reklama
reklama

Kochają rośliny i zwierzęta. Najbardziej spełnieni czują się kiedy przychodzą na ROD

Opublikowano:
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Działkowcami są od zaledwie dwóch lat, ale jak oboje mówią zdążyli już pokochać swój ogród. W tym roku zajęli II miejsce w konkursie na Najładniejszy ogród rekreacyjno-warzywny zorganizowany przez Zarząd na Rodzinnych Ogrodach Działkowych im. Tadeusza Kościuszki w Jarocinie.
reklama

Agnieszka i Dariusz Margasowie zakupili działkę na ROD w czerwcu 2020 roku. Jak przyznają to była trafna decyzja.

- W dobie pandemii szczególnie istotna i ważna, gdyż na jedną wolną działkę w naszym mieście trzeba czekać nawet kilka lat.

Do dnia dzisiejszego szczęśliwi działkowcy wspominają jak walczyli z myszami na swojej działce.

- Kiedy zaczęliśmy pierwsze prace, zdarzało się, że myszy biegały pod nogami. Cokolwiek nie ruszyliśmy, widzieliśmy tunele, w których mieszkały i biegały – wspomina Dariusz, właściciel ogrodu.

Po ogrodzie byłego właściciela już niewiele zostało, ale zachowało się kilka cennych dla obecnych właścicieli roślin. Tuż przy wejściu do ogrodu rośnie wiekowa wiśnia. Jak mówi obecny właściciel nie jest ona okazem zdrowia, ale bardzo ją lubi i szanuje. Jego poprzednik sadził to drzewo własnymi rękoma, widać włożył mnóstwo pracy i serca w jego pielęgnację.

- Dopóki drzewo owocuje, będę się starał je utrzymać w dobrej formie. Zdaję sobie sprawę, że drzewo łatwo jest wyciąć, ale szanuję przyrodę i dla mnie jest to ostateczność. Takich roślin jak ta wiśnia jest jeszcze kilka – dodaje.

Przy głównej ścieżce rosną żywotniki. Co roku systematycznie są przycinane i formowane. Dzięki tym zabiegom są zdrowe i atrakcyjne także zimą.

 

ROD im. Tadeusza Kościuszki w Jarcocinie. Działka państwa Margasów

Państwo Margas zaraz po zakupie działki przystąpili do intensywnych prac w ogrodzie m.in. do rozbudowy altany. Poprzedni właściciel na działce hodował kury. Dlatego tuż obok altany zrobiony był wolier dla kur, który połączony został z drugim wybudowanym po przeciwnej stronie. Łącznikiem był tunel, a po nim poruszały się w obu kierunkach kury. Nowi właściciele postanowili rozebrać kurnik i wydać wszystkie zwierzęta, które zakupili razem z działką.

- Do dziś pamiętam jak otworzyliśmy te klatki, a w nich znalazłem dwadzieścia kurzych jaj. Ciekawostką było to, że ani jedno nie było popsute - opowiada z uśmiechem na ustach Dariusz. - Sam zakup działki był dla nas kosztowny, dlatego w pierwszym roku zależało nam, aby rozbudować altanę i taras. Poprosiłem stolarza, aby przyjechał na działkę i pomógł w budowie. To był czas pandemii na szczęście nie miał zbyt dużo zamówień. Damian był tak zafascynowany ogrodem, że sam postanowił zakupić tutaj działkę i do dziś ją uprawia. Pod Kobylinem znalazłem fajny tartak. Mieli tam tanie drewno. Wykorzystując czas, że był już na działce stolarz, wymyśliłem kolejne prace jakie mógłby wykonać. I tak rozpoczynając od rozbudowy altany, wykonał jeszcze kilka innej architektury. Jeszcze tego samego, roku kilka tygodni przez zimą, zakładałem płytki chodnikowe na ścieżce, która prowadzi od początku do końca działki. Dobrze, że wtedy zarówno jesień jak i zima były ciepłe i mogłem popracować. Nigdy nie zapomnę jak zakładałem krawężniki. Zmarnowałem na nie cały tydzień. Chciałem wykorzystać te co były, tylko jakoś je wyrównać, założyć, uporządkować na nowo. Malowałem wapnem, kombinowałem, ale efekt był marny. Po siedmiu dniach dałem już spokój. Zaprosiłem fachowca kolegę, który ma firmę budowlaną. Zaproponował, że wykona tą pracę. Zaufałem mu, kupiłem kostkę, dogadaliśmy się i zrobił. Pierwszy rok był dla nas bardzo pracowity. Priorytetem była altana, ale poczułem takiego ogrodowego bakcyla, że skończyłem na ścieżkach, obrzeżach, tarasie i całej altanie wraz z dobudówką do narzędzi.

Dziś działkowcy spotykają się z innymi zaprzyjaźnionymi sąsiadami z ROD i wspólnie przy kawie dzielą się dobrymi radami, spostrzeżeniami na temat uprawy roślin. Wiedzą, że zawsze mogą na siebie liczyć.

- My działkowcy wiemy, że zawsze możemy na sobie polegać. My z żoną mamy jeszcze małe doświadczenie w uprawie ogrodu, dlatego często pytamy tych bardziej doświadczonych. Wiem, że zawsze możemy liczyć na poradę sąsiadki Danuty, gospodarza Ogrodu, prezesa Leszka Karcza czy innych. Jestem im za to bardzo wdzięczny. My tutaj na działkach traktujemy siebie jak członków rodziny. Kiedy się spotykamy, siadamy wspólnie przy stole to tak jakbyśmy usiedli w domu wspólnie z rodziną. Działkowcy tworzą taką jedną wspólnotę, w której jest wielka siła. To chyba jest w tym najpiękniejsze – mówi ze wzruszeniem Dariusz.

 

Działka państwa Margasów w Jarocinie

Działkowcy uwielbiają warzywa. Są zapalonymi smakoszami. Spożywają je pod każdą postacią. Na świeżo, marynowane, suszone czy kiszone, nie ma znaczenia. Wszystko co da się przerobić, wykorzystuje w kuchni żona właściciela, Agnieszka.

- Warzyw i owoców na działce jest całkiem sporo, więc jest co robić. Co rusz wyszukuje nowe przepisy, by zamknąć trochę lata w słoiku. Małżonka uwielbia zaprawiać, ale jeszcze bardziej rozdawać to co przygotowała. Dzielimy się zarówno świeżymi pomidorami, papryką, kabaczkami, patisonami, które sami wyhodowaliśmy. To wielka frajda móc podzielić się tym co dała nam natura, oczywiście z naszą pomocą - mówi właściciel działki.

Co roku połowa działki porośnięta jest pomidorami, kabaczkami, ogórkami czy cukinią. Cukinii rośnie tu kilka odmian. Są okrągłe, wyglądem przypominające arbuzy i te tradycyjne. Na zagonach nie brakuje buraków, ogromnej wielkości główek kapusty, pory, cebuli, czosnku czy ogórków.

Ogród warzywny jest naprawdę imponujący i widać, że właściciele w jego tworzenie włożyli mnóstwo pracy i serca. Przechodzący alejami działkowcy zwracają uwagę na bujne i dorodne warzywa i kwiaty.

Druga część działki przeznaczona jest pod uprawę owoców. W tej części znajdują się drzewa owoce i kwiaty. Latem wzdłuż głównej alei kwitną hosty, które również pozostały po poprzednich właścicielach. Mocno rzucają się w oczy kanny w mocno czerwonym kolorze kwiatów. Właściciele otrzymali kilka karp od sąsiadki z działki obok. Posadzili je przy alejce prowadzonej wokół ogrodu. Od połowy lata kiedy zaczynają kwitnąć wyglądają interesująco.

 

Na ich działce są nie tylko rośliny

Jednak to nie kanny są ulubionymi roślinami właściciela działki. Lilie drzewiaste, orientalne zajmują szczególne miejsce w sercu Dariusza. Uwielbia je za zapach i kolory. W swoim ogrodzie zgromadził małą kolekcję. Lubi spoglądać na nie kiedy kwitną. Bywa i tak, że między przerwami w pracy w ogrodzie bierze kubek z kawą i stoi przy nich, zachwycając się przylatującymi owadami. To właśnie z myślą o zapylaczach sadzone są kwiaty. Nie brakuje budek lęgowych dla ptaków zawieszonych na drzewach.

- Kiedyś na naszej działce spotkaliśmy jeże. Pierwsze co zrobiłem to nakarmiłem i napoiłem je. Jeże lubią kocią karmę. Nałożyłem trochę do miseczki i zjadły z apetytem. Wychodzę z założenia, że działka ma służyć nie tylko nam, ale także pożytecznym zwierzętom - wspomniana z dumą.

Jedną z największych pasji właściciela są ptaki. Pomysł na ich hodowlę narodził się w ubiegłym roku kiedy to właściciel działki otrzymał kilka sztuk od zaprzyjaźnionego działkowca. W ogrodzie wygospodarowano dla nich specjalne miejsce, w którym postawiono woliery. Zamieszkują w nich aleksandretty, rozelle białolice i świergoty. Papugi te to podgatunki papug egzotycznych, które zadomowiły się w naszym kraju bardzo dobrze. Są odporne na panujące warunki atmosferyczne, także zimą.

- Zimę spędzą w ogrodzie działkowym. Będą regularnie dokarmiane, a klatki doświetlone. Na klatki nałożone będą specjalnie uszyte plandeki, które będą chroniły przed wilgocią i chłodem - informuje ogrodnik.

W domu Dariusza i Agnieszki Margas zwierzęta zawsze były i są do dziś mile widziane. 

- Trochę zwierząt mieszkało już z nami. Krócej można by wymienić jakich zwierząt nie mieliśmy - opowiada śmiejący się miłośnik roślin. - Ptaki również miały być w mieszkaniu, ale robią straszny hałas, dlatego zrezygnowałem z tego pomysłu i postanowiłem, że zamieszkają na działce. Mniej problemu jest z królikami, chomikami, świnkami morskimi, kotami czy psem, które także z nami mieszkały. Jednego roku w domu mieszkała z nami wiewiórka. Był to samiec. Nazwaliśmy go Kubuś.  Znaleźliśmy go kontuzjowanego, miał chorą nogę. Opiekowaliśmy się nim całą zimę. Mieszkamy niedaleko parku, otwieraliśmy okno, a on kiedy miał ochotę, wychodził przez nie i wracał do parku. Całą zimę spędził u nas, aż nie doszedł do pełni sił. Wiosną poczuł się na tyle dobrze, że wyszedł i już nie wrócił. Pewnie znalazłem nowy dom lub wrócił do poprzedniego.

 

ZOBACZ TEŻ

Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama