu stanu miejscowych budynków, kościoła i cmentarza. Kardynał wziął też udział w bierzmowaniu,  które ze względu na wizytację miało zostać przesunięte na wcześniejszy termin. Dostojnik pozostał w Żerkowie kilka dni, odbywając wycieczkę po okolicy, przez Brzostków do śmiełowskiego pałacu. Mimo, że o odwiedzinach miało wiedzieć niewielu, to w Śmiełowie licznie zgromadzeni mieszkańcy okolicznych miejscowości ze wzruszeniem przywitali duchownego. Ten udzielił im błogosławieństwa, które miejscowi zapamiętali na długo.

 „Pamiętam, byłam bierzmowana przez kardynała Wyszyńskiego. Rozmawiałyśmy z nim, emanował spokojem i dobrocią” - napisała jedna z mieszkanek, pod wpisem śmiełowskiego Muzeum Adama Mickiewicza, wspominającym wizytę Prymasa Polski w Żerkowie. Takich wspomnień jest znacznie więcej. - Miałam 7 lat, ale czułam i do dzisiaj to pamiętam, że coś ważnego się dzieje - mówi pani Joanna. - Jak wracaliśmy z kościoła, to chyba wszyscy sąsiedzi z nami szli. Kto wtedy mógł, to był na tej mszy w kościele, albo tuż pod. A potem ta ogromna radość, że będzie nowa świątynia.  

Straszyli nas, że biskup Wyszyński daje w twarz

- 26 kwietnia 1960 roku na zaproszenie ks. proboszcza, prałata Feliksa Błażejewskiego do mojego rodzinnego miasta przybył Stefan Kardynał Wyszyński. Przebywał w Żerkowie 3, 4 dni? Dokonał bierzmowania uczniów mojej, o rok młodszej i rok starszej klasy. Byliśmy straszeni przez starszych kolegów, że podczas bierzmowania biskup daje w „twarz”. Okazało się, że tylko przyłożył do policzka dwa palce - opowiada. - Na prośbę ks. Feliksa Błażejewskiego w ciepły wieczór parafianie żerkowscy oraz mieszkańcy okolicznych wsi o godz. 21.00 zebrali się na położonym nad miastem cmentarzu, zapalili na grobach świeczki jak w święto Wszystkich Świętych i zaśpiewali „Apel jasnogórski”. A Prymas stał na ganku probostwa i zasłuchany błogosławił wiernych. W okresie przygotowań i obchodów 1000-lecia państwa Polskiego Apel śpiewany był na melodię napisaną przez orionistę ks. Stanisława Ormińskiego. Ponieważ z okazji pobytu Kardynała miało zjechać się dużo księży, z naszego domu wypożyczony został rozkładany stół na 24 osoby wraz z krzesłami - wspomina pan Andrzej Fiebig pochodzący z Żerkowa.

Bezpieka krok w krok za prymasem Wyszyńskim 

Tamtejszym zdarzeniom nieskrycie przyglądali się funkcjonariusze bezpieki, z którymi Wyszyński na swojej drodze miał już wtedy do czynienia wielokrotnie. Jednym z najtrudniejszych doświadczeń dla kardynała miało być przyjęcie informacji o próbie zamachu na jego życie 5 lutego 1949 roku. Stało się to w sąsiedmim powiecie wrzesińskim. Na trasie z Witkowa (gdzie z wizytacją wybrał się duchowny) do Wrześni doszło do wypadku spowodowanego przez stalową linę rozwieszoną pomiędzy drzewami. Trafił na nią jednak pojazd inny niż ten wiozący księdza. Według historyków była to zręcznie przygotowana próba powstrzymania dalszych działań kapłana nieprzychylnego komunistycznej władzy. Tym samym Wyszyński już kilka miesięcy po powołaniu go na urząd arcybiskupa metropolity gnieźnieńskiego i warszawskiego przekonał się jakie niebezpieczeństwa niesie za sobą oddane pełnienie tej posługi.

Zdarzenie to miało wzmocnić go na kolejne lata niezłomnej walki o dobro Kościoła.

Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama