Andrzej Kasprzyk ze Słupcy po raz drugi odwiedził redakcję „Gazety Jarocińskiej” i portalu jarocinska.pl. Kiedy był dwa lata temu, dworzec kolejowy był w remoncie, dlatego postanowił przyjechać jeszcze raz, żeby zobaczyć efekty renowacji zabytkowego budynku.
Do Jarocina dotarł znów rowerem. - Od kiedy jestem na emeryturze, mogę już bez żadnych ograniczeń realizować swoją największą pasję, którą są wyprawy na dwóch kółkach. Drugą moją miłością są góry, a szczególnie nasze polskie Tatry. W tym roku latem wybrałem się jednak rowerem nad morze, bo chciałem zobaczyć, jak naprawdę wygląda Hel. Biorę też udział w rajdach, ale trasa musi mieć minimum 100 km. Co roku startuję w „setkach” odbywających się Kaliszu i Krotoszynie. Teraz przygotowuję się do liczącego 111 km Rajdu Niepodległości w Bydgoszczy. Mój życiowy rekord odległości w przypadku tras jednodniowych wynosi 276 km. Była to trasa ze Słupcy na najwyższe wzniesienie Wielkopolski - Kobylą Górę pod Ostrzeszowem - opowiadał 63-latek.
Do Jarocina przyjechał przez Zagórów i Gizałki, ale na drogę powrotną wybrał się przez Żerków i Śmiełów. W sumie pokonał 112 km. Z redakcji wyjechał z upominkami m.in. jubileuszowym kubkiem. Udzielił też krótkiego wywiadu dla portalu www.jarocinska.pl.
Zdaniem pana Andrzeja nie ma złej pogody na jazdę, tym bardziej, że są teraz możliwości zakupu specjalnej odzieży. - Odpuszczam sobie rower tylko w sytuacji dużych opadów śniegu. Zresztą, nawet wolę chłodniejsze dni od upalnych. Lekarze mówią, że ruch dla ludzi w moim wieku jest bardzo ważny, dlatego sobie nie odpuszczam i staram się jeździć i chodzić jak najwięcej. Mogę się pochwalić, że w czasie ostatniej wyprawy w góry moja córka i zięć z trudem byli mi w stanie dorównać - podkreśla Andrzej Kasprzyk. Zdjęcia z wypraw można znaleźć na jego profilu facebookowym.
Jak rowerzysta ocenia Jarocin? ZOBACZ WIDEO