Koncert Lao Che bardzo dobrze zagrany, zaświecony i nagłośniony. Podobało się nawet "największemu malkontentowi", a to zdarza się niezwykle rzadko.
W ogóle światła, scena i nagłośnienie to w tym roku liga światowa.
Po koncercie Lao Che nastąpiła wymiana widowni pod sceną. Publika zdecydowanie się odmłodziła, a to znak, że zbliża się The Kooks, czyli dzisiejsza wielka gwiazda...
Sporo osób opuściło teren festiwalowy, ale czy poszli do domów? Raczej nie. Raczej zasilili rów na Maratońskiej.
Młodzież na swoich idoli musiała trochę poczekać. The Kooks zaczęli kwadrans później, ale młodzież mamy dziś grzeczną, więc grzecznie czekali. Ci bardziej niegrzeczni już dawno świadomie stracili świadomość.
The Kooks grali na Openerze, są znani (w Jarocinie też, bo młodzież śpiewa ich piosenki), ale największą gwiazdą tegorocznego festiwalu nie będą....
I to by było już dziś na tyle... Jest zdecydowanie lepiej, niż wieścili pesymiści. I pewnie nieco gorzej niż chcieliby organizatorzy