Sytuacja po wyborach podzieliła startujących w nich kandydatów na tych, którzy otrzymali mandat do rządzenia na kolejnych pięć lat i tych, którzy muszą się z samorządem pożegnać na co najmniej pięć lat.
Do Rady Miejskiej Jarocina startowały 132 osoby (radnymi zostało 21). Wśród kandydatów byli wszyscy dotychczasowi radni. W kampanii wyborczej mieli niewątpliwą przewagę nad konkurentami. Mogli się chociażby pochwalić inwestycjami, które przez ostatnie cztery lata zostały wykonane na terenie ich okręgu wyborczego.
Okazało się jednak, że nie wszystkich wyborców to przekonało. Sześcioro dotychczasowych radnych musiało pożegnać się z radą.
Jest wśród nich Ryszard Kołodziej, który w tegorocznych wyborach postawił na zmianę i kandydował do Rady Powiatu Jarocińskiego. - Pierwsza moja decyzja była taka, że w ogóle rezygnuję, ale proszono mnie, żebym chociaż wystartował do rady powiatu. Poszedłem na ten układ i stało się, jak się stało - ubolewa były radny. Choć zaznacza, że nie czuje rozczarowania.
Kołodziej był - można powiedzieć - zawodowym radnym. Pełnił tę funkcje przez 7 kadencji, czyli 28 lat. Teraz, jak sam mówi: - Zostaję „emerytem samorządowym”.
Kolejną osobą, która nie uzyskała mandatu jest Zdzisława Pilarczyk, radna miejska, przewodnicząca komisji budżetu i rozwoju. W czasie mijającej kadencji mówiono o niej, że jest „przyboczną” burmistrza Adama Pawlickiego.
Była działaczka SLD. Aktywna, energiczna, pozytywnie nastawiona do wszystkiego, co robiła ekipa włodarza gminy i on sam. Tym większe zdziwienie otoczenia wywołało jej nazwisko na liście kandydatów do rady powiatu. Niektórzy sądzili, że takie przetasowanie wynikało z potrzeby wzmocnienia grupy kandydatów do powiatu z komitetu wyborczego burmistrza. Tymczasem Zdzisława Pilarczyk stanowczo temu zaprzecza i podkreśla, że to tylko i wyłącznie jej decyzja.
Twierdzi, że nie jest zaskoczona niekorzystnym wynikiem wyborów. Jej komentarz jest krótki: - Przewidywałam co będzie na Ługach (osiedle z okręgu wyborczego Zdzisławy Pilarczyk - przyp. red.).
Mandatu radnego nie uzyskał także Romuald Gruchalski. Były dyrektor szkoły specjalnej przyznaje, że nie wie co poszło nie tak, że poparcie było tak słabe. - Trudno mi powiedzieć. Może nie wszędzie dotarłem, może było za mało ulotek - zastanawia się. Nie ukrywa, że jest zaskoczony wynikiem głosowania.
Mówi, że ma co robić. - Zajmę się działką. Jestem grzybiarzem, lubię las. Poza tym jestem kuratorem społecznym, co też wymaga poświęcenia czasu - zaznacza były radny.
Wśród radnych tej kadencji, którzy startowali w tegorocznych wyborach i nie dostali się do rady są także: Jan Krakowiak (szef komisji rewizyjnej), Anna Piasecka oraz Józef Baumann (radny trzech kadencji).