Czy łatwo dostać się do pracy sezonowych w naszej okolicy?
Z kilkunastu telefonów, które wykonaliśmy do osób prowadzących plantacje owoców i warzyw, szukających chętnych do pracy przy zbiorze tylko w dwóch miejscach na ten moment nie byli potrzebni pracownicy. Oznacza to, że jest praca, a nie ma ludzi. Z drugiej jednak strony, żeby znaleźć takie ogłoszenie, trzeba naprawdę głęboko poszperać. Warto tu korzystać z poczty pantoflowej.
Jak wyglądają realia podczas zbioru owoców i warzyw?
Bardzo często praca trwa w godzinach od 5-6 rano do godziny 11-12. Należy jednak pochwalić pracodawców, którzy są elastyczni względem czasu pracy (można zejść wcześniej z pola) oraz tego, jakie panują warunki atmosferyczne (co w lecie jest szczególnie istotne). Teraz zarobki. Nie oszukujmy się. Na zbiorze truskawek raczej nie da się zostać milionerem. Kilogram truskawek kosztuje około 8-10 złotych, a czereśni około 12-14 złotych. To dosyć dużo. Tymczasem zbierający od jednego koszyczka, w którym zwykle znajdują się dwa kilogramy zebranych owoców, otrzymują średnio 3 złote. Nie są to raczej pieniądze, które satysfakcjonują pracowników na plantacjach. Choć tak naprawdę wszystko zależy od tego, ile koszyczków uda nam się zebrać. W ciągu godziny jest to około 4-5 koszyczków, co daje średnią około 12-15 zł na godzinę.
Kto głównie pracuje przy zbiorach w sezonie?
Nie da się dokładnie scharakteryzować pracownika zbierającego owoce czy warzywa. Czasami są to młodzi ludzie, którzy chcą sobie dorobić w trakcie wakacji. Ale to nie jedyna grupa, która pojawia się na polach. Są tam też osoby w średnim wieku, a nawet emeryci. Udało nam się porozmawiać z jedną z osób, która pracowała na plantacji
- Byłam na truskawkach. Moim zdaniem jest to naprawdę ciężka praca, w dodatku nieopłacalna. Poświęcasz mnóstwo energii, kręgosłup boli niesamowicie, niektórzy nawet dostają alergii na rękach. Byłam, widziałam. Przez dwa dni zarobiłam tyle, co nic. Nie wspominając już o tym, że pani wracała mi koszyki innych osób, żebym dozbierała truskawek, bo ktoś odniósł nie do końca pełny. To było jakieś nieporozumienie - mówi nasza rozmówczyni. - Te dwa dni starczyły mi w zupełności, żeby stwierdzić, że już nigdy więcej na takie coś się nie piszę. Zresztą znajomi, którzy ze mną tam byli, mieli dokładnie takie samo zdanie.- dodaje dziewczyna.
Co na to pracodawcy?
Gdy rozmawiamy z osobami, które zatrudniają ludzi do prac sezonowych, przewija się jedno zdanie - „Nie ma ludzi do pracy” - da się to usłyszeć w niemal każdej rozmowie - Gdyby nie to, że mamy osoby, z którymi współpracujemy od kilku lat, to tak naprawdę nie byłoby nikogo, kto mógłby zbierać truskawki - mówi jedna z plantatorek. Pod tymi słowami podpisuje się jej kolega z branży - Zbiór idzie jako tako, z chęcią przyjmiemy nowe osoby, bo wiadomo, że im więcej rąk do pracy, tym szybciej kończymy. Potwierdza się za to cena za jedną łubiankę, a więc około trzech złotych. - To standardowa stawka, którą mają także inni plantatorzy - mówi jeden z naszych rozmówców. Pracodawcy są także zgodni, że komentarz, który przedstawiliśmy wyżej, jest nieprawdziwy, a osoby, które są przez nich zatrudniane, są zwykle zadowolone z warunków pracy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.