Generalnie nie biegam. Nigdy nie lubiłam, ale też, co tu kryć, nie daję po prostu rady. Od kilku lat uprawiam Nordic Walking, ale w Parkrun szłam bez kijków.
Jak zacząć przygodę z Nordic Walking? ZOBACZ TUTAJ
Gdy musisz wstać, bo Parkrun w Parku Radolińskich wzywa!
Przyznaję się, że lubię sobie pospać i sobotę rozpocząć późno: poćwiczyć trochę rano, zjeść śniadanie, poczytać, oglądnąć “Drugie śniadanie mistrzów”, a potem rozpocząć domowe i ogrodowe prace. Ta sobota była jednak inna. O 9.00 startował Parkrun. Wiem, że dla tych, co zaczynają dzień o 6.00 to już połowa dnia, ale ja należę do tzw. sów. A jednak dobrze mi się dziś wstało bez budzika. Wypiłam wodę z cytryną i ruszyłam rowerkiem do jarocińskiego parku. Nie wiedziałam co mnie tam czeka, ale wiedziałam, że nie będę sama, bo umówiłam się z koleżankami z mojej “Kijowej Sekcji”.
Międzynarodowa społeczność Parkrun
Już po drodze w parku mijałam rozgrzewających się biegaczy - było widać, że to wyczynowcy. Przed Pałacem Radolińskich oczekiwała spora grupka ludzi. Wszyscy uśmiechnięci, tryskający energią i pozytywnie nastawieni do świata. Od razu wiedziałam, że jestem w dobrym miejscu z dobrymi ludźmi. Okazało się, że wielu z nich przyjechało z okolicznych miejscowości, by wziąć udział w inauguracji jarocińskiej imprezy. Parkrun to inicjatywa globalna. W każdą sobotę, o 9.00 uczestnicy z kilkudziesięciu krajów na świecie wyruszają w pięciokilometrową trasę. Stałam się więc małą cząstką ogromnej społeczności.
Skąd pomysł na Parkrun w Jarocinie?
Do udziału w Parkrun zaprosiła mnie Sławka Kaczmarek. To właśnie ona wspólnie mężem Anglikiem zorganizowali pierwsze spotkanie w Jarocinie. Wcześniej biegali w Wielkiej Brytanii.
Sławka i i jej mąż mąż Matthew są niezwykle sympatycznymi ludźmi i jak się okazało świetnymi organizatorami. Zadbali o wszystko: trasa była świetnie oznaczona, wolontariusze spisywali się na medal, punktualnie odbył się start. Nawet fotoreporterzy byli i każdy mógł poczuć się gwiazdą.
Jak iść w Parkrun, gdy mijają cię biegacze
Wystartowaliśmy punktualnie o 9.00. Oczywiście do przodu ruszyli biegacze. Nasza babska drużyna podążała szybkim marszem za nimi. Jeszcze podczas pierwszego okrążenia zdublowali nas najszybsi, ale nie przeszkadzało nam to wcale. Gdy maszerujesz możesz sobie pogadać i pośmiać się, a jak mówił prof. Hiroaki Tanaka, twórca slow joggingu: “jeśli możesz się uśmiechać i jesteś w stanie prowadzić rozmowę w czasie treningu, to znaczy, że jego intensywność jest właściwa.” Nasz trening był więc optymalny i bardzo satysfakcjonujący pod kątem towarzyskim.
Oklaski dla każdego uczestnika Parkrun w Jarocinie
W Parkrun nie musisz biec, możesz truchtać lub, tak jak ja, maszerować. Nie musisz się spieszyć i gonić, by poprawić czas. Tu chodzi o ruch dla zdrowia, o zabawę i poczucie wspólnoty. Nikt nie zostawi cię samego i najważniejsze - nie będziesz ostatnim, bo peleton zamykają wolontariusze. Za to na mecie zbierzesz oklaski i poczujesz, że masz moc!
Po powrocie do domu czekał na mnie mail z moimi wynikami. Byłam 69 na mecie (cóż za pozycja;) wśród 75 uczestników, ale w swojej kategorii wiekowej druga. No i najważniejsze - pobiłam swój rekord życiowy (nie mogło być inaczej, bo zrobiłam to pierwszy raz;). Brawo Ja! Brawo my - wszyscy uczestnicy Parkrun w Parku Radolińskich w Jarocinie!
Za tydzień Parkrun znowu wystartuje. Dołączysz do nas?
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.