W ciągu ostatnich dwóch lat na Szpitalny Oddział Ratunkowy jarocińskiego szpitala trafiło 4,5 tysiąca pacjentów. Aż 4 tysiące lekarze przyjęli w samych 2016 roku.
- To był wyjątkowo trudny rok pod względem urazów. Statystycznie rzecz biorąc każdego dnia na oddział trafiało średnio dziesięć osób, które wymagały natychmiastowej pomocy chirurga lub ortopedy - informuje Wanda Olesińska, szefowa personelu medycznego w jarocińskim szpitalu.
- Większość pacjentów to były osoby, które znalazły się na SOR-ze z powodu wypadków drogowych. Nie brakowało jednak takich, które łamały ręce, nogi, żebra i miednice zimą na oblodzonych chodnikach - wyjaśnia przełożona pielęgniarek, która wcześniej pracowała na SOR-ze.
Najwięcej, bo prawie 240 osób miało powierzchowne urazy głowy, 190 zgłosiło się ze skręceniem i naderwaniem stawu skokowego, 130 ze złamaniem łokcia, a 110 miało otwarte urazy głowy. - Rok 2017 był już na szczęście znacznie bezpieczniejszy dla mieszkańców powiatu jarocińskiego. Z powodu różnego rodzaju urazów na SOR trafiło zaledwie 140 pacjentów. W porównaniu do roku 2016 jest to wręcz liczba nieznaczna - zaznacza Leszek Mazurek, prezes jarocińskiego szpitala.
Jakie dane będą w tym roku, przekonamy się na początku stycznia 2019. - Wtedy będziemy mogli zrobić podsumowanie - wyjaśnia prezes Mazurek.
Na Szpitalny Oddział Ratunkowy jarocińskiego szpitala trafiają pacjenci: z różnego rodzaju złamaniami kończyn, poważnymi uszkodzeniami głowy, kręgosłupa, miednicy, ranami szarpanymi czy otwartymi ranami klatki piersiowej i brzucha. To najczęściej ofiary wypadków komunikacyjnych, jednak nie brakowało też pacjentów, którzy nabawili się poważnych kontuzji przez upadek w domu czy na ulicy.