Miejscy urzędnicy sprawdzają jest, czy dyrektor szkoły prawidłowo wydatkuje pieniądze. Wnioskowała o to część nauczycieli i rodziców. Co zarzucają szefowi placówki i jakie maja wątpliwości?
Trwa kontrola w Niepublicznym Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Roszkowie. Wnioskowała o to część nauczycieli i rodziców. Podpisani pod petycją zarzucają szefowi placówki Maciejowi Mazurkowi nieprawidłowości w szkolnych finansach. Piszą we wniosku między innymi:
„W okresie zarządzania placówką przez dyrektora obserwowaliśmy, na co wydawane są subwencje, które trafiały na konto dyrektora. (…) Zaniepokoiła nas to, że nie ma przez kolejne lata żadnych widocznych, odczuwalnych nakładów, wydatków na potrzeby szkoły czy nauczycieli. (…) W związku z brakiem jakiejkolwiek informacji (…) niepokoimy się o dalsze losy placówki, którą w wielkim zaangażowaniu budowali i tworzyli mieszkańcy Roszkowa. Wobec powyższego wnosimy o zlecenie kontroli i rozliczenie przyznanych subwencji przez dyrektora”.
Rodzice i nauczyciele zażądali sprawdzenia szkolnych finansów za okres od 2015 do 2018 roku. Pod wnioskiem podpisało się 9 nauczycieli i 6 członków rady rodziców.
Kontrola została zlecona i do szkoły w Roszkowie weszli miejscy urzędnicy.
- Prowadzimy czynności sprawdzające w zakresie, do którego jesteśmy uprawnieni, to znaczy prawidłowego wykorzystania dotacji, którą przekazuje gmina - tłumaczy wiceburmistrz Robert Kaźmierczak odpowiadający za gminną oświatę.
Co na temat całej sytuacji mówi dyrektor Maciej Mazurek? Twierdzi, że nic nie wie o tym, że kontrolerzy zostali przysłani na wniosek części nauczycieli i rodziców, dlatego nie może odnieść się do zarzutów w nim zamieszczonych.
Ubolewa tylko, dlaczego osoby podpisane pod wnioskiem nie przyszły do niego, aby wyjaśnić wszelkie wątpliwości. Przyznaje jednak, że sytuacja finansowa podmiotu jest tragiczna.
- Jeżeli gmina nie mogła unieść ciężaru utrzymania tej szkoły i zdecydowała o przekształceniu w niepubliczną, to o czym my mówimy. A ja w tej chwili mam mniej uczniów niż było wtedy - argumentuje Maciej Mazurek.
I dodaje:
- Do tego dochodzi wyraźna niechęć rządzących do placówek niepublicznych. Wróciły szkoły podstawowe ośmioklasowe, a wraz z nimi takie przedmioty jak chemia, fizyka, biologia czy geografia. Ja nie prowadziłem gimnazjum i teraz nagle muszę w budżecie szkoły wygenerować środki na utworzenie tematycznych pracowni, aby móc podołać realizacji programu. To jest uprawianie fikcji przez państwo.
Kontrola z jarocińskiego urzędu w szkole w Roszkowie nadal trwa. Początkowo termin zakończenia wyznaczono na koniec listopada, ale czynności zostały przedłużone o co najmniej tydzień. O wynikach będziemy informowali.