Sołtys wsi i była radna (obecnie kandydatka) Katarzyna Szymkowiak zwołała w ubiegłym tygodniu w tej sprawie zebranie wiejskie. Według informacji szefowej sołectwa przyszło ponad 60 osób. Byli również przedstawiciele Urzędu Miejskiego w Jarocinie i sekretarz Michał Fijałkowski (prywatnie też kandydat na radnego z tego okręgu).
- Zebranie było bardzo burzliwe, pan Fijałkowski dostał „po nosie”. Powiedział nam, że wie, kto będzie nowym administratorem, ale nie powie, a burmistrz ma takie prawo - mówi sołtys Szymkowiak. Według jej informacji (nie udało nam się dotrzeć do protokołu z posiedzenia) na zebraniu przeprowadzono głosowanie i „wszyscy opowiedzieli się za tym, żeby kluczy nie przekazywać” do urzędu, a co za tym idzie - nowemu, wybranemu przez władze gminy opiekunowi.
- Wiem, że pan burmistrz może w każdej chwili administratora zmienić, ale żeby to zrobić, to trzeba mieć podstawy, jakiś powód, a tutaj powodu nie ma. Przynajmniej oficjalnie - stwierdza była radna. Mieszkańcy podkreślają, że strażak dobrze zarządzał mieniem i nie szczędził prywatnego czasu, mimo że za opiekę otrzymuje się, jak mówią „grosze”. (około 350 zł na kwartał - red.)
Formalnie na początku roku Cyplik dostał pismo z Urzędu Miejskiego w Jarocinie w którym zaznaczono, że zgodnie z zarządzeniem burmistrza, umowa o administrowanie nie zostanie mu przedłużona. Urząd wystąpił też o zwrot kluczy do obiektu. Terminem był 13 stycznia. Problem w tym, że pismo dotarło do Wilkowyi… 16 stycznia.
- Nikt nikomu nie chce niczego odebrać, tylko panu Cyplikowi z końcem grudnia wygasła umowa. Jest to mienie gminy i burmistrz podjął decyzję, że inna osoba będzie administrowała w jego imieniu i z tą osobą zawrze umowę od 1 lutego - mówi sekretarz Michał Fijałkowski. - Nie rozpatrujmy tego w kategoriach zadowolenia czy niezadowolenia. Ta umowa była podpisana na rok, pan Cyplik nie przyszedł, w ogóle w żaden sposób nie kontaktował się z urzędem celem przedłużenia tej umowy.
To zaś jak dodaje szef gminnej administracji, czy oddać obiekt innej osobie, nie leży w kompetencjach zebrania wiejskiego, a właśnie burmistrza. Czy jednak władze miasta nie powinny potraktować decyzji zebrania, jako głosu doradczego? - A czy my mówimy o quorum - pyta w odpowiedzi sekretarz.
Co na to sam administrator? - Jeszcze w połowie grudnia, gdy byłem w urzędzie miejskim, w wydziale oświaty, pytałem o kolejną umowę, to mi powiedziano, że to jeszcze jest na to „za wcześnie”. Teraz sprawą zajmuje się wydział rozwoju - tłumaczy Marek Cyplik i dodaje, że już na początku roku podpisał umowę na wynajem Sali na imprezę. - Dzisiaj dowiedziałem się, że umowę przedłużono ze mną do końca stycznia, ale ja niczego nie podpisywałem. W czwartek jest zumba u nas i ja teraz nie wiem, czy mam otwierać salę czy nie.
Ostatecznie przekazanie obiektu ma nastąpić jutro (1 lutego) o godz. 18.00 w sali wiejskiej. Nie wiadomo, czy do tego dojdzie, bo sołtyska zapowiada kolejne zebranie.
Według części mieszkańców sprawa ma drugie, polityczne dno i może być wykorzystywana w trwającej kampanii wyborczej. Utratą funkcji administrator obiektu ma ponoć zapłacić za zaangażowanie w ubiegłoroczne referendum.
Z potwierdzonych przez Urząd Miejski w Jarocinie informacji wynika, że sala ma trafić w ręce Katarzyny Dorsz z Wilkowyi...
- Nie znam osoby, która została wyznaczona - odpowiada sekretarz Fijałkowski i ma swoje wytłumaczenie. - Próbuje się budować konflikt, bo byłem na tym zebraniu i wiem, jak pani Szymkowiak je prowadziła. Próbowała nawet sugerować, że występuję tam jako kandydat. Ja byłem tam jako sekretarz i starałem się wytłumaczyć, że administrowanie mieniem komunalnym zostało powierzone burmistrzowi w wyniku wygranych przez niego wyborów.
