Ania Weronika Regulska swoją przygodę z siatkówką zaczęła już w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Grała wtedy w drużynie TKS Siatkarz Jarocin.
- Chodziłam na zajęcia uśmiechnięta już wtedy i naprawdę mi się to podobało - mówi.
Jej drużyna właśnie zdobyła mistrzostwo kraju.
Siatkówka częścią życia
Nadszedł taki czas kiedy zabawa musiała się skończyć. Ania uczęszczała wtedy do trzeciej klasy gimnazjum i tuż po zgrupowaniu kadry wielkopolski zadzwonił do niej trener Enea Energetyk Poznań. Zapytał jarocinianki czy nie chce zacząć trenować z nimi w Poznaniu. Wtedy wielka radość zmieszała się równocześnie z ogromnym smutkiem..
- Wspominam tamten czas jako jeden z cięższych okresów w moim życiu. Musiałam zostawić rodzinę, przyjaciół i tak naprawdę zacząć samodzielne życie w wieku 16 lat - tłumaczy.
Nowa szkoła, znajomi, miasto, brak najbliższych osób w pobliżu - wszystko w tak młodym wieku. - Czasami brakowało mi czasu dla siebie, opuściłam ogrom imprez przyjaciół, rodzinnych, ale jak to się mówi... „coś za coś”. Wyobrażacie to sobie? Z pewnością dla wielu osób takie życie wydawałoby się ciężkie, ale Ania pokazała, że można i dała radę.
- Ukończyłam szkołę w tym roku. Miałam świadectwo z paskiem i myślę, że przez treningi i tryb życia jaki mnie spotkał stałam się bardziej twarda, pewna siebie i otwarta na świat. Bywały momenty lepsze, ale też i gorsze. Od liceum zaczęły się treningi SOS, które odbywały się przed lekcjami i po. Nie poddawałam się, ponieważ siatkówka stała się częścią mojego życia, dlatego byłam w stanie poświęcić dla niej wszystko.
Ile czasu zawodniczka musi poświęcić na treningi i czy to mocno wyczerpuje ?
- Zazwyczaj trwają po 2 godziny. Bywają mniej i bardziej wyczerpujące. W 1 lidze wymaga się większej precyzji, dokładności i odpowiedniego zachowania, ponieważ byłam z dziewczynami, które zarabiały tak na życie. Było widać w nich naprawdę ogrom zaangażowania na każdym treningu.
Drużyna jest jak rodzina?
Bywa tak, że ludzie z którymi przebywamy przez dłuższy czas w szkole czy pracy, mogą stać się dla nas prawie jak rodzina. Spędzamy z nimi przecież niemal całe dnie. W przypadku gier zespołowych dzieje się tak bardzo często. W końcu na boisku zespół przeżywa wszystko razem. Wspólna gra i emocje łączą. Mówi się że drużyna powinna być jak jeden organizm. Muszą współpracować i wspierać się nawzajem.
- Będąc w Poznaniu często wstawałam uśmiechnięta z myślą, że dzisiaj zobaczę dziewczyny i trening będzie dobry. Jednak ten ostatni rok nie był dla żadnej z nas łatwy, byłyśmy rozdzielone. Część z nas przeszła do 1 ligi, reszta została natomiast w juniorce, grając w 2 lidze. Trenowałyśmy wtedy na osobnych salach i w totalnie różnym trybie. Przez jakiś czas widziałyśmy się w szkole, ale wraz z pandemią się to zmieniło. Zawsze byłyśmy drużyną, która tworzyła rodzinę. W tym roku bałyśmy się że już nie będzie tak samo. Trenowałyśmy razem tylko przed ważnymi meczami, zazwyczaj przez 3 dni.
Zdarzały się kłótnie między wami?
- Niekiedy bywały zgrzyty, ale po tylu latach wiemy, że możemy powiedzieć sobie szczerze, co myślimy i przyniesie to pozytywne skutki. Pokazałyśmy to teraz. Co roku marzyłyśmy o uzyskaniu tytułu Mistrza Polski Juniorek, ale nie zawsze wszystko grało w parze. Tym razem udowodniłyśmy, że wspólne lata, które ciężko przepracowałyśmy się opłacały. Zapisałyśmy się w historii naszego klubu.
Poświęcenie i kontuzja
Jeśli ktoś poświęca siebie, swój czas, rodzinę i przyjaciół dla jakiegoś wyzwania czy sprawy, to najczęściej nie na darmo. Zazwyczaj wiążemy wtedy z tym przyszłość. Jak jest w przypadku Ani?
- Siatkówka jest już w moim sercu dosyć długo i myślę, że tak już zostanie. Poświęciłam naprawdę dużo by być w miejscu, w którym jestem. Niektórym ciężko to sobie wyobrazić, ale ten sport wymaga mnóstwo cierpliwości nad którą też cały czas pracuję i staram się ją umacniać. Chciałabym grać dalej, bo jest to coś co lubię i co sprawia mi ogromną radość. Tym bardziej wiem, że praca, którą wykonuje nie idzie na marne. Miesiąc temu zostałam powołana do kadry Polski, ale doznałam kontuzji kolana - co prawda nie poważnej, ale wykluczyła mnie z grania na trochę czasu i na zgrupowania nie zdążę. Pokazało mi to, że zawsze trzeba mieć jakiś “plan B” na siebie, więc będę robić studia i siatkówkę traktować jako pracę z pasją.
Z powodu tej kontuzji Ania nie brała aktywnego udziału w turnieju finałowym, ale oczywiście kibicowała i wspierała swoją drużynę.
- Emocje towarzyszyły mi przez całe 3 dni. Ostatniego dnia nawet straciłam głos, ale nie stresowałam się w ogóle. Znam możliwość moich dziewczyn i cały tamten weekend były w gazie. Przepracowały ogrom ciężkich treningów i było to widać właśnie po tym, że nie przegrały żadnego meczu. Prawdę mówiąc nie sądziłam, że finał będzie tak wyglądał. Zazwyczaj odbywa się on pomiędzy drużynami na równym poziomie. W tym przypadku było widać dość sporą przewagę po naszej stronie.. Cieszę się że nawet przez moment nie przestały walczyć tylko pokazały wszystkim „serducho” do siatkówki jakie mają.
Czy mistrzostwo to również pieniądze?
Zdobyte mistrzostwo Polski, gra w Energetyku to tylko satysfakcja z osiągnięć? Czy na tym poziomie już się zarabia? Według Ani siatkówka nie przynosi jej zysków pieniężnych. To co uważa za wartościowe i z czego najbardziej czerpie to doświadczenie, które nieustannie zdobywa grając w tej drużynie.
- Dopiero będąc tutaj zobaczyłam co tak naprawdę kryje w sobie siatkówka, ile czasu potrzeba, by nauczyć się pewnych rzeczy, przyswoić coś, bądź też "katować" by przyniosło to taki rezultaty jaki powinno - dodaje.
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.