Restauracja “Dziupla” mieściła się pod amfiteatrem w samym centrum miejskiego parku. W rękach Państwa Paterskich prężnie działała przez 22 lata od maja 1991 roku do końca listopada 2013. Zebrała liczne grono fanów, którzy często w niej gościli i zajadali pyszne posiłki, przygotowane m.in. przez właścicielkę - Urszulę.
Kiedy o Dziuplę zapytaliśmy w mediach społecznościowych Gazety, pod postem natychmiast pojawiło kilkadziesiąt wpisów. Jarociniacy z zachwytem i sentymentem wspominają nieistniejący już miejsce na mapie Jarocina.
Restauracja Dziupla to nie tylko budynek, to był kultowy lokal, każdy go w Jarocinie z pewnością odwiedzał i znał jego położenie. Była to dobra restauracja, którą tworzyli przede wszystkim właściciele swoją empatią do klienta, oraz ludzie w niej zatrudnieni - wspomina jarocinianka Katarzyna.
Tak zrodził się pomysł na restaurację Dziupla w Jarocinie
Pomysł na lokal zrodził się w głowie Jana Paterskiego zupełnie przypadkiem. Jako policjant był zaangażowany w rozpracowanie szajki zajmującej się kradzieżą drobiu w Jarocinie. Grupa dokonała licznych kradzieży kur, królików, kaczek i gęsi na jarocińskich ogródkach działkowych. O głośnej sprawie pisała wówczas Gazeta Jarocińska. Złodzieje składowali swoje łupy właśnie w pomieszczeniach pod amfiteatrem. Funkcjonariusz był w tzw. grupie realizacyjnej. To właśnie wtedy Jan po raz pierwszy zobaczył piwnicę pod sceną. Po rozwiązaniu zagadki przedstawił swoje odkrycie żonie, która od dłuższego czasu marzyła o własnym lokalu gastronomicznym.
Na początku, gdy mąż mnie tam zaprowadził, byłam przerażona. Park był słabo oświetlony, poza tym same pomieszczenia, przypominały piwnicę, ale ucieszyłam się, że będę miała możliwość robienia tego, co lubię - przyznaje Urszula Paterska.
Logo restauracji było bardzo oryginalne. Zawierało nazwę lokalu i kontury wiewiórki, która trzyma w łapkach orzech. Dlaczego właśnie takie?
Zawsze byłem przeciwnikiem nazw obcojęzycznych. Wolałem polskie. Wiewiórki, których było w parku bardzo dużo i ukryte wejście do lokalu przyczyniły się, do nazwy “Dziupla”. Szyld powstał na podwórku pana Mirosława Stopikowskiego, który odręcznie narysował wiewiórkę. Najpierw bardziej przypominała kangura, przez za długie łapy, ale po poprawkach wyglądała idealnie - opowiada Jan Paterski.
Lista na dyskotekę w Dziupli
W restauracji, oprócz codziennego przyjmowania gości i wydawania abonamentowych obiadów, odbywały się liczne imprezy okolicznościowe. Jarociniacy pamiętają je do dzisiaj.
Na początku był to lokal na “pojedynczego klienta”, a wieczorami w weekendy organizowaliśmy dyskoteki. Młodzieży było bardzo dużo. Z czasem musieliśmy wprowadzić listy, na których zapisywaliśmy uczestników imprezy z tygodniowym wyprzedzeniem. Później podjęliśmy się wyprawienia jednej komunii - udała się. Następnie robiliśmy 18-stki, chrzciny, nawet przyjęcia weselne - mówi Urszula Paterska.
Punkt świetnie uzupełniał ofertę miejskiego parku.
- Latem stoliki były też na zewnątrz lokalu i tam można było zjeść lody czy wypić kawę, piwo - wspomina jedna z mieszkanek Jarocina, bywalczyni “Dziupli” - Sabina.
Nie tylko Muniek i Big Cyc w Dziupli w Jarocinie
W trakcie festiwali lokal znajdował się niemal w centralnym punkcie wydarzenia. W amfiteatrze organizowane tzw. Małą Scenę, obleganą przez tysiące festiwalowiczów. Właściciele przypominają z nostalgią, że od rana do późnych godzin nocnych ludzie przychodzili do jedynej restauracji w okolicy - “Dziupli” Przebywały tam też sławne postacie ze śwaita showbiznesu, takie jak Muniek Staszczyk czy członkowie zespołu Big Cyc.Jak wówczas wyglądała działalność restauracji?
Na okrągło. Przed rozpoczęciem już zjeżdżali się goście. Staraliśmy się im dogodzić. Po rozpoczęciu festiwalu był istny młyn! Sympatycznie to wspominamy - opowiada Urszula Paterska.
To były ciężkie momenty. Obsługa uwijała się jak w ukropie, trzeba pamiętać, że to zawsze był środek lata.
Jeśli chodzi o jedzenie, nie wiem ile tysięcy jajek zostało wykorzystanych do jajecznicy. Ludzie kupowali ją bez końca! Podobnie było z surówkami. Wraz z dostawcą kapusty - Panem Bilskim - uruchomiliśmy maszynę do szatkowania, ponieważ własnoręcznie było to niemożliwe. Ryby smażone też były kupowane i jedzone w wielkich ilościach. Zupy natomiast były złym pomysłem. Szybko się psuły - przypomina sobie Jan Paterski.
W Dziupli zawsze miło i rodzinnie. Został sentyment
Mimo tego, że miejsce cieszyło się ogromną popularnością w restauracji panował spokój i rodzinna atmosfera. Zapytani przez nas mieszkańcy Jarocina o to jak wspominają czasy lokalu państwa Paterskich podkreślają niezwykłą gościnność prowadzących. Często mogliśmy usłyszeć o tym, że właściciel - Jan nierzadko siadał wraz z gośćmi i rozmawiał z nimi lub opowiadał im ciekawe historie. Urszula za to od samego wejścia posyłała przybyłym uśmiech pełen szczerości proponując przy tym domowy, pyszny posiłek.
Było sympatycznie. Ludzie do nas ciągnęli, my też staraliśmy się być mili dla klientów, także współpraca nam się dobrze układała - mówi Urszula Paterska.
Właścicielom Dziupli zależało przede wszystkim na zadowoleniu gości i na tym żeby obsługa była serdeczna i kulturalna. Zawsze umieli dobrze doradzić menu, w naszym przypadku na chrzciny i komunię. Potrafili swobodnie prowadzić konwersacje z gośćmi, zainteresowanymi przyjęciem lub uroczystością w ich lokalu. Prowadzili swoją restaurację z prawdziwą pasją i dokładali wszelkich starań by goście byli zadowoleni z jedzenia.” - wspomina z utęsknieniem Katarzyna, mieszkanka Jarocina.
“Dziupla” była również partnerem wielu festynów w parku. Wraz z przewodniczącym osiedla 1000-lecia - Zbigniewem Kaczmarkiem organizowany był co roku Dzień Dziecka, konkursy z nagrodami i inne tego typu wydarzenia. Były również spotkania lekarzy, klubów wędkarskich, gołębiarzy, pszczelarzy, itd.
Dziupla na zawsze w sercach mieszkańców
Właściciele przez lata borykali się z plagą włamań. Sytuacji zaradził monitoring. Co jednak spowodowało, że lubiana i oblegana restauracja w końcu przestała działać? Do zamknięcie lokalu przyczyniła się różnica terenu.
Obiekt był umieszczony w dole, 11 metrów niżej, niż reszta parku. Powodowało to liczne zalania, a niekiedy nawet powodzie. Śniegi i deszcze. Bywały takie ulewy, że woda nam spływała z góry, zalewając “Dziuplę”. Pewnego razu była powódź. Strażacy wypompowywali wodę. Zalało również skrzynkę z prądem. Warunki nie dawały szansy na dalsze istnienie lokalu - przyznaje z rezygnacją dawny właściciel.
Państwo Pasterscy założyli kolejną restaurację. Jej goście nadal wracają wspomnieniami do ukochanej przez wielu „Dziupli”.
Lokal wspominam bardzo miło i ciepło. Wraz z naszą grupą znajomych często tam wpadaliśmy. Organizowaliśmy często sylwestra, Andrzejki, gdy ktoś miał urodziny, też je tam świętowaliśmy. […] Menu było proste, ale smaczne, szczególnie wspomniany forszmak, który był zawsze dostępny i tani - mówi mieszkanka Jarocina - Sabina.
Pamiętacie Dziuplę? Jak wspominacie to miejsce?
ZOBACZ WIDEO ze wspomnieniami państwa Paterskich.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.