reklama
reklama

Święty Mikołaj kontra Gwiazdor. Niezwykły proces w jarocińskim sądzie

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Święty Mikołaj kontra Gwiazdor. Niezwykły proces w jarocińskim sądzie - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
102
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Wiadomości Niecodzienna rozprawa w jarocińskim sądzie. Na ławie oskarżonych zasiadł Święty Mikołaj. Usłyszał kilka zarzutów. Prokurator zarzucił mu, że wdzierał się do domów. Łamał prawa pracownicze. Zmuszał małe elfy do pracy ponad siłę. Na dodatek nie dostarczał zamówionych prezentów...
reklama

Niecodzienna rozprawa w jarocińskim sądzie. Na ławie oskarżonych zasiadł Święty Mikołaj. Usłyszał kilka zarzutów. Prokurator zebrał dowody świadczące o tym, że święty wdzierał się do domów. Łamał prawa pracownicze. Zmuszał małe elfy do pracy ponad siłę. Na dodatek nie dostarczał zamówionych prezentów.
 
Edukacyjna symulacja rozprawy odbyła się w Sądzie Rejonowym w Jarocinie. Największa sala jarocińskiego sądu zapełniła się uczniami klas I-III Zespołu Szkół Zaradni Odważni Oryginalni z Wilkowyi. Wszystko było jak na prawdziwej rozprawie.

Niezwykły proces w jarocińskim sądzie. Św. Mikołaj oskarżony o bicie dzieci i łamanie praw pracowniczych  

Sędzia, prokurator i obrońca w togach. Oskarżony, w rolę którego wcielił się Piotr Pajchrowski, prezes Fundacji Zaradni Odważni Oryginalni, na ławie oskarżonych stanął w asyście policji.

- W dniu 24 grudnia z góry z powziętym zamiarem wdzierał się do domów wymienionych szczegółowo w akcie oskarżenia poszkodowanych bez ich wcześniejszego żądania i zezwolenia pokrzywdzonych niszcząc przy tym sprzęty gospodarstwa domowego oraz uszkadzając komin, a także zakłócając spokój domowników poprzez hałasowanie z wykorzystaniem renifera Rudolfa i jego rogów - oskarżał prokurator Jakub Łuczak.

Z treści aktu wynikało, że oskarżony bił rózgą dzieci. Św. Mikołaj naruszył także kodeks pracy. Śledczy ustalili, że złośliwie i uporczywie naruszał prawa pracownicze i zmuszał małe elfy do pracy ponad siłę w celu osiągnięcia korzyści majątkowych postaci pierników i mleka.

- Wprowadzał dzieci w błąd, co do prezentów bowiem nie dokonał dostaw tych zamówionych - oskarżał Jakub Łuczak.

W kolejnym zarzucie opisano, że Św. Mikołaj dokonał kradzieży z włamaniem i zrabował pierniczki i mleko.

- Czy oskarżony zrozumiał zarzuty? - zapytał sędzia Maciej Gruchalski.

- Zrozumiałem, co szanowny pan prokurator do mnie mówił, ale nie bardzo wiem, co to ma ze mną wspólnego ja jedynie przynoszę radość dzieciom i dorosłym. A tutaj jakieś straszne rzeczy zostały powiedziane - mówił oskarżony podniesionym głosem.

Św. Mikołaj nie przyznał się do stawianych zarzutów  

 
 Św. Mikołaj na pytanie sądu odpowiedział, że nie przyznaje się do winy.

- Ja niczego takiego, co tu zostało powiedziane, nie zrobiłem - powtórzył oskarżony.

Obrończyni oskarżonego dociekała, czy w aktach sprawy znalazły się nagrania z monitoringu.

 - Funkcjonariusze policji dokładnie zlokalizowali miejsca, gdzie mógł przebywać oskarżony, nagrania ze służb miejskich, a także z okolicznych domów nie ujawniły wizerunku obecnego na sali oskarżonego - odpowiedział prokurator Jakub Łuczak.

 Oskarżony zeznał, że nie ma rózgi, bo on wie prawie wszystko o bezstresowym wychowaniu.

- Ta rózga, to raczej w poprzedniej epoce była – oświadczył przed sądem.

I dodał, że porusza się Santa Teslą.

  - A jak jest z tymi prezentami. Dzieci mówią, że nie dostają tego, co zostało im zamówione? – dociekał prokurator. Św. Mikołaj stwierdził, że nie wie z kim dzieci się umawiają i do kogo piszą.

      
 - Może być tak faktycznie, że w centrali coś pomylą. Najczęściej to rodzice zamawiają prezenty inne niż te, które dzieci oczekują, stąd mogą wystąpić pewne rozbieżności – odpowiedział oskarżony.

Przed sądem na korzyć skarżonego zeznawały elfy Śnieżynka i Trzęsiportek. Mówiły, że oskarżony dobrze je traktuje i określały go mianem: „Złotego Człowieka”. Zdalnie sądowi udało się przesłuchać Rudolfa Czerwononosego.

Kto wdzierał się do domów?  

Ostatnim świadkiem był Gwiazdor i to jego zeznania okazały się przełomowe dla sprawy. W jego roli w sądzie wystąpił dyrektor szkoły w Wilkowyi, Maciej Konieczny. Z jego zeznań wynikało, że mieszka na Kaszubach w miejscowości Swornegacie        

 - Mikołaja znam. Jest mi jak brat, ale bratem nie jest. Znamy się jak łyse konie – stwierdził Gwiazdor.
 

 - Jestem oburzony. Wszystkie moje zasługi wysoki sądzie - przypisano Mikołajowi. Miki ma swój rejon i rozdaje prezenty 6 grudnia. Nie wiem skąd taki pomysł, że na mojej dzielni cokolwiek się ma wydarzyć 24 grudnia. Wielkopolska i Kaszuby 24 grudnia to mój rewir. Roznoszę prezenty grzecznym dzieciom. Dzięki mnie przetrwał ten piękny zwyczaj wchodzenia przez komin do domu dzieci i zostawiania prezentów pod choinką. To dzięki mnie dzieci mogą w nocy usłyszeć Rudolfa, jak puka im do okien, żeby wiedziały, że byliśmy u nich. To dzięki mnie nadal dzieci mogą zobaczyć sanie z reniferami, a nie jakieś Santa Teslę - zeznawał przekonywująco Gwiazdor.

Prokurator wniósł o uniewinnienie Św. Mikołaja

   W mowie końcowej prokurator podkreślił, że żadne ze zgromadzonych w sprawie dowodów nie wskazuje aby Mikołaj popełnił zarzucane w akcie oskarżenia czyny.

 - Do domu wchodził Gwiazdor i to on zostawiał prezenty. Przy czym dokonywał tego w związku z listami od dzieci, które od nich wcześniej otrzymywał. Oboje, tak Mikołaj jak i gwiazdor, działali zgodnie z wielowiekową tradycją – dowodził śledczy.   
 

Wniósł o całkowite uniewinnienie Świętego Mikołaja od zarzucanych mu w akcie oskarżenia czynów. Po przerwie sędzia Maciej Gruchalski ogłosił wyrok.

    
- Oskarżonego uniewinnił od zarzuconego mu czynu – powiedział sędzia.  
 

Na sali rozległy się brawa.
 

- Sąd po przeprowadzeniu rozprawy, po wysłuchaniu wyjaśnień oskarżonego, po zapoznaniu się zeznaniami świadków uznał iż Święty Mikołaj nie dopuścił się zarzucanych czynów. Przede wszystkim Świętego Mikołaja nie było 24 grudnia w Jarocinie, tak jak przed chwilą usłyszeliśmy, tego dnia w Jarocinie był Gwiazdor nie Święty Mikołaj. Święty Mikołaj przychodzi do domów 6 grudnia - uzasadniał sędzia Maciej Gruchalski.

Dzieciom na długo pozostanie w pamięci sądowa lekcja. Dla wielu z nich była to pierwsza wizyta w budynku przy ul. Niepodległości w Jarocinie.

- Wreszcie mogłam zobaczyć, jak wygląda sąd. Bardzo mi się podobało - powiedziała Monika.

   
 Podobna rozprawa odbyła się w marcu ubiegłego roku. Wtedy sąd skazał wilka za połknięcie Babci i Czerwonego Kapturka.
       
 
 CZYTAJ RÓWNIEŻ: Państwo Majsnerowscy przeżyli razem 70 lat. Z życzeniami do dostojnych jubilatów przybył burmistrz Jaraczewa

Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.


 

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama