Karetki pogotowia nie mogą na czas dotrzeć z pomocą do pacjentów. Może się zdarzyć, że wzywamy Zespół Ratownictwa Medycznego, a przyjedzie do nas straż pożarna. Ta sytuacja wynika przede wszystkim z przeciążenia systemu ratownictwa medycznego. Problem ten już kilka miesięcy temu w wywiadzie dla „Gazety” sygnalizował kierownik Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Jarocinie.
- W wielu placówkach personel medyczny pracuje ponad swoje siły. Sytuacja nabrzmiewa. Zmierzamy do katastrofy w ratownictwie medycznym - mówił Marek Stawski.
Teraz wydaje się, że sytuacja jest jeszcze trudniejsza. Pacjentom na pomoc ruszają strażacy.
Jarocin. Gdy nie ma miejsca, karetka z pacjentem jedzie nawet 100 kilometrów
- W marcu liczba tzw. izolowanych zdarzeń ratownictwa medycznego (zdarzenie medyczne, do którego jest dysponowana straż gdyby nie ma wolnej karetki pogotowia) wzrosła niemal czterokrotnie, w stosunku do poprzedniego miesiąca - wynika z informacji przekazanych przez Państwową Straż Pożarną.
Chodzi o wyjazdy w zastępstwie pogotowia ratunkowego.
Jak sytuacja wygląda w powiecie jarocińskim? W tym roku nasza straż odnotowała trzy izolowane zdarzenia medyczne. Tak było kilka tygodni temu w Jarocinie. Najpierw pomocy udzielili strażacy, a potem przyleciała załoga Ratownika 21 z Michałkowa. Ze względu na gęstą zabudowę, maszyna wylądowała na pobliskim stadionie.
- Strażacy zabezpieczyli wtedy miejsce lądowania śmigłowca, a lekarza przewieźli wozem do pacjentki - informuje mł. kpt. Mariusz Banaszak, oficer prasowy PSP w Jarocinie.
W ubiegłym roku izolowanych zdarzeń medycznych było 9, a w 2019 tylko dwa.
- W okresie pandemii zauważyliśmy pewien wzrost tego typu interwencji. Nie są to żadne szokujące dane. Zobaczymy, jak to będzie dalej wyglądało - mówi rzecznik prasowy jarocińskich strażaków.
Dlaczego zdarza się, że wzywamy karetkę pogotowia, a przyjeżdża straż pożarna?
Zespoły Ratownictwa Medycznego są przeciążone pracą. Taka sytuacja jest też w Jarocinie. Liczby nie kłamią. W lutym tego roku jarocińskie pogotowie wyjeżdżało 289 razy, a w marcu 367 razy. Z kolei w marcu 2020 (początek pandemii) nasze ambulanse angażowano 295 razy.
Nie dość, że rośnie liczba wyjazdów, to interwencje u pacjentów z COVID-19 są znacząco wydłużone czasowo w porównaniu do standardowych wizyt.
- Obecnie ilość wyjazdów do pacjentów z aktywnym zakażeniem COVID-19 stanowi bardzo dużą część naszej pracy. Dyżury są różne, jak zawsze, ale ostatnio coraz częściej zdarza, się że wyjazdy do covidu stanowią połowę lub większość wyjazdów na dyżurach - mówi Kamil Rudnicki, ratownik medyczny ZRM w Jarocinie.
Jarocin. Gdy nie ma miejsca, karetka z pacjentem jedzie nawet 100 kilometrów
Podkreśla, że bardzo wyraźnie widać wzrost zachorowań.
- Ponadto przy tej trzeciej fali mam nieodparte wrażenie, że pacjenci przechodzą tę chorobę znacznie gorzej niż przy poprzednich falach. Duszności są bardziej nasilone, wartości saturacji niższe, a pacjenci bardziej osłabieni - uważa ratownik.
W jego ocenie czas trwania wyjazdów bardzo się wydłużył.
- Jeżeli pacjent z covidem chce jechać do szpitala, to nie my decydujemy, gdzie się z nim udamy. Nie znamy aktualnych stanów wolnych miejsc więc kontaktujemy się naszymi dyspozytorami, a oni dalej z callcenter, które zna aktualne ilości łóżek w okolicznych szpitalach. Jeżeli jest miejsce w Jarocinie lub Pleszewie, to tam jesteśmy kierowani. W takim przypadku cieszymy się, że jedziemy tak blisko. Jednak często zdarza się, że w okolicznych szpitalach nie ma miejsc na oddziałach covidowych. Więc zdarza się że jeździmy do Krotoszyna, Poznania, Kępna, Śremu, Słupcy czy innych szpitalu w promieniu około 100 km które mają wolne miejsca - opowiada ratownik.
To oznacza, że czas wyjazdu wydłuża się do 4-5 godzin. Dodatkowo po każdym przewozie pacjenta dodatniego ratownicy muszą wykonać dezynfekcję karetki, która trwa 1 godzinę i 15 minut.
- Przez to wszystko w ostatnim czasie zdarza się, że nie ma wolnej karetki w Jarocinie. Wtedy dysponowane są najbliższe wolne karetki z Pleszewa, Borku, Koźmina - dodaje ratownik.
Tak było w ostatnim tygodniu. Do wypadku w Golinie przyjechała karetka z Koźmina Wielkopolskiego, a na osiedle Konstytucji do awanturującego się mężczyzny z Borku Wielkopolskiego.
- Przez takie wydłużenie czasu trwania wizyt system często jest niewydolny. Nam zdarzało się wyjeżdżać na wizyty pod Śrem, do Wrześni, miejscowości powiatu średzkiego. Przez to ostatnio częściej strażacy są wysyłani do pomocy przypadkom medycznym, którym my powinniśmy pomagać - podsumowuje ratownik.
I w tym przypadku jeszcze większego znaczenia nabiera powiedzenie: „Na strażakach zawsze można polegać”
- Nasza interwencja nie zastąpi pomocy Zespołu Ratownictwa Medycznego - dodaje szybko Mariusz Banaszak.
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.