Potężna ulewa, która przetoczyła się w nocy z niedzieli na poniedziałek i w poniedziałek nad Jarocinem oraz Żerkowem, spowodowała, że w ciągu kilku minut wiele ulic, dróg, posesji zamieniło się w rwące potoki. Woda wdzierała się do piwnic.
W Żerkowie w ciągu jednej nocy spadło tyle deszczu, ile średnio pada w ciągu dwóch miesięcy
Sporo pracy mieli strażacy. Przez prawie 19 godzin w mieście i okolicy było słychać sygnały alarmowe wozów bojowych. Najtrudniejsza sytuacja była w gminach Jarocin i Żerków. W tym ostatnim zalana została ulica Jarocińska na odcinku od stawu - na wysokości Mickiewiczowskiego Centrum Turystycznego - do Dino. Pod wodą znalazły się także pobliskie baseny.Mieszkańcy nie pamiętają by kiedykolwiek wcześniej w Żerkowie doszło do podtopień na taką skalę.
- Nie, nie pamiętam, żeby coś takiego było. Podjechałem kawałek w kierunku Pawłowic .... I tam rowy przydrożne, w których nie pamiętam, by była woda, wyglądają jak rwące potoki... W Żerkowie, w wielu miejscach, tam, gdzie są uskoki terenu, woda powyrywała wyrwy - mówi Wojciech Waszak.
Nic dziwnego, bo jeszcze nigdy w historii nie spadło tyle deszczu w ciągu jednej doby.
- W powiecie jarocińskim nie mamy zbyt dużej ilości stacji meteorologicznych. Jest tylko jedna stacja w Żerkowie - mówi Izabela Adrian z Instytutu Meteorologii Gospodarki Wodnej w Warszawie. - W Żerkowie spadło aż 107 mm deszczu. To był rekordowy opad. Poprzedni pochodził z 1985 roku i wynosił 80,2 mm. Średni opad dla sierpnia wynosi 55,9 mm, a to oznacza, że podczas jednej doby spadło prawie dwa razy więcej deszczu niż w ciągu całego miesiąca - podkreśla Izabela Adrian.
Taka ilość opadów spowodowała wiele podtopień i zniszczeń. Woda zalała wiele ulic, dróg, posesji. Dostała się do piwnic Urzędu Miejskiego w Jarocinie, Urzędu Gminy w Kotlinie, szpitala w Jarocinie. Ucierpiały też Muzeum Parowozownia Jarocin i ogródki działkowe przy ulicy Poznańskiej.
Strażacy z żywiołem walczyli prawie 19 godzin
ZOBACZ WIDEO. Dalsza część artykułu pod filmem ↓
Pierwsze zgłoszenie wpłynęło o godzinie 2.59. Ratownicy prowadzili działania prawie 19 godzin. Ostatni zastęp wrócił do bazy o godzinie 21.37. W związku z ulewą pożarnicy interweniowali 122 razy. Najwięcej - 94 razy - w gminie Jarocin, 21 w gminie Żerków i 7 w gminie Jaraczewo. Strażacy nie interweniowali tylko w gminie Kotlin.W działaniach uczestniczyły 163 zastępy PSP i OSP - w sumie 869 strażaków.
Jarocińscy strażacy, jak zwykle, stanęli na wysokości zadania.
Jak wyglądała walka z żywiołem? Czytaj rozmowę ze st. bryg. TOMASZEM KRAWCZYKIEM - komendantem PSP w Jarocinie.
Mija doba od burzy z intensywnymi opadami, która przeszła nad powiatem jarocińskim. Czy już uporaliście się z usuwaniem jej skutków?
Otrzymujemy jeszcze pojedyncze zgłoszenia i działamy.
Co było najtrudniejsze we wczorajszej walce z efektami nawalnego deszczu?
Opanowanie tak dużej ilości zgłoszeń, które do nas napływały. Przy jednym dyżurnym operacyjnym w skali powiatu było to bardzo trudne. Sam osobiście o godzinie 3.30 pojawiłem się w komendzie, żeby wspomóc dyżurnego. Później pojechałem dowodzić w terenie działaniami ratunkowymi. Potem do obsługi zgłoszeń została skierowana jeszcze jedna osoba, a momentami były trzy. Wszystko udało się tak zorganizować, aby obsługa zgłoszeń przebiegała sprawnie.
Trzeba było ściągnąć do pracy więcej strażaków?
Wezwany do pracy został jeden kierowca i ja osobiście przyjechałem. Samo ściągnięcie większej ilości osób nie dałoby tego efektu przy braku sprzętu do usuwania tego typu zdarzeń.
Czy wczorajsza ulewa - nawałnica pokazała, że brakuje wam jakiegoś wyposażenia?
Sprzętu nam wystarczyło. Tym bardziej, że wspierały nas jednostki Ochotniczych Straży Pożarnych i dlatego te zdarzenia zostały obsłużone tak szybko, jak było to możliwe. Wiadomo, że wszystkiego nie da się usunąć jednocześnie. Działania były rozłożone w czasie. Trzeba było je "kolejkować", ale uporaliśmy się ze wszystkim. Cała akcja trwała dość długo, bo prawie 19 godzin - od 2.59 do 21:37. To był pracowity dzień zarówno dla Państwowej Straży Pożarnej, jak i Ochotniczej Straży Pożarnej. Wszystkie zgłoszone zdarzenia zostały zrealizowane i myślę, że mieszkańcy powinni być zadowoleni.
Czy mieszkańcy wam dziękowali czy narzekali?
Zdarzyły się sytuacje, że początkowo mieszkańcy narzekali na czas dojazdu. Jak już wspominałem, zdarzenia trzeba było "kolejkować" i ustalać priorytety interwencji. Nie będziemy przecież usuwać wody tam, gdzie nie ma zagrożenia. W pierwszej kolejności trzeba reagować tam, gdzie było zagrożenie zdrowia oraz życia. Do walki z żywiołem zostało zadysponowane tyle sił i środków, że mieszkańcy nie czekali długo na pomoc. W większości przypadków dziękowali strażakom PSP, jak i OSP. Myślę, że stanęliśmy na wysokości zadania i udało się mieszkańców zadowolić i opanować żywioł.
Czy samorządy władze lokalne są przygotowane na taki żywioł?
Gminy są wyposażone w worki, piasek i nie było z tym problemu. Zarządzanie kryzysowe zorganizowało dla strażaków posiłek. Współpraca z samorządami w tym zakresie jest bardzo dobra.
Ostatniej doby 124 interwencje, w czasie nawałnicy z 2017 ponad 360. Wtedy było chyba trudniej.
Zdecydowanie tak. W sierpniu 2017 roku zostało uszkodzonych bardzo wiele dachów budynków mieszkalnych i gospodarczych. Na terenie powiatu dysponujemy jedną drabiną w PSP i jednym podnośnikiem w OSP. Taki sprzęt jest konieczny do zabezpieczania dachów. Siedem lat temu najpierw trzeba było udrożnić drogi, które tarasowały powalone drzewa. Wczorajsze zdarzenia miały inny charakter. Były to podtopienia. Zarówno PSP, jak i wszystkie jednostki OSP dysponują pompami. Dlatego też mieszkańcy tak długo nie czekali na pomoc.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.