reklama
reklama

Paweł Osiełkowski: "Jestem hardcorem" [PODCAST ROZMOWY KUBACKIEGO]

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Szymon Marcinek

Paweł Osiełkowski: "Jestem hardcorem" [PODCAST ROZMOWY KUBACKIEGO] - Zdjęcie główne

Paweł Osiełkowski po nagraniu podcastu wraz z jego twórcami | foto Szymon Marcinek

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Gościem szóstego odcinka podcastu "Rozmowy Kubackiego" był Paweł Osiełkowski - jarociniak propagujący morsowanie i obcowanie z zimnem, ale także kolarz amator oraz były członek Niggaz Teamu
reklama

Poniżej znajdują się tylko fragmenty rozmowy. Całość możesz posłuchać w formie podcastu na YouTube oraz Spotify!

Wróciłeś właśnie z wakacji. Sądząc po twoich relacjach z mediów społecznościowych, nie były to zimne kraje. Jak ty tam się uchowałeś?

Nie były to zimne kraje, ale od razu znaleźliśmy źródełko z zimną wodą, gdzie rano zapożyczaliśmy wiaderko. Jak się okazało, po arabsku jest to welun i pewien miły pan nam wydawał takie wiadereczka rano i co któryś dzień sobie na główeczkę wylewaliśmy. Taka rutyna poranków polskich przeleciała trochę do Afryki. Utrzymaliśmy to, mimo że ferie tam są ciepłe, to się udało to zimno nam zachować.

W wodzie wytrzymam tyle, ile sobie zaprogramuję  w głowie

Wspominałeś o tym, że dużo czytałeś, dużo oglądałeś, ale co było najtrudniejszego w tym całym procesie adaptacji z zimnym do przyswojenia?

Wiadomo, jeżeli teraz ktoś będzie wpisywał morsowanie i tak dalej, no to będzie widział morsa, który stoi powiedzmy gdzieś do tej granicy (do połowy brzucha – przyp. red.) tutaj będzie miał wodę, będzie miał podniesione ręce zazwyczaj, na głowie czapkę, neoprenowe rękawiczki, jakieś neoprenowe buty no i tam czekają ileś minut, żeby to minęło. Jeżeli już minie to szybko wychodzą i się ubierają i gdzieś tam odjeżdżają. Postanowiliśmy to przełamać, zaczęliśmy ze znajomymi oglądać filmiki, gdzie ludzie już zanurzali głowę, zanurzali ręce, co to było taką nowością, ale zaczęliśmy też to praktykować. Pierwsze zanurzenie to taka rewelacja, orzeźwienie i ścisk z tyłu w głowie. Zaczęliśmy zdejmować rękawiczki. Buty, które na świeżo co kupiliśmy, założyliśmy tylko raz czy dwa w życiu i już są praktycznie od tamtego czasu niepotrzebne. Jeżeli ja jako Paweł Osiełkowski wprowadzam nowe osoby do lodowatej wody, to ja im pokazuję, jak mają od razu wejść do tej wody, czyli siadamy do samej szyi, zanurzamy ręce, moczymy głowę już praktycznie w pierwszym zanurzeniu, które tam jest. No i osoby, które zaczynają kontakt z zimnem, już nie znają później innych sposobów, więc to jest ich główny sposób, który, praktykują zimno. Nie muszą tego odkrywać na nowo, że można zrobić to, można zrobić to, można zrobić tamto. Tylko jeżeli od razu wprowadzamy to, co już my przeżyliśmy, żeby nie musieli przechodzić tej samej drogi, co my do tego momentu, gdzie teraz my już jesteśmy. Ale tak naprawdę najtrudniejsze jest przyjechać na morsowanie do mnie, czy pojechać gdzieś nad jezioro. Sporo osób mówi, że jutro będzie i cały czas ich nie ma. Stosują klasyczne wymówki. Głowa zawsze będzie ci płatać figla, do momentu, aż nie staniesz nad jeziorem, morzem, rzeką, u mnie w lodówce, czy jakimś zbiorniku wodnym i nie wstawisz tam pierwszego palca od nogi.

Czy ty te wszystkie czynności z zimną wodą traktujesz w sposób relaksacyjny? Jesteś w stanie na przykład siedzieć tak długo, jak wiele osób to robi w wannie z gorącą wodą?

Są mistrzostwa Polski, które właśnie służą ku temu, żeby siedzieć jak najdłużej. Wtedy jednak jest to zrobione w asyście profesjonalnych grup medycznych, które mierzą temperaturę dogłębnie przez cały czas. To mniej więcej raz czy tam dwa razy do roku, żeby się sprawdzić tak maksymalnie. Są też specjalne challenge na kursach, które trzeba opłacić i wyjechać na jakieś warsztaty i też są takie dłuższe posiedzenie z medykami. Wtedy możemy się sprawdzić. Ja sprawdziłem się na Mistrzostwach Polski dwa lata temu w Mielnie i udało mi się wysiedzieć godzinę i dwie minuty, a zakładałem godzinę. Z racji tego, że głowa to urzeczywistnia, to podejrzewam, że jakbym sobie wtedy powiedział dwie godziny, to bym te dwie godziny wytrzymał. Na tamten czas godzina to jednak mi się wydawało długo i faktycznie po godzinie i dwóch minutach już mi kazali wychodzić, bo widzieli, że mam oczy mętne, gdzieś tam wzrok uciekał i pojawiła się taka łagodna hipotermia. To było dwa lata temu i wtedy dwie godziny 15 minut to już było dla ludzi tam zaszokowaniem, jeżeli Mistrz Polski wtedy tyle wysiedział. Niemniej jednak w tamtym roku padł kolejny rekord - sześć godzin i cały czas ludzie mówią, że będzie to nawet dwucyfrowy wynik, bo to jest niezbadane. Ja najdłużej siedziałem godzinę, kilka razy po 40 i po 50 minut. Tak jak sobie zaprogramujesz w głowie, tak będzie to wykonane, więc można nawet krócej siedzieć w ciepłej wodzie niż w tej zimnej.

Myślisz, że jesteś w stanie sobie zaprogramować, że będziesz siedział powyżej tej godziny?

Na pewno. Tylko na razie nie mam takiej potrzeby. Wtedy trenowałem, bo to były te Mistrzostwa Polski. Byliśmy wszyscy zafascynowani tym, że taka możliwość się zdarzyła i akurat wtedy udało mi się z ekipą z Poznania wystartować w jednej bali. Wiadomo, że przed takimi zawodami trzeba najeść się miodów, orzechów, żeby tę energię na bieżąco na tych mistrzostwach wydzielać, bo nie można też podczas takiego wyzwania jeść ani nic, tylko siedzieć z wystawioną głową. Kiedy woda się ogrzeje temperaturą ciała tych wszystkich ludzi, którzy tam drżą, wylewają ją, wlewają znowu, wsypują lodu i tak dalej. I to trwa dość długo. No ale są takie miejsca, gdzie można się sprawdzić i bezpiecznie nie myśleć o tym, czy muszę już wyjść, czy nie tylko ktoś ci to powie, że to już dla ciebie nie jest okej i musisz wychodzić jak najwolniejszym krokiem wtedy jak najmniej ruchów, żeby tam dalej tej krwi obiegowej nie mieszać z centralną. To jest dużo procedur, które trzeba zachować, ale to się udaje.

Dzięki temu wejściu wiem, jaki będę mieć nadchodzący rok

Kiedy umawialiśmy się na podcast, wspomniałeś, że wybierasz się na Śnieżkę... 

Wyprawa już jest za mną. W Trzech Króli, 6 stycznia od czterech lat zawsze wchodzimy w tym terminie. To jest dla nas taki wyznacznik, jaki będzie rok. Jeżeli zrobimy coś trudnego na początku, to bierzemy właśnie w taki kategorii czy to jest taki dość trudny challenge, no to ten rok będzie dobry. Jeżeli uda nam się wejść na Śnieżkę, to praktycznie nic gorszego nam się już w takim roku nie przytrafi.

I jak było w tym roku?

W tym roku, jeżeli mam to skategoryzować między wszystkimi pięcioma wejściami, które mi się udały, to było to mniej więcej trzecie wejście w skali trudności, czyli nie ani ciepło, ani zimno. Temperatura była w okolicach minus 7-8 stopni, ale bezwietrznie. Na samym szczycie również. A tu chodzi o ten wiatr, bo jeżeli wchodzisz od strony Domu Śląskiego na sam szczyt i wieje tak jak zazwyczaj wieje - no to tam już jest taki fajny hardcore. Można się sprawdzić. Idzie się grupą. Ta grupa nagle się rozprasza. Ktoś idzie pierwszy, ktoś drugi już się zerka czy on idzie, czy nie idzie, czy ktoś tam mnie zawrócił czasami. W tym roku akurat tak nie było. Dwa lata temu mieliśmy chyba minus 20 stopni odczuwalna i ten wiatr wiał tam koło 80 km/h. Wtedy to już było tak na granicy i to było takie najbardziej hardcorowe wejście, jakiego tam doznałem. Byłem cały zamarznięty. Jak chcesz sobie to uwiecznić na jakimś zdjęciu, to masz dosłownie kilka-kilkanaście sekund, żeby tylko zdjąć rękawiczkę i zrobić zdjęcie, bo później nie jesteś w stanie jej założyć. Niemniej jednak wszyscy, którzy wyruszają spod Kopy na sam szczyt, wracają zawsze w tym samym składzie. Jeszcze nikt nigdy nie doznał żadnego uszczerbku na zdrowiu.

Nie chcę dzisiaj dużo rozmawiać o twoim wyjściu z alkoholizmem, bo poruszałeś już ten temat w innych rozmowach, których udzielałeś naszemu portalowi. Niemniej jednak z twojej drogi życiowej można wywnioskować, że ty potrzebujesz w swoim życiu swojego rodzaju uzależnienia. Wcześniej były to właśnie używki. Obecnie jest to rower, chodzenie, obcowanie z lodem. Zgodzisz się z tym stwierdzeniem?

Zgodzę się. Dużo osób mi mówi, że po prostu przeszedłem ze skrajności w skrajność. No ale wolę tę skrajność, która jest teraz, niż tą, co była. Też fajnie to zagrało, że przeszedłem właśnie z tamtej skrajności w tą, a nie odwrotnie. Będąc sportowcem można też przejść na drugą stronę i gdzieś tam się stoczyć, wpaść do rynsztoka i ten żywot toczyć taki gdzieś tam alkoholiczny. No ale udało się z tego wyjść i od sześciu i pół roku praktycznie nie spożywam żadnego alkoholu. Totalnie mnie to nie interesuje. Omijam te wszystkie półki, te wszystkie grona. Udało mi się z tego wyjść i jest mi z tym bardzo dobrze. Wolę uprawiać sport, wolę rozmawiać o sporcie i o challengach, lodach i tak dalej.

Niggaz Team to były fajne czasy

Chciałbym wrócić do czasów zamierzchłych, a mianowicie do czasów Niggaz Teamu, którego byłeś członkiem. Jak to wspominasz?

Dość dobrze wspominam sobie czasy sprzed praktycznie piętnastu lat. Wtedy każdy miał jakąś swoją ekipę gdzieś pod blokiem, na osiedlu i tak dalej. Mieliśmy swoje koszulki, organizowaliśmy różne challenge, turnieje koszykówki, jakieś tam wyjazdy. Taka ekipa osiedlowa. Cały czas to wspominamy, jak się gdzieś tam spotykamy. Nie jest to już tak jak kiedyś, że codziennie każdy się gdzieś tam z kimś widział, bo każdy z nas pozakładał rodziny, powyjeżdżał do innych miast, podjął jakieś prace, jakieś tytuły. Ludzie z naszej ekipy mają funkcje niższe bądź wyższe w hierarchii społecznej. Cały czas są jednak jakieś wspominki, jak się spotykamy: „Pamiętasz to? Pamiętasz tamto?”. Także w pamięci będzie to zawsze, bo to kawał historii, która tutaj gdzieś na tym osiedlu powstała. Fajne czasy to były, nie ma co ukrywać. Niestety już minęły. Może jeszcze kiedyś wrócą. Może gdzieś tam nasi potomkowie stworzą coś takiego na nowo. Chociaż teraz są czasy smartfonów, komputerów, telefonów, że może już nie powróci taki styl życia, jak to było kiedyś.

Na sam koniec. Czego tobie życzyć?

Żebym się nie zmieniał. Żebym wszystkie marzenia, które mam, zrealizował. Żeby faktycznie to wejście na Śnieżkę, które było 6 stycznia było tym najgorszym momentem w roku. No i życia w trzeźwości, sportowego trybu życia, sportowego świrowania tak, jak dotychczas.

Tego w takim razie tobie życzę i dziękuję za dzisiejszy podcast.

Dzięki!

Powyżej znajdują się tylko fragmenty rozmowy. Całość możesz posłuchać w formie podcastu na YouTube oraz Spotify!

A wy morsujecie? A może mieliście okazję znaleźć się w zamrażarce u Pawła? Dajcie znać w komentarzach

CZYTAJ TAKŻE:

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama