reklama

„Niektóre wioski zostały zapomniane przez Boga” - mówi jarociński strażak, który sprzątał po powodzi na południu Polski

Opublikowano:
Autor:

„Niektóre wioski zostały zapomniane przez Boga” - mówi jarociński strażak, który sprzątał po powodzi na południu Polski - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
40
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
WiadomościStrażacy ze wszystkich gmin powiatu jarocińskiego wyjechali w rejony dotknięte powodzią. Opowiadają, że woda niemal doszczętnie niszczyła wszystko, co stanęło na jej drodze. Budynki mieszkalne rozpadły się jak domki z kart, a słupy energetyczne zostały połamane jak zapałki.
reklama

Od ponad tygodnia cała Polska, ale i nie tylko, śledzi za pośrednictwem mediów wielką powódź w naszym kraju. Wielka woda spustoszyła południowo-zachodnią część Polski. Fala nie oszczędziła niczego, co spotkała na swojej drodze. 
Ciągle trwa sprzątanie po powodzi. „Wielka woda” zrujnowała domy, mieszkania, budynki gospodarcze, drogi, mosty. Żywioł nie oszczędził szpitali, szkół.

Powódź 2024 - to ogrom strat i dramatów ludzkich. W pomoc poszkodowanym zaangażowało się wiele ludzi dobrej woli, firm, instytucji oraz samorządy również z naszego terenu. W pierwszej kolejności na pomoc ruszyli strażacy. Najpierw pojechali ratownicy z JRG Jarocin.

reklama

Jarocińscy strażacy sprzątali po wielkiej wodzie  
 

W czwartek rano do gminy Mysłakowice koło Jeleniej Góry wyjechało 5 zastępów OSP z gminy Jarocin. Udali się ochotnicy z jednostek OSP Łuszczanów, Mieszków, Osiek, Potarzyca i Wilkowyja. W ubiegły piątek z pomocą ruszyli ochotnicy z Witaszyc, gminy Kotlin oraz gminy Jaraczewo. W weekend strażacy z JRG oraz druhowie z gmin Jarocin i Kotlin wrócili z rejonów dotkniętych strasznym żywiołem. 5 zastępami z Jarocina dowodził Ziemowit Grajek, na co dzień prezes OSP Wilkowyja, który zanim pojechał sprzątać po „wielkiej wodzie” był już dwa razy zawieźć dary zebrane przez OSP Wilkowyja. 

reklama

Strażak: „Na całą wieś były dwie butelki wody”    

Przejeżdżali przez centrum Kłodzka i tam skierowano naszych druhów do miejscowości Ołdrzychowice Kłodzkie. Zobaczyli wstrząsający widok - budynki mieszkalne rozpadły się jak domki z kart, a słupy energetyczne woda połamała jak zapałki.

- Tam, jak zajechaliśmy pierwszy raz, to na całą wieś mieli dwie butelki wody. Po rozładunku naszych busów wszystko rozeszło się w mgnieniu oka – opowiada Ziemowit Grajek.             

reklama

Nasi ratownicy, którzy udali się do Mysłakowic zostali zadysponowani do sprzątania szkoły w Łomnicy.

- Zostały zalane piwnice szkoły. Woda była na wysokości około 1,80 cm.  Przed nami działania prowadziły już inne jednostki. My skupiliśmy się przede wszystkim na  wyniesieniu peletu i uporządkowaniu tej szkoły, która trzy tygodnie temu została oddana do użytku po generalnym remoncie - opowiada Ziemowit Grajek.

 
 Szkołę porządkowały 4 nasze zastępy. Piąty w tym czasie zajmował się wypompowywaniem wody z zalanych domów prywatnych. W kolejnym dniu część druhów pracowała w szkole pozostali wspomagali mieszkańców.    

                
 - Dla mnie to była nowość. Nigdy się z czymś takim nie spotkałem. Ludzie mieli studnie w domach. Naszym zadaniem były wypompowanie mułu. Tę czynność powtarzaliśmy po trzy, cztery razy, bo woda nachodziła po 10, 15 minutach. Mieszkańcy mieli chlor sanitarny, którym uzdatniali wodę. Po dwóch, trzech dniach woda była zdatna do prania czy do mycia - opowiada Grajek. 

reklama

W sobotę do południa zajmowali się usuwaniem postawionych jeszcze przed „wielką wodą” worków z piaskiem. Potem pluton przejechał do Gorzanowa (powiat kłodzki).      

Strażak "Niektóre wioski zostały zapomniane przez Boga”

W czasie przemieszczania się przez miejscowość Żelazno ratownikom ukazał się  przerażający widok doszczętnie zniszczonych domów, pokiereszowanych aut w rzekach. W Gorzanowie pomagali mieszkańcom w wyrzucaniu błota i mułu z domów, mieszkań oraz budynków gospodarczych.                 

 - O miastach mówi się w telewizji, ale niektóre wioski, to można powiedzieć, że zostały zapomniane przez Boga. Ludzie zostali zostawieni… Teraz wolontariuszy jest już dużo, ale na początku była tragedia - opowiada z bólem prezes OSP Wilkowyja.

            
Jednocześnie mówi, że powodzianie mają wystarczająco dużo wody i artykułów żywnościowych. Jest potrzebny podręczny sprzęt sprzątający.    

      
 - Powoli trzeba myśleć o meblach szafkach, stołach, krzesłach, bo ludzie jedzą na stojąco. Nie mają na czym usiąść - kończy prezes.

ZOBACZ RÓWNIEŻ

 

reklama
SONDA

Czy akcja szczepień w szkołach przeciwko HPV to dobry pomysł?

Zagłosowało 86 osób
Zagłosuj
Głosy można oddawać od 16.09.2024 od godz 13:54
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama