Oskórowane cielę, kilkaset kilogramów padliny, porozrzucane szczątki zwierząt - tak wyglądał teren wokół nielegalnej fermy lisów w Magnuszewicach.
Podejrzana lisiarnia funkcjonuje od kilku lat na uboczu wioski. W niezamieszkałej wynajętej posesji hodowlę prowadzi mieszkaniec Witaszyc.
- Zgłaszałam ten problem poprzedniemu wójtowi. Mieszkańcy skarżyli się na nieprzyjemne zapachy. Wiem, że nawet kości były zakopywane w ziemi - żali się Maria Łuczak, sołtys Magnuszewic.
Kolejną skargę na uciążliwą hodowlę odebrał wójt Kotlina. Mirosław Paterczyk osobiście postanowił sprawdzić doniesienie. - Przed bramą wjazdową cielęta leżały poprzykrywane folią. Biegały po nich psy - opisuje włodarz Kotlina.
Mirosław Paterczyk zobowiązał hodowcę do uporządkowania posesji za okazaniem dokumentacji utylizacji zwierząt. Władze gminy o nielegalnej fermie poinformowały Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Jarocinie.
Szerzej o nielegalnej fermie lisów czytaj w „Gazecie Jarocińskiej”.
W 2000 roku całkowita liczba lisów zabitych na fermach futrzarskich na całym świecie wyniosła 4,3 miliony. Wiedzieliście, że w samej Polsce co roku mordowanych jest dla futer 250 tysięcy lisów, a żeby uszyć jedno, trzeba zabić ich około 20?
Jak sądzicie, dlaczego poprzedni wójt Kotlina Walenty Kwaśniewski nie reagował na doniesienia o nielegalnej fermie lisów?
(era, kg)