Przedszkole w Wilkowyi jest nieczynne. Personel przeprowadza dezynfekcję pomieszczeń i zabawek. Co się stało - sprawę wyjaśnia dyrektor.
Do naszej redakcji napisał zaniepokojony rodzic.
„Dzień dobry. Chciałem zapytać czy wiedzą państwo coś na temat zamknięcia przedszkola (wszystkie grupy) w miejscowości Wilkowyja? Przedszkole jest zamknięte od wczoraj (środa, 6 listopada) do odwołania i trwa dezynfekcja. Według informacji udzielonych przez przedszkole powodem jest jakiś wirus, który powoduje bardzo intensywne wymioty. Niektóre dzieci trafiły też do szpitala. Rodzicom nie udziela się więcej żadnych informacji. Proszę o interwencję w tej sprawie.”
Maciej Konieczny, szef Zespołu Szkół Zaradni Odważni Oryginalni w Wilkowyi uspokaja. - Nic się nie dzieje. Sytuacja związana jest z sezonowymi zachorowaniami na grypę i przeziębieniami - zapewnia Maciej Konieczny.
I dodaje: - Rodzice przyprowadzali do przedszkola chore dzieci, które zarażały kolejne. Panie wielokrotnie prosiły, żeby tego nie robić. Jeśli dziecko jest chore, powinno zostać w domu nie tylko dla swojego dobra, ale też innych dzieci. Niestety, te prośby nie skutkowały. Dlatego zdecydowaliśmy podać oficjalny komunikat, że dzieci zostają w domu, a my przeprowadzamy dezynfekcję pomieszczeń, wszystkich sprzętów i zabawek.
Dyrektor ma nadzieję, że to wystarczy, żeby powstrzymać rozpowszechnianie się wirusów. I apeluję po raz kolejny do rodziców: - Jeśli dziecko jest chore, proszę go nie przyprowadzać, bo doprowadza to do takich sytuacji. Przedszkole ma wrócić do normalnej pracy od wtorku - 12 listopada.
Maciej Konieczny dziwi się tylko, że rodzice nie kierują pytań do niego albo do pracowników przedszkole, tylko zwracają się do „Gazety”.
- Do mnie nikt z rodziców się nie zgłosił, żebym cokolwiek wytłumaczył. My jesteśmy do dyspozycji, dlatego nie rozumiem tego, ze rodzice nie chcą zasięgnąć informacji u źródła - zaznacza szef szkoły w Wilkowyi.