W Liceum Ogólnokształcącym w Jarocinie ukończył, zdając maturę, klasę o profilu humanistycznym. Ale na studia poszedł na Akademię Ekonomiczną. Jak sam przyznaje była to karkołomna decyzja. Humanista wybrał studia, na których jednym z wiodących przedmiotów była matematyka. Jeden z wykładowców matematyki stwierdził, że nie warto nawet zapamiętywać jego nazwiska.
- Nie ma sensu uczyć się pana nazwiska. Z taką wiedzą z matematyki, to za pół roku, po pierwszym semestrze, już pana tutaj nie będzie – przewidywał ów wykładowca.
Nie znał jednak charakteru Jacka Mizgalskiego. Dla niego to było tylko wyzwanie. Dzięki swemu uporowi nie tylko nauczył się matematyki na tyle, aby zaliczyć pierwszy semestr, lecz skończył studia ekonomiczne!
Nauczyciel w szkole w Tarcach biega i pokonuje przeszkody
Jacek Mizgalski sport uprawiał zawsze. Jeszcze w czasach szkoły średniej przez kilka lat biegał, a następnie trenował karate. Potem dbał o kondycję znów głównie biegając. Przyznaje jednak, że samo bieganie jest nudne. W lipcu 2017 roku dał się kolegom namówić na wyjazd do Poznania na runmageddon nocny. Ukończył go w czasie dwóch godzin i trzydziestu pięciu minut. Od razu poczuł, że to jest ta forma aktywności, która mu odpowiada. W 2017 i 2018 roku brał udział w zawodach głównie dla zabawy, w kategorii Open. Szybko zauważył jednak, że w swojej kategorii wiekowej znajduje się w czołówce, a często także wygrywa ze znacznie młodszymi uczestnikami.
- W tym sporcie PESEL nie biega. O tym czy się dobiegnie do mety, czy nie, decyduje głównie głowa. Widziałem wielu uczestników, którzy szybko ruszali nabuzowani energią, a w połowie biegu już ich na trasie nie było – zdradza klucz do powodzenia w biegach z przeszkodami Jacek Mizgalski.
„Dziady” na mistrzostwach Polski
Te wyniki sprawiły, że w 2019 roku postanowił spróbować swych sił w rywalizacji elity, czyli zmaganiach prawdziwych gladiatorów. Aby wystartować w lidze biegów przeszkodowych OCR zapisał się do drużyny „Dziady”. Żeby reprezentować ten zespół, trzeba mieć ukończone przynajmniej czterdzieści lat.
W rywalizacji Elity panują twarde reguły. Na mistrzostwach Polski i w zawodach ligowych biega się według międzynarodowych zasad. Zawodnik otrzymuje na starcie trzy opaski. Na pokonanie przeszkody ma tylko jedno podejście.
- Jeśli na przykład spadniemy podczas pokonywania przeszkody, to sędziowie odcinają jedną opaskę. Jak spadniemy albo popełnimy jakiś inny błąd drugi raz, to tracimy drugą opaskę. Brak pokonania przeszkody za pierwszym podejściem po raz trzeci oznacza dyskwalifikację. Za każdą straconą opaskę zawodnik musi pokonać karną rundę lub otrzymuje karę czasową. Taka karna runda może oznaczać stratę przynajmniej trzech minut, co praktycznie przekreśla szanse na zajęcie wysokiego miejsca w zawodach elity – tłumaczy Mizgalski.
Po chwili jeszcze dodaje z uśmiechem:
- Biegną nogi, ale to głowa musi być dobrze ustawiona. To nie jest sport dla każdego. Tu trzeba mieć charakter albo być nie do końca zrównoważonym psychicznie.
Potrójny medalista Mistrzostw Polski
Jacek Mizgalski w Mistrzostwach Polski po raz pierwszy wystartował w 2020 roku. Aby wystartować w Mistrzostwach Polski trzeba uzyskać kwalifikację. To znaczy trzeba zająć odpowiednio wysokie miejsca w poprzednich mistrzostwach (miejsca 1-3 lub 1-5 w swojej kategorii wiekowej) lub być w czołówce w biegach wyznaczonych jako kwalifikacyjne do finału Mistrzostw Polski, takich jak: Armageddon, Runmageddon, Barbarian lub Biegun. Można też uzyskać kwalifikację poprzez udział w zawodach Polskiej Ligi Sportów Przeszkodowych. Mizgalski w 2020 roku biegał już znakomicie. Wystarczy powiedzieć, że trasę biegu w Poznaniu, od którego w 2017 roku zaczynał swoją przygodę z biegami przeszkodowymi, pokonał… prawie dwie godziny szybciej!
- Ten sam bieg, na tej samej trasie przebiegłem w czterdzieści minut i siedemnaście sekund – porównuje biegacz z Bachorzewa.
Mistrzostwa Polski rozgrywane są na dwóch dystansach – krótkim i normalnym. Odbywają się w ciągu dwóch dni i, podobnie jak w lidze, medale można zdobywać w swoich kategoriach wiekowych. Kategorie są stałe i obejmują pięć roczników. Jacek Mizgalski startował dotychczas w Mistrzostwach Polski w kategorii 45-49 lat. W 2020 roku na Mistrzostwach Polski w Rybniku zajął trzecie miejsce w swojej kategorii wiekowej w biegu krótkim (na dystansie 3 km), a na dystansie 12 km był piąty.
W 2021 roku, ze względów technicznych, mistrzostwa odbyły się tylko na krótkim dystansie – 3300 metrów. Z tego względu trudniej było wywalczyć czołowe miejsca, ponieważ wszyscy, którzy mieli kwalifikację, wystartowali w tym jednym biegu. Również tym razem Mizgalski znalazł się jednak na podium.
- W 2021 roku byłem na Mistrzostwach Polski w Kutnie drugi, natomiast czterech najlepszych zawodników nie oddało ani jednej opaski, czyli wszystkie przeszkody pokonali za pierwszym podejściem. Dopiero piąty zawodnik w klasyfikacji stracił jedną opaskę. O kolejności miejsc decydowała zatem głównie szybkość biegowa i siła psychiczna – przekonuje niezłomny gladiator.
Oprócz tego firma Runmageddon organizuje swoje Mistrzostwa Polski. Ostatnie odbyły się w Lesku. Także w tych zawodach Mizgalski wywalczył medal.
- Zająłem tam trzecie miejsce na krótkim dystansie, zdobywając brązowy medal w kategorii Masters. Czwartego zawodnika na mecie wyprzedziłem o dziewięć sekund. Do końca walczyliśmy o ten medal – wspomina zaciętą rywalizację.
Medale także w lidze
Liga to jest sześć startów - Armageddon, Runmageddon, Viking, Adrenalina, Barbarian, Armageddon. Wszystkie trzeba ukończyć. Na podstawie wyników w poszczególnych biegach wybierani są najlepsi zawodnicy ligi. W każdym roku zawody ligowe odbywają się w innym miejscu w Polsce, ale zawsze od kwietnia do października. Wychodzi jeden start w miesiącu. Każdy organizator ma swoje miejsca. Na przykład Biegun organizuje swoje zawody nad morzem, a Barbarian – w górach. Dystanse, które trzeba przejechać na poszczególne zawody są ogromne. Praktycznie cała Polska.
- W minionym sezonie miałem takie trzy tygodnie, w ciągu których byłem najpierw na Mazurach, potem wróciłem do Gliwic, a w ostatnim tygodniu biegłem Biegun w Gdyni – opisuje Mizgalski.
Jednakże odległości nie są najbardziej wyczerpujące dla zawodników.
- Najtrudniejszy w lidze był ostatni bieg – Barbarian Race w Ustroniu, z limitem dwie i pół godziny na dystansie piętnastu kilometrów. Po biegu ten limit został wydłużony do trzech godzin. Bieg odbywał się pod koniec października. Rozpoczynaliśmy go w temperaturze zero stopni. Dwukrotnie pokonywaliśmy Wisłę. Jedna z przeszkód była ustawiona w wodzie. Niesamowicie męczący był też podbieg pod Czantorię – wspomina sportowiec z Bachorzewa.
Również w tych zmaganiach osiągnął niebywały sukces.
- Ja tę ligę w 2021 roku w swojej kategorii wiekowej ukończyłem na drugim miejscu. Z sześciu startów aż pięciokrotnie byłem na podium – cztery razy drugi i raz trzeci – wylicza Mizgalski.
Jacek Mizgalski w Ninja Warriors
- Zostałem namówiony, aby złożyć podanie o udział w tym programie. Nie wierzyłem, że się tam dostanę. Jak się okazało, trzeba było przejść przez kilka etapów. Pierwsza weryfikacja następuje na podstawie wysłanych zdjęć z opisem. Zgłoszeń jest około dwa tysiące, a do programu dostaje się dwieście trzydzieści osób. W kolejnym etapie otrzymuje się zaproszenie na casting. Pierwszym jego elementem jest test sprawnościowy. Dziesięcioosobowe grupy mają sześć ćwiczeń do wykonania, m.in. skok z trampoliny na linę, przeskoki przez piłki, podciągnięcia na drążku, skoki na ścianę, bieg padnij – powstań itp. Po teście sprawnościowym trzeba jeszcze przejść rozmowę przed kamerą, która trwa kilkanaście minut. Odpowiada się na zadawane pytania – opisuje proces selekcji uczestników.
Po około dwóch tygodniach od castingu Jacek Mizgalski otrzymał zaproszenie na nagrania do trzeciej edycji Ninja Warrior. Casting odbył się w lipcu 2020 roku, nagrania były w sierpniu, a sam program emitowany był w marcu 2021 roku.
- Przygoda fajna, ale niestety krótka. Nie zaszalałem w tej edycji. Liczyła się tylko sprawność i umiejętność prezentacji przed kamerą. W każdym odcinku rywalizują 32 osoby, a odcinków było sześć. Z każdego odcinka cztery osoby przechodziły dalej. Niestety, poległem na trzeciej przeszkodzie. Szkoda, bo kolejne były bardzo fajne. Niestety nie było mi dane się z nimi zmierzyć – żałuje nasz gladiator.
- Nie wiem, czy jeszcze kiedyś spróbuję ponownie. Dziś jestem sprawniejszy niż dwa lata temu. Pewnie casting przeszedłbym łatwiej. Ale na dzień dzisiejszy traktuję to jako fajną przygodę, która niestety zajmuje sporo czasu. Do programu trzeba się przygotować, pojechać na casting, a później na nagrania. To jest kilka zabranych dni z życia. A jeśli ja nie nastawiam się na zawody typu Ninja, czyli krótkie tory z przeszkodami, tylko na bieganie dłuższych dystansów, to trzeba to było potraktować tylko jako fajną przygodę – przyznaje Mizgalski.
Sparta Ultra
Najtrudniejszym biegiem, w jakim Jacek Mizgalski brał dotychczas udział, był Spartan Ultra.
- Spartan ultra, który ja biegłem, odbywał się w Krynicy Zdroju. Mieliśmy do pokonania 54 kilometry i 70 przeszkód. Musieliśmy między innymi siedem razy podbiec pod Jaworzynę Krynicką. Wspinaliśmy się też między innymi po siedmiometrowych linach. W tym biegu nie ma karnych rund, tylko werpisy, czyli komendy padnij – powstań. Wykonanie trzydziestu takich werpisów daje się we znaki, ale zrobienie dwustu jest fizycznie niemożliwe. Na początku tego biegu dziewczyna, która też startowała skręciła kostkę. Nie tylko nie ukończyła tego biegu, ale przez dwa miesiące nie pojawiła się na żadnych zawodach. Żeby ukończyć te zawody biegłem niemal bez przerwy przez czternaście godzin i dwadzieścia minut. Zużyłem sześć tysięcy kalorii. Ile litrów wody wypiłem, to nawet nie wiem. Długo nie będę próbował tego powtórzyć. Ultra długo wszystko po takim biegu boli. Polecam każdemu, ale raz w życiu – zachęca biegacz.
Kwalifikacje do Mistrzostw Europy
Jacek Mizgalski przyznaje, że sezon 2021 był dla niego niezwykle wyczerpujący.
- Siedemnaście startów w ciągu roku to jest o dziesięć za dużo. W sferze finansowej, czasowej i logistycznej jest to ogromne przedsięwzięcie. Cierpi na tym życie rodzinne. Dziesięć godzin treningu w tygodniu to jest praktycznie jeden dzień w tygodniu zabrany rodzinie – dostrzega sportowiec.
W obecnym roku chciałby startować mniej, ale za to spróbować swych sił w zawodach zagranicznych.
- Mam kwalifikację do Mistrzostw Europy, które w 2022 roku odbędą się we Włoszech w Val di Fiemme, najprawdopodobniej w drugiej połowie czerwca. To są mistrzostwa przełożone z roku 2020 i 2021. Jeśli będzie wiadomo, że się odbędą, to chciałbym się do nich przygotować. Interesują mnie miejsca 1-5, a nie sam start, dlatego nieprzygotowany tam nie pojadę. Zbyt duże koszty. Jedna taka impreza indywidualnie, to koszt około pięciu tysięcy złotych – planuje Mizgalski.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.