Zimno za oknami. Większość z nas robi wszystko, aby nie wychodzić z domu. Oni pakują się i jadą nad jezioro. Wskakują do lodowatej wody. Morsowanie staje się coraz modniejsze. Jedni zimnych kąpieli zażywają już od lat, a inni dopiero rozpoczynają swoją przygodę z tą formą aktywności.
Czy jest zdrowe?
- Badania naukowe na małych grupach wskazywały, że morsowanie może pobudzać wiele procesów fizjologicznych, przyspieszać regenerację po intensywnym wysiłku czy chroni przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Najpopularniejszą znaną zaletą jest hartowanie organizmu, które ma uchronić nas przed przeziębieniami - tłumaczy w rozmowie z portalem Ostrzegamy.online Krzysztof Ostrowski - lekarz internista, b. członek sejmowej komisji zdrowia.
Jarocińscy morsowie twierdzą, że warto zażywać lodowatych kąpieli.
- Człowiek pokonuje swoje bariery. Nawiązują się fajne przyjaźnie, spotykamy ludzi, którzy myślą podobnie i robią tak samo zwariowane rzeczy - mówi Ludmiła Nowak z Jarocina.
Wystarczy wstać z kanapy
Rozmowa z JACKEM ZAWODNYM - morsem
Dlaczego akurat morsowanie?
Rozpocząłem swoją przygodę z zimną wodą ze względu na fakt, iż wzrasta odporność organizmu. Morsowanie to również dla mnie sposób na regenerację po treningach biegowych. Swoją przygodę rozpocząłem mając 42 lata. Morsuję od 2018 roku. To mój trzeci sezon w zimnej wodzie.
Jakie były pana początki? Czy było trudno?
Po prostu zgłosiłem się do kolegi, który zanurzał się w zimnej wodzie w Krotoszynie. I tak zaczęły się moje początki z hartowaniem ciała.
Lubi pan uczucie zimna?
Zimna woda relaksuje i daje odprężenie.
Jak trzeba się przygotować do morsowania? Jak wygląda rozgrzewka?
Przed każdym wejściem do wody robimy krótką, ale intensywną rozgrzewkę (bieg i ćwiczenia). W sumie kilka minut, w zależności od temperatury na dworze.
Jaki ubiór trzeba mieć w wodzie?
Do morsowania potrzebny jest nam strój kąpielowy i ręcznik. W zimne dni przyda się też czapka i rękawiczki. Warto mieć również karimatę, jak wyjdziemy z wody żeby na nią stanąć. Zalecam termos z gorącą herbatą z imbirem, żeby się rozgrzać.
Czy zimne prysznice w domu pomagają w przyzwyczajaniu organizmu do zimnej wody?
Osobiście zaczynałem od letnich, później zimnych, a kończyłem na lodowatych prysznicach. Chociaż nie trzeba tego robić. Według mnie wystarczy wstać z kanapy i mieć chęć zrobienia czegoś dla siebie i własnego zdrowia.
Ile minut aktualnie jest pan w stanie wytrzymać?
Zaczynałem od 2 minut. Przebywałem już i 30 minut w zimnych wodach w wodospadach. Ale morsowanie to nie zawody sportowe i czas nie jest istotny. Ważne jest samopoczucie i „słuchanie” własnego organizmu. Czas daje nam orientację, ale to nie jest żaden wyznacznik, ile należy być w wodzie. Mimo wszystko poczatkujący kontrolują czas przebywania w wodzie. I też bym na początku zalecał, żeby sprawdzać czas, by nie być za długo.
Trudniej jest wejść czy wyjść z wody?
Trudniej wyjść, bo jak się wejdzie do wody i poczuje zimno, to nie chce się wyjść. Tym, którzy mi nie wierzą, polecam sprawdzić. Wiele osób tak twierdziło, że żartuję. Zawsze przyznawały mi racje po wyjściu z wody. Bywają sytuację, że początkujących musiałem sam wypraszać już z wody, żeby nie przesadzili.
Kiedy najlepiej zacząć morsowanie? Jeszcze jesienią czy podczas pierwszych przymrozków?
Najlepiej zacząć przygotowywać organizm do zimna już nawet latem, np. w Bałtyku. Większość z nas zaczyna hartowanie organizmu w październiku, kiedy woda jest jeszcze stosunkowo ciepła, czyli ok. 8° C. W grudniu temperatura wody już spada do ok. 2° C.
Czy mors choruje?
Każdy choruje lub może zachorować, jednak u osoby, które systematycznie hartują swoje ciało ta zachorowalność jest zdecydowanie mniejsza. Wielu morsów nie ma problemów z z katarem czy przeziębieniem.
Czy każdy może zostać morsem? Czy są jakieś przeciwskazania?
Oczywiście, że każdy może zacząć morsować. Najważniejsze to nie mieć problemów z sercem. Jeśli ktoś ma z wątpliwości, to najlepiej się przebadać u lekarza i zgłosić po poradę czy nie ma przeciwwskazać do hartowania ciała w zimnej wodzie.
Czy mors kąpie się w czasie upałów w morzu lub jeziorze?
Oczywiście, że tak. A dlaczego by nie? Co najwyżej przebywa dłużej w wodzie.
Komu poleciłby pan morsowanie?
Każdemu, kto chciałby spróbować hartować swoje ciało i zdobyć odporność.
Gdzie i z jakich okazji pan morsuje?
Morsuję już trzeci sezon. Grupa Morsy Krotoszyn, z którą systematycznie zanurzam się w zimnej wodzie, to ludzie, z którymi można aktywnie spędzić czas. Uczestniczę również w eventach charytatywnych i prowadzimy zbiórki środków na pomóc potrzebującym dzieciom, czyli pomaganie przez morsowanie. Zresztą morsy to pozytywnie nastawieni do życia ludzie. Od jesieni do wiosny przebywam w zimnej wodzie, morsując w rzekach, wodospadach i jeziorach w Krotoszynie, Jutrosinie, Zaniemyślu, Miliczu, Środzie Wielkopolskiej, Koźminie Wielkopolskim, Karpaczu i Świeradowie Zdroju.
Jacek Zawodny - jarociniak z urodzenia, koźminiak z wyboru, absolwent Szkoły Podstawowej nr 4 im. Władysława Broniewskiego w Jarocinie i Liceum Ogólnokształcącego im. T. Kościuszki w Jarocinie; obecnie dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Koźminie Wielkopolskim, radny Rady Powiatu Krotoszyńskiego, biegacz długodystansowy, członek grupy Morsy Krotoszyn
Jakub Błaszczyk z Mieszkowa - mechanik utrzymania ruchu w fabryce opon
Dopadła mnie ciąża spożywcza, a że pracuję w branży oponiarskiej, to niektórzy mi mówili, że mam chorobę zawodową. Dopóki to mi nie przeszkadzało, to nic z tym nie robiłem, ale po wejściu po schodach na poddasze dostawałem zadyszki. Nie wiedziałem, czy dzwonić po zakład pogrzebowy, czy pogotowie. To trzeba było coś zrobić. Dzięki opiece trenera zmieniłem nawyki żywieniowe, zrzuciłem 30 kilogramów, zacząłem biegać. Ukończyłem dwa maratony, kilka półmaratonów, kilka biegów na 10 kilometrów. Pewnego razu pomyślałem sobie, jeżeli udało się przebiec 42 kilometry, to dlaczego nie wejść do zimnej wody. Zaczął brat. Pojechał, spróbował, a potem wybraliśmy się razem. Ostatnio było już nas sześciu. Morsuje w jeziorze w Jarosławkach - co weekend w niedzielę rano. Byłem już 7 razy. Jakie uczucie? Kilka milionów szpilek wbija mi się w ciało, ale nie sprawia to bólu. Organizm staje się bardziej ukrwiony. Człowiek lepiej się czuje, lepiej funkcjonuje.
Ewa Andrzejczak z Jarocina
Morsowałam tylko raz w Cichowie, ale na pewno powrócę do tej formy aktywności. Były przepiękne warunki atmosferyczne, świeciło słońce. To było podobnie jak z bieganiem, jak tylko wyjdzie słońce, to nawet nie zorientuję się, że mam buty biegowe na nogach.
Wtedy było podobnie, to był impuls. Woda miała około 6 stopni. Towarzyszył mi strach, jak tu wejść, ból kostek nie do wytrzymania, ale głęboki oddech i wytrzymałam 11 minut. W momencie zamknięcia oczu i wystawienia twarzy w stronę słońca i wyobrażenia sobie, że jestem na greckiej plaży, autentycznie odczuwałam ciepło w całym ciele. Wrażenia są niesamowite. Po wyjściu ciało odrętwiałe, szybko trzeba się rozmasować ręcznikiem, ubrać, wypić gorącą herbatę z miodem i cytryną.
Ludmiła Nowak z Jarocina - neurologopeda
Moja przygoda z morsowaniem rozpoczęła się dwa lata temu w Boszkowie. Byłam na konferencji, znajomi już morsowali i tak za ich namową weszłam do wody, to było w ubiegłym roku w styczniu. I tak systematycznie rozwija się ta moja forma aktywności. Ostatnio byłam nad morzem w Gdańsku, zanurkowałam kilka razy. Jestem wielkim zmarzluchem, kiedy wysłałam pierwsze zdjęcie do rodziny, to byli bardzo zszokowani tym, co zrobiłam. Tata nawet nie wierzył, że byłam coś takiego w stanie zrobić. Pierwszy był Boszków, a potem z przyjaciółką wybrałyśmy się w okolice Leszna na morsowanie nocne. Do wody wchodziłyśmy o 0.30 w nocy z różnymi grupami i wtedy zapoznałyśmy się z dziewczynami z klubu „Niedźwiedź Gostyń”. Było nas tam bardzo dużo. Były pochodnie, porozstawiane namioty, na polach paliły się ogniska. Po 20 minutach zerwał się silny wiatr i wszystkie namioty poszły w górę. (…) Zawsze wchodzę do wody z jakąś intencją. Ćwiczę oddech Wima Hofa, który pomaga mi w przełamywaniu bariery. Wchodzę do wody i nie myślę, jaka ona jest. Zaczynałam od kilku minut, 3-4. Najdłużej w wodzie byłam 32 minuty. Początkowo, jak wychodzimy na brzeg, to wydaje się, że na dworze jest ciepło, ale po pewnym czasie po ciele rozchodzą się drgawki. Morsowanie sprawiło, że mam dłuższą wydolność organizmu. Biegam z większą lekkością. Łącznie morsujemy w sześć osób. Jeździmy co niedzielę, zbieramy się kilka minut po godzinie 9.00 rano, po czym wyruszamy do Cichowa i o godzinie 10.30 wchodzimy do wody. (…) Warto morsować, bo człowiek pokonuje swoje bariery. Nawiązują się fajne przyjaźnie, spotykamy ludzi, którzy myślą podobnie i robią tak samo zwariowane rzeczy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.